Do 28 stycznia Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
będzie przyjmowała wnioski od rolników, którzy chcą w swoich
gospodarstwach zrealizować inwestycje mające na celu ochronę wód
przed
zanieczyszczeniem azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych.
Aktualności
Do udziału w REO, tj. Rekolekcjach Ewangelizacyjnych Odnowy,
zaproszeni są wszyscy, którzy naprawdę chcą rozpoznać obecność Pana
Jezusa w swoim życiu i otworzyć się na dary Ducha Świętego.
Ponad 3/4 młodych ludzi mieszkających na wsi nie jest
zainteresowanych prowadzeniem działalności rolniczej, co skutkuje
migracją w poszukiwaniu pracy. Decyzja ta nie zawsze podyktowana
jest jednak kwestiami ekonomicznymi.
Takie wnioski płyną z raportu pt. „Dumni z polskiej żywności”, w ramach cyklu badań opinii publicznej Polskiego Monitora Opinii - wspólnej inicjatywy PKO Banku Polskiego (partnera strategicznego projektu), Fundacji Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) oraz Forum Zrównoważonej Technologii. Sektor rolniczy w Polsce dynamicznie się rozwija, choć nie brak mu problemów. W ostatnich latach rolnicy mierzyli się z kapryśną aurą skutkującą dotkliwymi suszami oraz powodziami. Trudny czas nastał również dla producentów trzody chlewnej z uwagi na panujący wirus ASF (afrykański pomór świń). Mimo to rynek systematycznie rośnie, co potwierdzają ostatnie dane Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - eksport towarów rolno- spożywczych w trzech kwartałach 2019 r. był lepszy od wcześniejszego roku o 5,8% i wyniósł 23,1 mld euro. Z kolei import ukształtował się na poziomie 15,5 mld euro, co oznacza wzrost o 5,2%. W rezultacie dodatnie saldo wymiany zwiększyło się o 7,2% - do 7,6 mld euro.
Takie wnioski płyną z raportu pt. „Dumni z polskiej żywności”, w ramach cyklu badań opinii publicznej Polskiego Monitora Opinii - wspólnej inicjatywy PKO Banku Polskiego (partnera strategicznego projektu), Fundacji Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) oraz Forum Zrównoważonej Technologii. Sektor rolniczy w Polsce dynamicznie się rozwija, choć nie brak mu problemów. W ostatnich latach rolnicy mierzyli się z kapryśną aurą skutkującą dotkliwymi suszami oraz powodziami. Trudny czas nastał również dla producentów trzody chlewnej z uwagi na panujący wirus ASF (afrykański pomór świń). Mimo to rynek systematycznie rośnie, co potwierdzają ostatnie dane Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - eksport towarów rolno- spożywczych w trzech kwartałach 2019 r. był lepszy od wcześniejszego roku o 5,8% i wyniósł 23,1 mld euro. Z kolei import ukształtował się na poziomie 15,5 mld euro, co oznacza wzrost o 5,2%. W rezultacie dodatnie saldo wymiany zwiększyło się o 7,2% - do 7,6 mld euro.
Rozmowa z dr Małgorzatą Trzaskalik-Wyrwą, prezesem
Stowarzyszenia
Pro Musica Organa
W małych miejscowościach, gdzie kościół jest jedynym nośnikiem kultury, organy są jedynym instrumentem, jaki na co dzień słyszą mieszkańcy. Jeżeli zagra się na nich coś innego niż zwykle, a ludzie słyszą to, co jest w stanie wydobyć z nich organista, to stają się żywym instrumentem. Muzyka artystyczna zmienia optykę postrzegania instrumentu, szczególnie gdy parafianie przez wiele lat zbierają pieniądze, żeby wybudować organy albo wyremontować istniejące. W miastach oferta kulturalna jest bogatsza. Jeśli ktoś wybiera koncert organowy, to na pewno kocha tę muzykę, może jej słuchać na okrągło i, niezależnie od stopnia trudności danego utworu, jest zawsze zachwycony brzmieniem organów i akustyką kościoła. Kościół - dodajmy - jest miejscem magicznym, jeśli chodzi o wrażenia słuchowe. Nie mówię tutaj o sprawie kultu, bo to kwestia bezdyskusyjna, ale nie da się porównać słuchania muzyki z płyty, w wygodnym fotelu w domu, ze słuchaniem muzyki na żywo - w kościele, gdzie nawet twarda ławka nie jest w stanie przeszkodzić w delektowaniu się dźwiękiem.
