Przyszłość polskiej energetyki?
No właśnie, po pierwsze – wizję, po drugie – zakłada transformację, czyli przemianę, przeobrażenie, przekształcenie. Te dwa słowa klucze w dzisiejszym felietonie będą się ze sobą przeplatać i uzupełniać. Według tego dokumentu celem polityki energetycznej jest bezpieczeństwo energetyczne (sic!1) przy zapewnieniu konkurencyjności gospodarki, efektywności energetycznej i zmniejszenie oddziaływania sektora energii na środowisko przy optymalnym wykorzystaniu własnych zasobów energetycznych (sic!2). W 2040 r. ponad połowę mocy zainstalowanych mają stanowić źródła tzw. zeroemisyjne. Szczególną rolę odegra w tym procesie wdrożenie do polskiego systemu elektroenergetycznego morskiej energetyki wiatrowej i uruchomienie elektrowni jądrowej. Będą to dwa strategiczne nowe obszary i gałęzie przemysłu, które zostaną zbudowane w Polsce. To szansa na rozwój krajowego przemysłu, rozwój wyspecjalizowanych kompetencji kadrowych, nowe miejsca pracy i generowanie wartości dodanej dla krajowej gospodarki. Pozwolę sobie na kilka osobistych uwag do dokumentu PEP2040 i do przedstawianych w nim „wizji”.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że znaczenie paliw kopalnych w polskiej energetyce będzie malało. Są to z jednej strony źródła, które się wyczerpują (węgiel brunatny i kamienny), lub nie posiadamy ich znacznych zasobów (ropa naftowa i gaz ziemny). Dwa zdania z historii. Pierwsza elektrownia atomowa miała powstać w Żarnowcu na Kaszubach jeszcze w czasach PRL na technologii sowieckiej. Budowano ją, a właściwie betonowano teren, w latach 1982-1989. Za rządów PO/PSL powstała spółka, która nie była w stanie zakończyć nawet badań lokalizacyjnych i środowiskowych, a pochłonęła z budżetu państwa przez dziesięć lat 447 mln zł. Prezesem spółki był m.in. Aleksander Grad, który w latach 2012-14 zarabiał miesięcznie ok. 55 tys. zł (sic!3). W połowie grudnia 2021 r. w jej miejsce powołano spółkę pn. Polskie Elektrownie Jądrowe sp. z o.o. Inwestor już 22 grudnia 2021 r. wskazał nadmorską gminę Choczewo z lokalizacją nazwaną „Lubiatowo-Kopalino” jako preferowane miejsce, gdzie powstanie pierwsza w Polsce elektrownia jądrowa. Wierzę, że powstanie. Polska dąży do dywersyfikacji swojego tzw. miksu energetycznego (sic!4) i w ten cel wpisuje się energetyka jądrowa.
Nie jest to moim zdaniem „źródło zeroemisyjne” i bezproblemowe. Przykładów mniejszych i większych awarii mamy dostatecznie dużo i ryzyko zawsze istnieje. W elektrowni atomowej wykorzystywane jest zawsze paliwo kopalne – rudy uranu. Gdzie widzę zagrożenia? Nie jest najtańsza, a wprost przeciwnie – bardzo droga. Musimy kupić technologię i surowiec, czyli uzależniamy się w dwójnasób (sic!5). No i powstają radioaktywne odpady, które należy gdzieś składować. Krótka informacja. Najwięksi producenci rud uranu na świecie to: Kazachstan, Australia, Namibia, Niger, Rosja, Uzbekistan, Chiny, Ukraina, Stany Zjednoczone, Indie, RPA, Iran, Pakistan. Proszę zadać sobie trochę trudu i podkreślić kraje stabilne politycznie i przyjazne Polsce strategicznie (sic!6). Lista „przyjaznych” krajów, dostarczycieli technologii i ewentualnego kredytu finansowego jest jeszcze krótsza: USA, Francja, Wielka Brytania, Japonia, Korea Płd., Chiny (sic!7). Podam jeszcze jeden fakt. Wymienię kraje z największym procentowym udziałem w produkcji energii elektrycznej pochodzącej z „atomu”: Francja (75%), Belgia (51%), Ukraina (44%). „Mocarze technologii” mają jej zdecydowanie mniej: USA (20%), Rosja (sic!8 – 17%), Korea Płd. (31%), Japonia (8%).
