Diecezja
Źródło: JAG
Źródło: JAG

Radosna manifestacja wiary

Blisko 180 miejscowości i tras, tysiące uczestników, jedna historia. W poniedziałek, 6 stycznia, ulicami wielu miast regionu przeszedł Orszak Trzech Króli. Stał się on okazją do rodzinnego świętowania Objawienia Pańskiego oraz wyjątkowo radosnej manifestacji wiary i tradycji.

Choć orszak został zorganizowany w Siedlcach po raz pierwszy, przyciągnął tysiące mieszkańców, którzy odpowiedzieli na wezwanie organizatorów, by cieszyć się świętami Bożego Narodzenia, pokazywać tę radość światu, a przede wszystkim nią się dzielić.

Przyjąć Boże światło

Orszak poprzedziła Msza św. w kościele pw. św. Stanisława. Wzięli w niej udział przedstawiciele władz miejskich z prezydentem Wojciechem Kudelskim na czele, a także reprezentanci powiatu i samorządów gminnych, parlamentarzyści.

– Kiedy wypowiadamy słowo „objawienie”, możemy rozumieć je na dwa sposoby. Pierwszy oznacza pewną tajemnicę, która po odsłonięciu ukazuje nam scenę. Drugi sposób, religijny czy też liturgiczny, oznacza przyjęcie światła od wewnątrz – tłumaczył podczas Eucharystii biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski, zwracając uwagę, że człowiek może przyjąć światło, które pozwala mu postrzegać siebie i świat w odmienny sposób. – Często mamy przekonanie, że to, co widzimy, to prawda, i w wielu przypadkach rzeczywiście tak jest. Natomiast drugi człowiek otaczającą rzeczywistość widzi inaczej i trzeba wielkiego wysiłku, by możliwe było wzajemne porozumienie. Dlatego przychodzi to Boże światło – objawienie, które dzisiaj przez proroka Izajasza wzywa nas: „powstań i świeć”.

Na zakończenie Mszy św. bp Z. Kiernikowski pobłogosławił kredę i kadzidło. Następnie wszyscy udali się na skwer Tadeusza Kościuszki, gdzie odmówiono modlitwę „Anioł Pański”. – Nie rozpraszajmy się. Idźmy za Gwiazdą ze Wschodu, którą jest Jezus Chrystus. Przeżyjmy tę zewnętrzną manifestację wiary tak, by owocowała ona w naszym życiu – zaapelował tuż przed wymarszem bp Kiernikowski, który przewodniczył orszakowi. Towarzyszyli mu bp pomocniczy Piotr Sawczuk, prezydent W. Kudelski i przedstawiciele samorządów.

Jak kolędować, to w orszaku

Radosny i barwny pochód poprowadzili trzej królowie symbolizujący trzy kontynenty – Europę, Azję i Afrykę. Szły też ubrane w barwne stroje dwórki. Nie zabrakło dzielnych rycerzy, pastuszków, zaczerpniętych z jasełek diabłów i aniołów. Atrakcją były żywe zwierzęta, w tym wielbłąd. Uczestnicy orszaku otrzymali korony i śpiewniki, w których zostały zamieszczone przesłania od papieża Benedykta XVI, bp. Z. Kiernikowskiego i prezydenta W. Kudelskiego. Na trasie przemarszu, która wiodła spod kościoła pw. św. Stanisława do katedry, odgrywano sceny tematyczne nawiązujące do wydarzeń z Ewangelii, m.in. dialog z Aniołem Bożym, walkę dobra ze złem, scenkę na dworze Heroda. Dzięki temu siedlczanie mogli stać się świadkami tego, co zdarzyło się tysiące lat temu.

Dla wielu ludzi udział w orszaku to nie tylko mile spędzone świąteczne popołudnie, ale coś więcej. – To nie tylko czas wspólnego kolędowania, ale też przemyśleń. Dzisiejsze wydarzenie odbieram jako moment zjednoczenia siedlczan i grupowej modlitwy – powiedziała jedna z uczestniczek. – Nie wyobrażam sobie, jak by mogło nas tu nie być. Dzieci nie mogły się doczekać tego dnia, a i ich radość dziś jest bezcenna. Kolędowanie i maszerowanie w orszaku to nasza wspólna modlitwa – dodała Magda, mama dwójki przedszkolaków.

