Aktualności
Radni zgodzili się na obligacje

Radni zgodzili się na obligacje

Siedlce wyemitują obligacje o wartości 45 mln zł. Decyzja o zwiększeniu długu miasta nie przyszła radnym łatwo.

To było już drugie podejście do tematu obligacji. Po raz pierwszy uchwała w tej sprawie pojawiła się w porządku obrad marcowej sesji miasta, ale została z niego zdjęta. Radni chcieli się zapoznać z wynikami budżetu za pierwszy kwartał. Z przedstawionego sprawozdania wynika, że od stycznia do marca zrealizowano niecałe 29% zaplanowanych dochodów i nieco ponad 25% wydatków. Wykorzystano też 25 mln zł kredytu w rachunku bieżącym miasta.

Kwestia decyzji dotyczącej emisji obligacji była dla władz miasta na tyle pilna, że na wniosek prezydenta Andrzeja Sitnika zwołano nadzwyczajną sesję rady miasta.

 

To już ostatni raz

Skarbnik Kazimierz Paryła przekonywał, że emisja obligacji jest niezbędna, by zapewnić miastu płynność finansową i realizację inwestycji. Przypomniał, iż została ona przewidziana w uchwalonym pod koniec grudnia budżecie na bieżący rok. Stwierdził, że miasto znalazło się w trudnej sytuacji finansowej wywołanej m.in. spadkiem dochodów z podatku PIT (luka na poziomie 66 mln zł) i wzrostem wydatków na oświatę, które są niewystarczająco kompensowane wyższą subwencją.

– Sytuacja wymaga rozwagi i odpowiedzialności, dlatego proszę o poparcie wniosku prezydenta. To nie jest wymysł, ale niezbędna potrzeba. Trzeba będzie wprowadzać jeszcze inne mechanizmy, aby ten rok przetrwać. Nie będą to już kolejne obligacje, bo już praktycznie nie mamy możliwości zaciągania długów – mówił K. Paryła. Obligacje, jak wyjaśniał skarbnik, pozwolą dokończyć trwające inwestycje, uwalniając własne środki miasta na rosnące wydatki bieżące. W innym przypadku Siedlcom grozi krach finansowy i powołanie komisarza w miejsce prezydenta i rady.

Przewodniczący rady Henryk Niedziółka, otwierając dyskusję, powiedział, że z uwagi na sytuację miasta zagłosuje za uchwałą, ale zaznaczył, że jest to ostatni raz. – Decyzja zapadła już w grudniu ubiegłego roku, kiedy został uchwalony budżet. Finanse naszego miasta są w bardzo złym stanie. Prezydent jak zwykle stawia nas pod ścianą, używając znanych argumentów, np. że nauczyciele nie dostaną pensji, i tym chce na nas wymusić podjęcie decyzji. Obawiam się, iż mimo tych obligacji na koniec roku nasz budżet i tak nie będzie zbilansowany. Obym się mylił. Mam nadzieję, że dziś na dobre zakończymy zadłużanie miasta – zaznaczył przewodniczący.

 

5 tys. zł długu na mieszkańca

Iwona Orzełowska przypomniała prezydentowi jego przedwyborcze obietnice. – Nie chcę się nad panem pastwić, ale pana hasłem wyborczym było zapewnienie o powstrzymaniu zadłużania miasta i niezaciąganiu nowych kredytów – zwróciła uwagę radna. Zastanawiała się także nad koniecznością przeprowadzania niektórych inwestycji, m.in. modernizacji budynku przy ul. Prusa na potrzeby urzędu miasta czy przebudowy targowiska przy ul. 11 listopada. – Uważam, że pewnych inwestycji można było nie zaczynać, skoro wiedzieliśmy, w jak trudnej sytuacji jesteśmy. Jeśli mnie nie stać na czerwone ferrari, to jeżdżę tańszym samochodem – podkreśliła I. Orzełowska.

– Za każdym razem analizujemy, co jest niezbędne, a co może poczekać – odpowiedział prezydent. Skarbnik tłumaczył, że modernizacja targowiska została rozłożona na trzy lata. – Trzeba dać handlującym ludzkie warunki, tak jak pracownikom urzędu miasta, których musieliśmy przenieść, bo poprzedni budynek nie nadawał się do użytkowania – tłumaczył K. Paryła. Zwrócił też uwagę, że większość tegorocznych inwestycji to projekty wieloletnie, które trudno przerwać i trzeba po prostu dokończyć.