W 2021 r. globalna produkcja energii jądrowej spadła o 3,9%. Na świecie działało w ubiegłym roku 415 reaktorów. To o 22 mniej niż dziesięć lat wcześniej. Dzieje się tak, ponieważ więcej krajów wstrzymuje lub całkowicie rezygnuje z rozszerzania energetyki jądrowej. Zapowiadają to m.in.: Niemcy (sic!9 – do końca 2022 r.), Austria (2025), Belgia (sic!10 – dziś 50% energii pochodzi z elektrowni jądrowych). Sprzeciwiają się budowie m.in.: Szwajcaria, Dania, Włochy, Hiszpania i Portugalia. Nie dziwi, że wszystkie te kraje oraz Holandia bardzo chcą i potrzebują rosyjskiego gazu z gazociągu Nord Stream 2 (sic!11).
Czas na podsumowanie i moje prywatne rekomendacje. Dobry gospodarz myśli przede wszystkim o wykorzystaniu własnych zasobów. Wykorzystajmy maksymalnie to, co posiadamy dla zapewnienia bezpieczeństwa nie tylko energetycznego. Węgiel brunatny i kamienny wykorzystujmy jak najdłużej. Moim zdaniem zdecydowanie poza 2049 r., kiedy według uzgodnień powinniśmy odejść od korzystania z „czarnego i brunatnego złota”. Szybsza rezygnacja to mniej wolności gospodarczej i politycznej. Małym, ale dobrym przykładem niech będzie budowa bloku energetycznego w Zakładach Azotowych w Puławach. Kiedy podejmowano decyzję o jego powstaniu, wydawała się irracjonalna z powodu względnie taniego ówcześnie gazu. Dziś widzimy, że zapewni w niedalekiej przyszłości bezpieczeństwo energetyczne i ekonomiczne dla produkcji zakładów oraz cieplne dla miasta Puławy. Surowiec (węgiel) będzie pochodził z kopalni w Bogdance (sic12!). W tym kontekście przyznam, że nie rozumiem zaniechania węglowego projektu w Elektrowni Ostrołęka. Wiemy też, że zasoby węgla brunatnego ulegną wyczerpaniu w ciągu kilkunastu lat. Korzystając z istniejącej infrastruktury, warto rozważyć, a w zasadzie podjąć jak najszybciej decyzję o budowie tzw. małych reaktorów atomowych (Small Modular Reactor). Takie plany ma już prywatny właściciel Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, a powinien niezwłocznie rozważyć państwowy właściciel Elektrowni Bełchatów. To na dziś dostawca 20% energii na rynek i fundament bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Przyznam też, że podoba mi się projekt morskiej energetyki wiatrowej. To przyszłość. Pierwsze instalacje, farmy mają powstać w przeciągu kilku lat. Wolę je o wiele bardziej niż totalne zeszpecenie tradycyjnego polskiego krajobrazu. Równolegle do wielkoskalowej energetyki powinna rozwijać się energetyka rozproszona i obywatelska, oparta na lokalnym kapitale. Mam na myśli małe farmy fotowoltaiczne i przydomowe instalacje. Abraham Lincoln mówił, że najlepszym sposobem na przyszłość jest jej tworzenie. Nie ma co czekać i koncentrować się na tym, co przyniesie kolejny rok. W związku z powyższym na rodzinnym posiedzeniu podjęliśmy strategiczne decyzje: o budowie instalacji fotowoltaicznej (inwestycja zrealizowana), podłączeniu do gazu ziemnego (inwestycja w realizacji wprowadzająca kolejne źródło ogrzewania), zakupie agregatu prądotwórczego i budowie wbrew obecnym trendom kominka (sic!12).
POSEŁ SŁAWOMIR SKWAREK