Niech świeci cały rok

Kulminacyjnym momentem był pokłon Dzieciątku. Całość zakończyła się wspólnym śpiewaniem kolęd. Życzenia złożył mieszkańcom prezydent Siedlec. – Aby Gwiazda Betlejemska świeciła dla każdego z nas cały rok. Byśmy wszyscy kroczyli drogą, którą nas prowadzi – powiedział W. Kudelski, dziękując jednocześnie organizatorom siedleckiego orszaku: Katolickiej Szkole Podstawowej i Katolickiemu Gimnazjum, Fundacji „Nasza Szkoła” oraz Duszpasterstwu Młodzieży Diecezji Siedleckiej. To właśnie dzięki nim każdy mógł założyć królewską – choć papierową – koronę i przyłączyć się do świątecznego korowodu, by dać wyraz swojej radości z Bożego Narodzenia, wiary w narodzonego Chrystusa, a wreszcie przywiązania do bogatej chrześcijańskiej tradycji. Imprezę zakończyło dzielenie się opłatkiem i poczęstunek w rozstawionych przed katedrą namiotach.

Uwielbienie w Radzyniu

Ponad dwa tysiące osób wzięło udział w Orszaku Trzech Króli, który przeszedł ulicami Radzynia Podlaskiego. W południe w kościele pw. Świętej Trójcy odprawiona została Msza św., w której tłumnie uczestniczyli wierni. – Jezus Chrystus przyszedł do wszystkich, do każdego człowieka. Przy żłóbku spotykają się ludzie z różnych środowisk, warstw społecznych i narodów. To, że tak licznie zgromadziliśmy się tutaj, oznacza, że potrzebujemy być razem, chcemy tę wspólnotę wyrażać i pogłębiać, być w jedności z innym – mówił ks. kan. Andrzej Kieliszek, proboszcz parafii.

Kaznodzieja przypomniał, że korony wkładane tego dnia na głowy oznaczają, że wszyscy mamy udział w królewskiej godności Chrystusa. Jest to szczególne królowanie, wyrażające się służbą – Bogu i drugiemu człowiekowi. – Pójdziemy ze wschodu na zachód jak mędrcy; wracać od żłóbka będziemy – jak oni – inną drogą na znak, że mamy się nawracać, coś zmieniać w życiu na lepsze – dodał proboszcz.

Chrystus przyszedł do wszystkich

Za jadącymi konno trzema królami, w których wcielili się członkowie Stowarzyszenia Kawaleryjskiego im. rtm. Wincentego Zawadzkiego, uczestnicy marszu przeszli ul. Ostrowiecką na pl. Potockiego, gdzie znajdowała się żywa szopka. Po złożeniu darów Dzieciątku przez Mędrców marsz wyruszył ul. Warszawską, Ostrowiecką i przez dziedziniec pałacu Potockich do Oranżerii. Tam, z udziałem dziekana dekanatu radzyńskiego ks. prał. Romana Wiszniewskiego, odbyło się spotkanie opłatkowe połączone z koncertem kolęd i dawnych pieśni w wykonaniu zespołu Wrzos oraz Świerżanki. Widownia była wypełniona po brzegi i nawet ci, dla których zabrakło miejsc siedzących, dotrwali do końca prawie dwugodzinnego spotkania.

Radzyński Orszak Trzech Króli, jak podkreślił ks. Kieliszek, to inicjatywa oddolna, która została zrealizowana przy współpracy fundacji senatora Grzegorza Biereckiego „Kocham Podlasie”, mieszkańców gminy Radzyń Podlaski, szczególnie Siedlanowa, na czele z wójtem Wiesławem Mazurkiem.

Bialczanie idą do Betlejem

W bialskim Orszaku Trzech Króli wzięło udział około dwóch tysięcy osób. Frekwencja była zdecydowanie lepsza niż w ubiegłym roku. Wspólne świętowanie rozpoczęło się od Mszy św. celebrowanej w kościele św. Michała Archanioła pod przewodnictwem proboszcza ks. Henryka Jakubowicza.