W małych miejscowościach, gdzie kościół jest jedynym nośnikiem kultury, organy są jedynym instrumentem, jaki na co dzień słyszą mieszkańcy. Jeżeli zagra się na nich coś innego niż zwykle, a ludzie słyszą to, co jest w stanie wydobyć z nich organista, to stają się żywym instrumentem. Muzyka artystyczna zmienia optykę postrzegania instrumentu, szczególnie gdy parafianie przez wiele lat zbierają pieniądze, żeby wybudować organy albo wyremontować istniejące. W miastach oferta kulturalna jest bogatsza. Jeśli ktoś wybiera koncert organowy, to na pewno kocha tę muzykę, może jej słuchać na okrągło i, niezależnie od stopnia trudności danego utworu, jest zawsze zachwycony brzmieniem organów i akustyką kościoła. Kościół - dodajmy - jest miejscem magicznym, jeśli chodzi o wrażenia słuchowe. Nie mówię tutaj o sprawie kultu, bo to kwestia bezdyskusyjna, ale nie da się porównać słuchania muzyki z płyty, w wygodnym fotelu w domu, ze słuchaniem muzyki na żywo - w kościele, gdzie nawet twarda ławka nie jest w stanie przeszkodzić w delektowaniu się dźwiękiem.
Rozmowa z o. dr. hab. Waldemarem Linke, pasjonistą, biblistą,
wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Magowie przychodzą z Persji, która w szerokim obiegu kulturowym kojarzyła się z kilkoma charakterystycznymi elementami. Jednym z nich obowiązkowo było „proskynesis”. To forma uczczenia władcy, która polegała na uklęknięciu i uderzeniu czołem w podłogę, czyli na głębokim pokłonie. Kultura zachodnia spotkała się z tym fenomenem, kiedy Aleksander Macedoński podbił Persję. Chciał on wykorzystać ów ceremoniał do zmiany swojej słabej pozycji politycznej. Król macedoński był wybieramy przez arystokrację i uważany za najwyższego urzędnika do spraw wojskowych. Arystokracja chętnie przypominała mu, że w każdej chwili może wymienić go na kogoś innego. Aleksandrowi marzyła się władza absolutna. W pewnym momencie nakazał, by najpierw oddawano mu pokłon do ziemi a dopiero później wolno było arystokratom wymienić z władcą tradycyjny pocałunek. Magowie poprzez swój gest pokazują, że w Nowonarodzonym, którego szukali i znaleźli, uznają kogoś obdarzonego godnością królewską. Dlaczego wyruszyli w drogę? Ponieważ odkryli na niebie układ gwiazd mówiący im, że narodził się nowy władca. Magowie przyszli i oddali pokłon Dziecku, a więc osiągnęli cel. Szukali Króla, odnaleźli Go, uczcili, jak na króla przystało, i wrócili do siebie.
Magowie przychodzą z Persji, która w szerokim obiegu kulturowym kojarzyła się z kilkoma charakterystycznymi elementami. Jednym z nich obowiązkowo było „proskynesis”. To forma uczczenia władcy, która polegała na uklęknięciu i uderzeniu czołem w podłogę, czyli na głębokim pokłonie. Kultura zachodnia spotkała się z tym fenomenem, kiedy Aleksander Macedoński podbił Persję. Chciał on wykorzystać ów ceremoniał do zmiany swojej słabej pozycji politycznej. Król macedoński był wybieramy przez arystokrację i uważany za najwyższego urzędnika do spraw wojskowych. Arystokracja chętnie przypominała mu, że w każdej chwili może wymienić go na kogoś innego. Aleksandrowi marzyła się władza absolutna. W pewnym momencie nakazał, by najpierw oddawano mu pokłon do ziemi a dopiero później wolno było arystokratom wymienić z władcą tradycyjny pocałunek. Magowie poprzez swój gest pokazują, że w Nowonarodzonym, którego szukali i znaleźli, uznają kogoś obdarzonego godnością królewską. Dlaczego wyruszyli w drogę? Ponieważ odkryli na niebie układ gwiazd mówiący im, że narodził się nowy władca. Magowie przyszli i oddali pokłon Dziecku, a więc osiągnęli cel. Szukali Króla, odnaleźli Go, uczcili, jak na króla przystało, i wrócili do siebie.
