Publiczność znakomicie odbierała tę muzykę
Inicjatorem cyklu spotkań był Artur Kułak, organista z parafii pw. św. Piusa V współorganizującej - obok urzędu miasta i Towarzystwa Przyjaciół Dęblina - muzyczne przedsięwzięcie. - Jego początki sięgają czasów, kiedy dęblińska świątynia nie posiadała jeszcze piszczałkowych organów - tłumaczy Jerzy Kukla.
Zarazem organista wirtuoz odpowiedzialny za powołanie do życia – w ciągu 30 lat twórczej pracy – wielu cyklów koncertowych i festiwalów. – W czasie gdy pojawiały się różne możliwości zakupu używanych organów z zachodu Europy, A. Kułak zabiegał o to, by był to instrument o trakturze mechanicznej i odpowiednich walorach brzmieniowych – tak, aby nadawał się nie tylko do służby liturgii, ale też umożliwiał wykonywanie arcydzieł literatury organowej – precyzuje.
Idealnie wkomponowane
Modernizacji zakupionych w Hamburgu, a pochodzących z 1961 r. organów firmy Walcker podjął się w 2006 r. J. Kukla przy pomocy A. Kułaka. – Okazały się one znakomitym instrumentem dla dęblińskiego kościoła zarówno ze względu na brzmienie, jak i idealne wkomponowanie w akustykę świątyni – zauważa J. Kukla. – W czasie tegorocznej letniej suszy, kiedy temperatura w kościele potrafiła sięgnąć 31ºC, nasze organy funkcjonowały bez zarzutu. Chyba jako jedne z niewielu, zważywszy, ile instrumentów borykało się ze skutkami drastycznego spadku wilgotności powietrza. Paradoksalnie to, co zadecydowało o stosunkowo niskiej cenie nabycia organów, czyli materiały uznawane przez ekspertów – organologów jako gorsze (płyta wiórowa, sklejka, masy plastyczne), sprawiło, że w ekstremalnych warunkach funkcjonowały one lepiej niż instrumenty zbudowane przy użyciu „szlachetnych”, uświęconych przez tradycję materiałów – wyjaśnia.
Gwiazdą pierwszego koncertu w ramach cyklu sierpniowych Międzynarodowych Spotkań z Muzyką Organową był jeden z największych polskich organistów – Julian Gembalski, profesor Akademii Muzycznej w Katowicach, który wystąpił w towarzystwie pedagoga tej uczelni – sopranistki Elżbiety Grodzkiej-Łopuszyńskiej. Swoją obecnością i popisem sztuki organmistrzowskiej miłośników muzyki zaszczycili też: Ewa Polska-Sawoszczuk z Bydgoszczy, Jakub Garbacz, organista archikatedry łódzkiej, wraz z żoną Joanną, flecistką, oraz Jarosław Ciecierski z Olsztyna. Gościem przybyłym z zagranicy była zaś ukraińska organistka i pianistka Olena Matselyukh, solistka Domu Muzyki Organowej we Lwowie.
Żywiołowe reakcje
Podpytywany o specyfikę muzyki organowej, J. Kukla, jej popularyzator i organmistrz, sugeruje, że choć odbiór ze źródeł fonograficznych wymaga pewnego wyrobienia i przysłowiowego ucha, gdy słucha się jej w warunkach naturalnych, jest inaczej. – Słuchacz ulega prawdziwej potędze brzmienia „króla instrumentów” – jak pisał o organach Wolfgang Amadeusz Mozart – w warunkach przestrzeni oraz architektury kościoła – sygnalizuje, dodając, iż programy koncertów zawierały dzieła zarówno dawnych, jak i współczesnych mistrzów. – Nie było żadnych „koncesji” na rzecz tzw. przeciętnego słuchacza. No może poza tym, że spośród dorobku poszczególnych kompozytorów wykonawcy wybierali utwory najbardziej komunikatywne – uściśla.
Przewodnikiem po świecie muzyki podczas cotygodniowych niedzielnych spotkań był J. Kukla, kierownik artystyczny festiwalu. W krótkich, komunikatywnych słowach wprowadzał słuchaczy w ducha epoki oraz okoliczności powstania poszczególnych dzieł. – Publiczność znakomicie odbierała tę muzykę – przyznaje z uwagą, iż podczas koncertów panowała atmosfera skupienia rzadko przerywana jedynie przez przelatujące samoloty – koloryt Dęblina. Zdradza też, że żywiołowe reakcje widowni, w tym owacje na stojąco, uświadomiły organizatorom, iż rozbrzmiewająca w murach kościoła w Dęblinie muzyka organowa ma – i będzie miała – wielu przyjaciół.
Przeprowadzenie cyklu muzycznych spotkań nie byłoby możliwe bez życzliwego wsparcia proboszcza parafii ks. Zbigniewa Daniluka. J. Kukla podkreśla również determinację w zaangażowaniu A. Kułaka. – Był on koordynatorem działań organizacyjnych, zadbał o oprawę poligraficzną, zaś w trakcie koncertów pełnił rolę asystenta rejestratora, tj. pomocnika artysty przewracającego kartki partytury i zmieniającego ustawienia włączników głosów. Wspólnie ze współpracownikami z TPD oraz Piotrem Drewnikiem i Szymonem Łubianką wykonali dla swego miasta ogromną pracę kulturotwórczą – podsumowuje.
WA