Kultura
Źródło: Archiwum
Źródło: Archiwum

Radość i profesjonalność

Rozmowa z Piotrem Karwowskim, założycielem i dyrygentem Chóru Schola Cantorum Misericordis Christi z Białej Podlaskiej.

Jaką muzykę posiada w swoim repertuarze SCMC?

Repertuar chóru jest bardzo szeroki – od najdawniejszej muzyki sakralnej po muzykę współczesną, zarówno polską, jak i obcą. SCMC to przede wszystkim chór kościelny. Tworząc go w 1996 r., miałem świadomość, że muzyka, która przez wieki funkcjonowała tylko w przestrzeni sakralnej, prezentowała bardzo wysoki poziom i jednocześnie zawsze prowadziła ludzi do Boga. Nowy chór miał iść właśnie w tym kierunku – pokazywać wielki kunszt artystyczny, ale przede wszystkim uczestniczyć w życiu Kościoła, czyli regularnie wykonywać muzykę podczas liturgii. Chór, biorąc udział w Eucharystii, tworzy liturgię; muzyka jest nie tylko dodatkiem do niej ani jej ozdobą… muzyka stanowi liturgię. Chór śpiewa w parafialnym kościele dwa razy w tygodniu: w niedziele podczas Mszy wieczornej, wykonując muzykę polifoniczną, i w każdą środę, śpiewając chorał gregoriański.

Msze św. w języku łacińskim, podczas których chór śpiewa chorał, sprawowane są w diecezjalnym Sanktuarium Miłosierdzia Bożego od niedawna. Skąd ten powrót do łaciny?

Chorał nawiązuje do najstarszej i najpiękniejszej tradycji Kościoła, który zresztą zachęca do wykonywania tego typu utworów. Jest pierwszym i najważniejszym śpiewem, i wszystkie inne mu ustępują – tak mówią dokumenty Kościoła. Niestety, ostatnio bardzo rzadko przyznaje się mu pierwszeństwo. Wykonuje się go okazjonalnie i wydaje się nam, że jest on przeznaczony dla elit. Chór chce wrócić do tej pięknej tradycji, a tym samym zaznaczyć, że Kościół nigdy z chorału nie zrezygnował, że zawsze będzie się nim modlił.

Henryk Nowacki mówił, że śpiewając po polsku, mówimy do Boga; gdy śpiewamy po łacinie, Bóg przemawia do nas. Człowiek bardzo często monologuje podczas liturgii, ciągle coś mówi, stawia siebie w centrum. Zapomina, że zarówno w życiu, jak i w liturgii najważniejszy jest Pan Bóg. On powinien być na pierwszym miejscu. Jeśli w centrum postawimy śpiewającego człowieka, dojdzie do dziwnych paradoksów, w których będzie przejawiał się egoizm. Jednak z drugiej strony, gdy wykonuje się śpiewy, w których nie mogą uczestniczyć wszyscy zgromadzeni, chór staje się ich reprezentantem. Dlatego też nie można ograniczyć muzyki kościelnej tylko do utworów powszechnie znanych i przez ogół wykonywanych, ponieważ stanie się ona prymitywna. Musimy pamiętać, że to Bóg jest w centrum liturgii i to właśnie Jemu chcemy oddawać to, co człowiek wytworzył najpiękniejszego. Poprzez słuchanie także ludzie uczestniczą w nabożeństwie. Zespół śpiewaczy pełni w kościele rolę służebną; on śpiewa w imieniu wszystkich obecnych.

Skąd wzięła się nazwa chóru?

Nazwa chóru nawiązuje do najstarszej tradycji Kościoła, do scholi cantorum. Były to zespoły śpiewaków czy też szkoły śpiewaków istniejące przy katedrach i kościołach kolegiackich. Kształtowano w nich młodych chłopców, ucząc śpiewu, posługiwania, liturgii i bycia w kościele (do XX w. w chórach kościelnych mogli śpiewać wyłącznie młodzi chłopcy i dorośli mężczyźni). Młodzi chórzyści nie tylko wykonują muzykę kościelną, ale też uczą się liturgii, starając się na nowo odkrywać ją i przeżywać.

Próby SCMC nie ograniczają się wyłącznie do nauki śpiewu…

Chórzyści muszą być osobami odpowiednio ukształtowanymi. Oni nie mogą śpiewać tylko na pokaz. Śpiewanie ma ich prowadzić do Boga, do głębszej rzeczywistości. Podczas prób dużo mówimy o historii liturgii, poznajemy genezę poszczególnych świąt i uroczystości religijnych, zwracamy uwagę na procesy, które zachodziły w liturgii na przestrzeni wieków. Trzeba znać przeszłość, aby zrozumieć sens wielu gestów, znaków oraz śpiewów.