Z kolei Robert Chojecki wypomniał prezydentowi, że na koniec roku zadłużenie miasta wyniesie 420 mln zł, co będzie stanowiło 74% dochodów miasta. – To daje 5 tys. zł długu na każdego mieszkańca. My już nie dryfujemy, ale pikujemy w dół – stwierdził wiceprzewodniczący rady miasta. – Już w grudniu głosowałem przeciwko temu budżetowi, bo wiedziałem, że to fikcja. Nie spodziewałem się jednak, że już w kwietniu będziemy potrzebować tak potężnego zadłużenia jak obligacje. Mówiłem, że jesteśmy najbardziej zadłużonym miastem na Mazowszu. Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie ma żadnego pomysłu na rozwój miasta. Są samorządy, które radzą sobie zdecydowanie lepiej, zmniejszają długi i pozyskują środki zewnętrzne – zwrócił uwagę R. Chojecki.

– Budżet w pierwszym kwartale legł w gruzach. Jak pan go skonstruował, skoro było wiadomo, że czeka nas trudny okres? – zwróciła się do prezydenta Marlena Puzia. – Mam dość szantażu emocjonalnego, jakim pan za każdym razem posługuje się w stosunku do radnych, kiedy trzeba zadłużyć miasto na kolejne miliony. Napuszczanie grup zawodowych na radnych czy straszenie, że będą pozamykane żłobki, szkoły, jeżeli nie weźmiemy obligacji, jest poniżej dopuszczalnego poziomu dyskusji publicznej – podkreśliła radna.

– Jestem ostatnim, który by chciał, żebyśmy się zadłużali, ale nie ma innego wyjścia przy takiej sytuacji finansowej – odpowiedział A. Sitnik.

 

W imię odpowiedzialności

Krzysztof Chaberski stwierdził, że trzeba być odpowiedzialnym. – Nikt z nas nie chciałby zadłużania miasta, ale nie po to zostaliśmy wybrani, żeby nie podejmować trudnych i odważnych decyzji. Dzisiejsza sesja nie należy do łatwych i przyjemnych – zwrócił uwagę radny. – Wojciech Kudelski też zaciągał kredyty. Tak samo próbuje funkcjonować obecny prezydent. Nie wszystko mi się podoba i nie jest słodko, ale trzeba być odpowiedzialnym. Cytując klasyka: głosuję „za”, ale się nie cieszę – stwierdził K. Chaberski.

– Po raz kolejny za prezydentury A. Sitnika rada będzie podejmować decyzję o zadłużaniu miasta. Dzisiaj z zapowiedzi prezydenta zostały puste obietnice. Dług miasta wzrośnie na koniec roku do 420 mln zł. Zaciągnięte przez prezydenta zobowiązania na koniec 2040 r. będą kosztowały siedlczan ponad 200 mln zł – wyliczał z kolei Maciej Nowak.

A Maciej Drabio zastanawiał się, czy pojawienie się komisarza byłoby takim złym rozwiązaniem. – Przyjechałby jakiś nominat z PiS-u i pewnie natychmiast popłynęłyby do miasta większe pieniądze – rozważał radny.

– Komisarz nie tylko nie przywiezie tu żadnych pieniędzy, ale jeszcze zabierze. Będzie ograniczał wszystkie wydatki, które są niezbędne, w tym zatrudnienie. Pierwszym działaniem będzie wygaszenie wszystkich dotacji – tłumaczył skarbnik.

– Nie straszmy mieszkańców komisarzem, bo do niego długa droga. Wcześniej jest program naprawczy, który zresztą już kiedyś jako miasto przechodziliśmy – zauważył M. Nowak. I zwrócił się do prezydenta: – Pan, będąc radnym, głosował przeciw obligacjom i nie bał się komisarza.

Ostatecznie uchwalę poparło 12 radnych, sześcioro było przeciw, a dwie osoby wstrzymały się od głosu.

Obligacje zostaną wyemitowane w tym roku w dwóch seriach. Wykup zaplanowano na lata 2039-2040 r.

HAH