Kultura
Kraina Rumianku
Kraina Rumianku

Puhuwurium pu naszemu

„Napyszu piśniu” - tak rozpoczyna się wiersz poety ludowego napisany w gwarze chachłackiej. To mowa zrozumiała jedynie dla nielicznych osób, głównie starszych mieszkańców dzisiejszego Podlasia i Polesia.

Chachłacki cechuje przemieszanie języka ukraińskiego z polskim, białoruskim czy rosyjskim. Jeden z najbardziej cenionych badaczy tej gwary prof. Feliks Czyżewski w artykule „Mowa regionu w świadomości mieszkańców pogranicza Polski i Białorusi” pisze, że potoczna nazwa języka mieszkańców wsi nadbużańskich ma swoje historyczne uzasadnienie.

Powstała ona od negatywnego określenia Ukraińców przez Rosjan jako Chachły. – Do dzisiaj nawet młodsze pokolenie Ukraińców uważa, że ma to oddźwięk dla nich niekorzystny, pejoratywny – zaznacza dr hab. Marek Olejnik, adiunkt w Katedrze Językoznawstwa Słowiańskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Dla nas nazwa chachłacki jest neutralna. Starsze osoby określają tę gwarę gadaniem po swojemu, językiem prostym, tutejszym. Na obszarze Lubelszczyzny i południowego Podlasia odnotować można ukraińskie cechy mowy ludności. W latach 2002-2015 prowadziłem badania na terenie powiatu włodawskiego, gdzie posługują się gwarą przede wszystkim mieszkańcy Wyryk, Starego Brusa, Holi i okolic Sławatycz. Koncentrując się na nazwach, nie zauważyłem znacznych różnic u osób z poszczególnych miejscowości, natomiast mogą nieco inaczej wypowiadać dane słowa – dodaje.

 

Pozostał zaśpiew

Chachłacki jest językiem rozpoznawalnym na Lubelszczyźnie, gdzie i dzisiaj można spotkać ludzi znających tę gwarę. – Rozumiem ją i potrafiłabym się posługiwać w rozmowie – podkreśla 70-letnia mieszkanka Lubienia w powiecie włodawskim Aniela Leszczyńska. Kobieta w dzieciństwie mieszkała na obrzeżach swojej miejscowości. Był to czas powrotów rodzin polsko-ukraińskich wysiedlonych w akcji „Wisła”. – Rozpoczynali na nowo swoje życie, tak jak Nadzieja i Władysław Dohojda, u których spędziłam moje najwcześniejsze lata. Pamiętam, że kiedy podbierali miód w swojej pasiece, zapraszali mnie, abym zaśpiewała w języku chachłackim. Byłam malutka, stawiali mnie na stołeczku, a w nagrodę za wykonaną piosenkę ofiarowywali kawałek woskowiny z miodem. Dohojdowie, jak i większość mieszkańców Lubienia, posługiwali się wyłącznie swoją mową. Moja mama Marianna także używała tej gwary w kontaktach z sąsiadami, natomiast w domu zwracała się do dzieci po polsku. Kiedy udawała się do prac polowych, zostawiała mnie pod opieką babci Anastazji, która oczywiście mówiła po swojemu, ja zaś odpowiadałam jej po polsku, czasem tylko używałam jakiegoś słowa z jej mowy – opowiada kobieta.

Chachłacki pani Aniela słyszała dookoła. W niedziele, gdy do lubieńskiego kościoła przyjeżdżali furmankami ludzie z sąsiedniej wsi Wyryki, tej mowy było jeszcze więcej. – Po Mszy przysiadali na ławkach u nas pod domem i rozmawiali. W ogóle nie słychać było polskiego. Wzrastałam w tej gwarze zarówno w okresie dzieciństwa, jak i w latach licealnych. Była to mowa codzienna, obecna nawet w moim domu, chociaż modliliśmy się i rozmawialiśmy między sobą w języku polskim. Po chachłackim pozostał charakterystyczny zaśpiew, który wyróżnia nas, mieszkańców wschodnich terenów, od innych części kraju – stwierdza Leszczyńska.

Gwara nieco się różniła w wydaniu wyrykowskim czy lubienieckim. – Trochę inaczej akcentowało się słowa w Wyrykach, zaś w Horostycie i Krzywowierzbie odmienne było znaczenie niektórych wyrazów – twierdzi pani Aniela.