W klasztorze braci mniejszych kapucynów przy ul. Narutowicza 37
w Białej Podlaskiej można już oglądać odrestaurowane polichromie
przedstawiające św. Franciszka i św. Klarę.
Malowidła pochodzą z przełomu XVII i XVIII w. Do niedawana były zakryte wieloma warstwami tynku i farb. Teraz, dzięki zaangażowaniu specjalistów, braci i dobrodziejów klasztoru, znów cieszą oczy i zdobią krużganki. Budynek, w którym mieszkają zakonnicy i przyległa do niego świątynia powstały dzięki fundacji Katarzyny z Sobieskich Radziwiłłowej, siostry króla Jana III Sobieskiego. Kompleks pierwotnie był dedykowany zakonowi reformatów. Po kasacie klasztoru obiekty trafiły w ręce prawosławnych. Kapucyni objęli je dopiero w 1965 r. Do Białej Podlaskiej przybyli z inicjatywy bp. Ignacego Świrskiego. - Radziwiłłowie, fundując tutejszy kompleks, użyli swoich wpływów i szerokich możliwości. Do dekorowania klasztoru zaprosili nadwornych malarzy. Artyści zostali poproszeni o namalowanie scen z życia św. Franciszka i św. Klary. Była to piękna obrazkowa opowieść o naszych świętych, dedykowana tym, którzy mieszkali w klasztorze lub go odwiedzali. Niestety, przyszły zabory, a potem niemiecka okupacja.
Malowidła pochodzą z przełomu XVII i XVIII w. Do niedawana były zakryte wieloma warstwami tynku i farb. Teraz, dzięki zaangażowaniu specjalistów, braci i dobrodziejów klasztoru, znów cieszą oczy i zdobią krużganki. Budynek, w którym mieszkają zakonnicy i przyległa do niego świątynia powstały dzięki fundacji Katarzyny z Sobieskich Radziwiłłowej, siostry króla Jana III Sobieskiego. Kompleks pierwotnie był dedykowany zakonowi reformatów. Po kasacie klasztoru obiekty trafiły w ręce prawosławnych. Kapucyni objęli je dopiero w 1965 r. Do Białej Podlaskiej przybyli z inicjatywy bp. Ignacego Świrskiego. - Radziwiłłowie, fundując tutejszy kompleks, użyli swoich wpływów i szerokich możliwości. Do dekorowania klasztoru zaprosili nadwornych malarzy. Artyści zostali poproszeni o namalowanie scen z życia św. Franciszka i św. Klary. Była to piękna obrazkowa opowieść o naszych świętych, dedykowana tym, którzy mieszkali w klasztorze lub go odwiedzali. Niestety, przyszły zabory, a potem niemiecka okupacja.
O tym, jak powinni odżywiać się seniorzy: czego unikać, a co
dopisać do diety, mówi prof. Krystyna Antosik, kierownik Poradni
Dietetyczno-Żywieniowej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w
Siedlcach.