W tym roku w organizację przedsięwzięcia włączyły się wszystkie bialskie parafie. Każdy król miał swój własny barwny orszak. Pierwszy występował w barwach złota, drugi odznaczał się kolorem czerwonym, a trzeci zielonym. Tego dnia nikt nie wzbraniał się przed nałożeniem królewskiego nakrycia głowy. Po drodze uczestnicy przemarszu wsłuchiwali się w opowieści o losach podlaskich unitów. Wszystko dlatego, że w tym roku będziemy obchodzić 140 rocznicę męczeństwa w Pratulinie. Orszak poprowadził ks. Jakubowicz. Towarzyszyli mu kapłani z poszczególnych bialskich parafii.

Szukamy Jezusa

Celem orszaku był kościół św. Anny i szopka stojąca nieopodal świątyni. Po pokłonie trzech króli rozpoczęło się wspólne kolędowanie. W organizację włączyli się m.in. Ośrodek „Misericordia” Caritas i kluby kultury. – Wszystko po to, by wyjść poza mury kościoła, aby razem szukać Jezusa, by Go odnaleźć i przyjąć do siebie. W tym roku dopisała nam nie tylko pogoda. W przemarszu wzięło udział bardzo wielu ludzi. Wpisujemy się w to, o czym pisał papież Franciszek w swojej ostatniej adhortacji, z radością głosimy ewangelię i wychodzimy do innych. Każde dziecko niosło ze sobą serduszko, na którym wpisało wcześniej, co chce ofiarować Panu Jezusowi, a potem zostawiło je w szopce – powiedział ks. Jakubowicz.

Było warto

Pomysłodawczynią i koordynatorką bialskiego Pokłonu Trzech Mędrców jest Elżbieta Stycuła, katechetka. – Oglądając relacje z pochodów w innych miastach, zastanawiałam się, dlaczego nikt nie zorganizuje czegoś podobnego w Białej Podlaskiej. Poszłam do księdza proboszcza, a on powiedział: „spróbujemy”. W ubiegłym roku szliśmy sami, w tym w organizację włączyły się także inne parafie i szkoły – opowiada E. Stycuła. Z uśmiechem przyznaje, że nie spodziewała się tak licznego orszaku. – Śmiało można powiedzieć, że dzisiejszy dzień jest świętem rodziny. Orszak pozwala na wspólne spędzenie czasu, na odejście od telewizora, na bycie razem. Przygotowywanie strojów i instrumentów angażowało wszystkich członków. Poprzez udział w orszaku przybliżamy również naszym dzieciom historię narodzin Jezusa – tłumaczy E. Stycuła.

Włodawianie oddali hołd Dzieciątku

Organizatorem orszaku Trzech Króli we Włodawie było po raz drugi Publiczne Gimnazjum nr 1. Przy odgrywaniu poszczególnych scen udział wzięli również uczniowie innych włodawskich szkół: I LO im. T. Kościuszki, II LO im. F. Modrzewskiego, Publicznego Gimnazjum nr 2, Szkoły Podstawowej nr 2 i SP nr 3, a także przedszkoli nr 1, 2 oraz integracyjnego. W postacie mędrców wcielili się parafianie z parafii pw. św. Ludwika oraz pw. Najświętszego Serca Jezusowego we Włodawie, a także parafii pw. św. Jana Jałmużnika z sąsiedniego Orchówka. Licznie zgromadzeni mieszkańcy miasta i okolic przeszli w barwnym i rozśpiewanym orszaku ulicami Włodawy z kościoła ojców paulinów w stronę drugiej parafii – Najświętszego Serca Jezusowego, oddając hołd razem z trzema królami i orszakami Dzieciątku Jezus w dawnej kaplicy parafialnej. Marsz zakończył się wspólnym kolędowaniem.

