Rasizm w najczystszej postaci
Otóż w ostatnich miesiącach upowszechnia się praktyka klękania przed czarnoskórymi mieszkańcami i przepraszania ich za minione wieki upokorzeń, niewolnictwa i prześladowań, zaś w perspektywie bliższej - za zabicie przez policjanta Dereka Chauvina (podczas próby zatrzymania) 46-letniego czarnoskórego Amerykanina George’a Floyda. Całowanie butów jest mile widziane.
Afroamerykanie (tak trzeba dziś pisać), Afroszwedzi (dziwnie to brzmi, ale niech tam…) nie odżegnują się od tego! Im bardziej osoba (biała) w taki sposób upokarzana związana jest z aparatem władzy, tym wycie radości protestujących jest większe. W sieci można znaleźć filmy, na których widać klękających przed ciemnoskórymi mieszkańcami Nowego Jorku policjantów, żołnierzy amerykańskiej Gwardii Narodowej. Przełożeni zgadzają się na takie praktyki, ponieważ jakiekolwiek nawet najmniejsze oskarżenie o rasizm równa się zwolnieniu z pracy, napiętnowaniu, innymi słowy – cywilnej śmierci.
Moda dotarła do Europy. Jak informował kilka dni temu portal www.wpolityce.pl, po przerwie spowodowanej pandemią, na początku lipca miał miejsce pierwszy wyścig F1 sezonu 2020, który odbył się w ramach Grand Prix Austrii. Przed rozpoczęciem rywalizacji doszło do nietypowej sytuacji. Większość zawodników padła na kolana, oddając w ten sposób hołd walczącym z rasizmem i czcząc pamięć prześladowanych czarnych braci. Inicjatorem akcji był kierowca Mercedesa Lewis Hamilton. Mistrz F1 wystąpił w koszulce z napisem „Black Lives Matter”. Wraz z nim klęczała większość najlepszych kierowców świata. Z politpoprawnej komedii kilku się wyłamało. Potem były, oczywiście, oświadczenia, zapewnienia o solidarności itp.
W USA obala się już pomniki i dokonuje rewizji historii, wymazując z niej prezydentów, postacie historyczne, które w swoich biogramach mają większe bądź mniejsze epizody „rasistowskie”. Jeśli dołożymy do tego szaleństwo parytetów obowiązujące od lat na amerykańskich uczelniach, paniczny lęk mediów, by – broń Boże! – nie powiedzieć/napisać czegokolwiek, co mogłoby obrazić Afroamerykanów, rysuje się przed nami mocno pesymistyczny obraz. Nie brakuje opinii, że cała sytuacja jest elementem zakrojonej na skalę globalną akcji w ramach inżynierii społecznej, mającej finalnie przyczynić się do rozsadzenia dotychczasowego modelu funkcjonowania świata. I stoją za tym potężne pieniądze.
Jestem przekonany, że kwestią czasu jest poruszenie w tej materii i naszych rodzimych postępowców. Czekamy zatem na demonstracje przed szkołami, gdzie drzewiej – o zgrozo! – czytano bajkę o Murzynku Bambo, co to w Afryce mieszka, i żarliwe akty ekspiacji np. Antify. A może jeszcze dołożyć do tego protesty przed turniejami szachowymi? Bo niby dlaczego szachownica jest biało-czarna? I dlaczego białe figury zaczynają?
Toż to rasizm w najczystszej postaci!
Ks. Paweł Siedlanowski