Obecnie mówi się, że śpiewanie w chórze kościelnym jest mało popularne, ale fenomen bialskiego chóru przeczy tym opiniom. Dlaczego młodzi ludzie decydują się wziąć udział w czymś tak pracochłonnym i jakie mają z tego korzyści?

Młody człowiek, któremu postawi się wymagania i pokaże sens pracy, jaką wykona, chętnie weźmie udział w każdym dobrym przedsięwzięciu, z ochotą będzie uczestniczył w życiu zespołu. Bycie w grupie uczy wielu pozytywnych cech, m.in. solidności i punktualności. Młody człowiek z czasem zaczyna rozumieć, że musi regularnie przychodzić na próby i systematycznie pracować (w tym wypadku w wymiarze społecznym), potem przeniesie te cechy na dorosłe życie. To właśnie w młodości kształtuje się osobowość każdego z nas. Jeśli młodzież nauczy się, że w imię własnych racji powinna podporządkować się pewnemu ogółowi, to łatwiej im będzie jako osobom dorosłym budować relacje międzyludzkie.

Śpiewać w chórze kościelnym oznacza otworzyć się na łaskę Bożą…

Podczas prób zgłębiamy aspekty wychowawcze i religijne. Chórzyści mają świadomość, że nic tak nie kształtuje i nie zmienia człowieka, jak ciągłe przebywanie w obecności Boga, zaś najlepszym tego sposobem jest Eucharystia i życie sakramentami. Człowiek może zmienić się tylko pod wpływem łaski Bożej. Podobnie jest w śpiewaniu. Chór śpiewa w kościele parafialnym na około 100 Mszach św. rocznie. Młodzi spotykają się na próbach 3-4 razy w tygodniu, wykonują utwory zawierające słowo Boże oraz czynnie praktykują swoją wiarę. Ich osobowość zmienia się dzięki tym działaniom; przemieniają się na lepsze. Z czasem stają się coraz bardziej wyciszeni i lepiej panują nad emocjami.

Jakie były początki chóru i jak obecnie wygląda jego działalność?

SCMC skupia osoby w wieku od 7 do 25 roku życia. Gdy powstał, liczył 65 śpiewaków. Teraz jest ich około 100. Zakładając chór, nie liczyłem na to, że odniosę sukces, nie było to moim celem. Śpiewanie w kościele fascynowało mnie od najmłodszych lat. A jeśli zaufa się Bogu, można mieć pewność, że uda się to, co zamierzamy zdziałać.

Naszym największym sukcesem jest śpiewanie na Mszy św. oraz to, że śpiewamy w ogóle. Wygrane są sprawą wtórną. Zawsze będę zdania, że Bogu należy oddawać to, co najpiękniejsze i najlepsze, na najwyższym poziomie. Gdybyśmy występowali tylko w Białej Podlaskiej, zamknęlibyśmy się w swoim światku. Biorąc udział w różnych konkursach, poddajemy się obiektywnej weryfikacji, otwieramy na sugestie profesorów zasiadających w jury. Konkursy potwierdzają nasz wysoki poziom artystyczny i to, że zdążamy w odpowiednim kierunku. Cenne są także spotkania z osobami należącymi do innych chórów. Obecnie przygotowujemy się do wyjazdu na kongres międzynarodowy do Sztokholmu. Wezmą w nim udział 122 chóry z całego świata, w tym 8 z Polski. W koncercie galowym wystąpi 12 zespołów, w tym SCMC.

Przed każdym konkursem śpiewacy uczestniczą we Mszy św. Często jest tak, że sam udział w Eucharystii daje uczucie spełnienia i poczucie osiągnięcia sukcesu. Chór śpiewa zawsze jednakowo dobrze, nieważne, czy jest to Msza św. czy wielki konkurs.

Kim jest dyrygent dla chóru?

Ważnym elementem w pracy z młodymi jest aspekt wychowawczy, a skutki wysiłków dyrygenta są bardzo widoczne. Starsi członkowie chóru pomagają młodszym, młodsi naśladują starszych. Udało mi się pogodzić te dwie różne przecież rzeczywistości. Dyrygent sprawujący opiekę nad chórem musi być wymagający, powinien także już od samego początku wprowadzić jasne reguły i egzekwować wymagania. Bycie członkiem SCMC wiąże się z ogromnym wysiłkiem i pracą nad sobą. Złe wyniki w nauce lub nieodpowiednie relacje z bliskimi zamykają drzwi do chóru, ponieważ śpiew jest nagrodą. Przynależenie do SCMC wymaga ciężkiej pracy, mimo to chętnych nie brakuje. Jedni odchodzą, ich miejsce zajmują kolejni, a chór śpiewa coraz piękniej…

Dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Wawryniuk