Ryckie jasełka

Także w Rykach całe rodziny z dziećmi przebranymi za królów zebrały się na parkingu przed „Ósemką”. Z tego miejsca o 8.30 za gwiazdą wyruszył olbrzymi orszak królewski, na czele którego szli Mędrcy ze Wschodu, za nimi kapela przygrywająca na akordeonie, skrzypcach i klarnecie, a śpiew kolęd podtrzymywała schola Niebieskie Owieczki. Po dojściu do pomnika przed kościołem nastąpiło spotkanie Trzech Króli z Herodem i jego dworem. Gdy Magowie dopytali władcę Jerozolimy, gdzie jest nowonarodzony Król Żydowski, ruszyli dalej, docierając do kościoła parafialnego. Tam spotkali Świętą Rodzinę, którą odegrali Hanna i Michał Markiewiczowie ze swoim dzieckiem, po czym oddali pokłon i złożyli dary.

Następnie licznie zgromadzeni parafianie – na wzór Mędrców – oddali pokłon narodzonemu Jezusowi, uwielbiając Go i śpiewając radosne Gloria. O 9.00 rozpoczęła się Eucharystia, w czasie której wszystkie dzieci złożyły w żłóbku własnoręcznie zrobione serduszka z wypisanym imieniem. W ten sposób pragnęły wyrazić, że ich darem dla Jezusa jest serce gotowe, by On zamieszkał w nim.

MD/AWAS/AWAW/JS/XDO


3 PYTANIA

 

Ks. Paweł Siedlanowski – dyrektor KSP i KG, współorganizator Orszaku Trzech Króli w Siedlcach

Po raz pierwszy Orszak Trzech Króli przeszedł ulicami Siedlec. Jakie wrażenia?

Zaskoczenia nie było, jeśli chodzi o barwność, żywiołowość, niezwykłość, co znamy z przekazów medialnych. Pamiętajmy, że w tym roku orszak szedł już po raz szósty w Polsce, a w Siedlcach – po raz pierwszy. Przed organizatorami było sporo niewiadomych. Cieszę się, że mieszkańcy naszego miasta odpowiedzieli na zaproszenie. Że mogliśmy doświadczyć, jak dobrze jest być razem, cieszyć się sobą, a przede wszystkim odkryć, jak wielką radość niesie w sobie wspólne wielbienie Pana Boga za Jego wielkie dzieła.

Spodziewał się Ksiądz takiej frekwencji?

Była zaskoczeniem. Nie wiem, czy ktoś policzył uczestników, ale myślę, że można mówić o wielu tysiącach osób. Dopomogła nam pogoda, dobra kampania informacyjna poprzedzająca wydarzenie. A może po prostu było to zrealizowane pragnienie, aby w podzielonym świecie być razem, zapomnieć o tym, co nas różni, wspólnie powędrować, by w znaku Trzech Mędrców złożyć pokłon Dziecięciu.

Mówiąc o Orszaku Trzech Króli, socjologowie używają słowa „fenomen”. Na czym on polega?

Zapewne zajmują się tym już socjologowie i pastoraliści. Odpowiedź – czy mówiąc precyzyjniej: opis faktu – na pewno będzie zależała od spektrum spojrzenia. Niewątpliwie istnieje zapotrzebowanie na wspólnotowe przeżywanie wiary. Jesteśmy jako społeczeństwo zmęczeni swarami, absurdalnymi pomysłami na tzw. lepszy świat, pogłębiającą się atomizacją. Orszaki, które w tym roku szły w blisko 200 miastach w Polsce i poza jej granicami, są powrotem do zwyczaju misteriów średniowiecznych, swoistej ludyczności w sposobie przeżywania chrześcijaństwa. Być może jest to odpowiedź na przeintelektualizowanie przekazu wiary, na zbyt hermetyczny język opisujący ją. Może pójście na łatwiznę. Na pewno nowy zwyczaj, stanowiący ciekawy sposób zagospodarowania uroczystości Objawienia Pańskiego – od kilku lat dnia wolnego, może stać się pomocą w diagnozie stanu ducha wiernych, swoistym barometrem potrzeb, okazją do wzmocnienia się. Nie może być celem samym w sobie, igrzyskami, kolejnym show – wtedy byłaby to porażka Kościoła. Raczej swoistym rozesłaniem, pomocą w zrozumieniu misji, jaką mają chrześcijanie we współczesnym świecie.

MD