 

Mówili „po swojemu”

Gwarę zna do dzisiaj w niewielkim stopniu Marianna Burzec ze wsi Hołowno w powiecie parczewskim. – Moi rodzice Helena i Stanisław Koleńczukowie mówili po chachłacku, czyli po swojemu – wspomina 88-letnia kobieta. – Rozmawiali w tym języku ze sobą, ale ze mną porozumiewali się już po polsku. Mama śpiewała rano Godzinki ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP również w naszym języku, a my w nim się modliliśmy. Nie uczyłam się chachłackiego, ale do dzisiaj pamiętam niektóre słowa, np. nazwy zwierząt czy poszczególne części odzieży męskiej i damskiej. Po chachłacku śpiewało się dawniej na weselach, dlatego z myślą o ocaleniu tej gwary w 2008 r. powstał w Hołownie zespół Rumenok. Wystawialiśmy widowiska obrzędowe, m.in. „Koło moho prosa”, „Odnos i Hodun”, „Żniwa”, „Wykopki”, „Prydany”, w których posługiwaliśmy się zarówno polszczyzną literacką, jak i gwarą – wspomina.

Chachłacki gościł również w poezji króla nadbużańskich poetów Stefana Sidoruka ze wsi Stawki w powiecie włodawskim. Napisany gwarą dramat „Wesele różanieckie” jego autorstwa był w 1986 r. wystawiany nawet na deskach krakowskiego Teatru Ludowego. Jego syn Józef również tworzył po chachłacku zarówno poezję, jak i prozę. – Przysłuchiwałem się rozmowie dziadka Stefana, którą prowadził z moim ojcem Józefem czy babcią Marią. Oczywiście mówili po chachłacku – mówi Adam Sidoruk. – Sam nie potrafię wymówić słów tej gwary, ponieważ odpowiadałem po polsku i nie uczyłem się jej. Pielęgnujemy wraz z żoną pamięć o przodkach, o ich pracy, twórczości, mowie i pieśniach poprzez prowadzoną Izbę Poety, a także założoną w marcu tego roku Fundację im. S. Sidoruka. Naszym zamierzeniem jest ożywienie twórczości mojego dziadka Stefana, m.in. właśnie promocja gwary chachłackiej, ginących zawodów oraz lokalnych artystów, kuchni regionalnej, budownictwa naturalnego i rękodzieła – podkreśla.

 

Uhoń, piwnocz, swarka, kryła

O spuściznę przodków, także tę językową, dbają również w Dołhobrodach w powiece włodawskim. Kilka lat temu społeczność tej wsi podjęła się trudu zgromadzenia słownictwa gwarowego, jego analizy i przetłumaczenia na polski. I tak w 2018 r. powstała publikacja pod redakcją prof. Stanisława Baja i Iwony Korgul-Wyszatyckiej zatytułowana „Pieśni, wierzenia, przysłowia w mowie miejscowej chachłackiej wsi Dołhobrody nad Bugiem przetłumaczone na język polski. Puhuwurium pu naszemu. Porozmawiajmy po naszemu”. Książka wzbogacona została nagraniami pieśni wykonanych przez zespół Jutrzenka. Są tam utwory związane z tradycją i obrzędami wsi, życiem człowieka w zgodzie z naturą, zmiennością pór roku oraz relacjami międzyludzkimi. Pieśni odzwierciedlają melodyjność gwary, jej śpiewność, występowanie dźwięcznego „h”, wydłużenie samogłosek akcentowanych oraz ł przedniojęzykowe.

Z myślą o ocalaniu dziedzictwa językowego powstają różne inicjatywy, a jedną z ostatnich jest ogłoszony Międzynarodowy Konkurs Poetycki Jednego Wiersza w ramach VI Międzynarodowego Trójstyku Literackiego Włodawaʹ 2024. Organizator – Miejska Biblioteka Publiczna – zaprasza do jego udziału poetów amatorów mieszkających w Polsce i poza granicami. Zadaniem konkursowym jest napisanie jednego wiersza w języku polskim – powinien zawierać maksymalnie 20 wersów, cztery zwroty zaczerpnięte z nadbużańskiej gwary chachłackiej: uhoń – ogień, piwnocz – północ, swarka – kłótnia i kryła – skrzydła. Teksty należy przesłać do 19 maja. Szczegółowych informacji udzielają pracownicy MBP pod nr. tel. 82-57-21-103, 82-57-21-492, e-mail: kancelaria@mbpwlodawa.pl.

Joanna Szubstarska