Starzenie się organizmu jest naturalnym, genetycznie zaprogramowanym procesem fizjologicznym. Na żywienie osób „dojrzałych” mają wpływ procesy inwolucyjne związane ze zmianami morfologicznymi we wszystkich narządach, procesy patologiczne wynikające ze zwiększonego ryzyka chorób cywilizacyjnych oraz inne czynniki związane z warunkami socjalno-bytowymi, wprowadzające dodatkowe ograniczenia żywieniowe. Wraz z procesem starzenia się organizmu następują zmiany postawy i składu ciała człowieka, zauważalny jest zanik mięśni prowadzący do obniżenia ich siły, pogorszeniu ulega funkcjonowanie mechanizmów regulujących oraz adaptacyjnych, pojawiają się zaburzenia trawienia i wchłaniania pokarmu, gospodarki wodno-elektrolitowej oraz nieprawidłowe odczuwanie pragnienia i sytości związane z zaburzeniami zmysłów smaku i węchu. W rezultacie prowadzi to do niedostarczenia organizmowi odpowiedniej podaży składników odżywczych, co może być przyczyną rozwoju niedożywienia.
Starzenie się organizmu jest naturalnym, genetycznie zaprogramowanym procesem fizjologicznym. Na żywienie osób „dojrzałych” mają wpływ procesy inwolucyjne związane ze zmianami morfologicznymi we wszystkich narządach, procesy patologiczne wynikające ze zwiększonego ryzyka chorób cywilizacyjnych oraz inne czynniki związane z warunkami socjalno-bytowymi, wprowadzające dodatkowe ograniczenia żywieniowe. Wraz z procesem starzenia się organizmu następują zmiany postawy i składu ciała człowieka, zauważalny jest zanik mięśni prowadzący do obniżenia ich siły, pogorszeniu ulega funkcjonowanie mechanizmów regulujących oraz adaptacyjnych, pojawiają się zaburzenia trawienia i wchłaniania pokarmu, gospodarki wodno-elektrolitowej oraz nieprawidłowe odczuwanie pragnienia i sytości związane z zaburzeniami zmysłów smaku i węchu. W rezultacie prowadzi to do niedostarczenia organizmowi odpowiedniej podaży składników odżywczych, co może być przyczyną rozwoju niedożywienia.
Radni miejscy uchwalili budżet na 2020 r., który - zdaniem
większości - jest optymalny, racjonalny i uczciwy.
Ostatnia w 2019 r. sesja należała do tych z kategorii najważniejszych, ponieważ głównym punktem było uchwalenie budżetu na przyszły rok. Wcześniej radni debatowali nad nim w komisjach i konsultowali swoje opinie z kierownikami jednostek samorządowych. - Meritum jest budżet - takim stwierdzeniem rozpoczęła obrady Joanna Szczepańska, przewodnicząca rady miasta. Zgodnie z porządkiem sesji przedstawiony został projekt uchwały, który określa dochody w wysokości 62,4 mln zł, w tym dochody bieżące - 57,7 mln zł i majątkowe - 4,7 mln zł. Wydatki mają być utrzymane w granicach 66,2 mln zł. Kwota planowanego deficytu wynosi 3,5 mln zł i jest wynikiem - jak wyjaśniła skarbnik Elżbieta Torbicz - zaplanowanych wydatków majątkowych na poziomie wyższym niż dochody bieżące. - Źródłem pokrycia deficytu są wolne środki znajdujące się na rachunku budżetu oraz sprzedaż papierów wartościowych w wysokości 2,9 mln zł. Z ich emisji na ten cel przeznaczonych zostanie 748 tys. zł, a pozostała kwota na spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów w wysokości 2,1 mln zł - wyjaśniła skarbnik, dodając, iż miasto kolejny rok będzie korzystało z emisji obligacji skarbowych, co jest korzystniejszym rozwiązaniem niż zaciąganie kredytów bankowych.
Ostatnia w 2019 r. sesja należała do tych z kategorii najważniejszych, ponieważ głównym punktem było uchwalenie budżetu na przyszły rok. Wcześniej radni debatowali nad nim w komisjach i konsultowali swoje opinie z kierownikami jednostek samorządowych. - Meritum jest budżet - takim stwierdzeniem rozpoczęła obrady Joanna Szczepańska, przewodnicząca rady miasta. Zgodnie z porządkiem sesji przedstawiony został projekt uchwały, który określa dochody w wysokości 62,4 mln zł, w tym dochody bieżące - 57,7 mln zł i majątkowe - 4,7 mln zł. Wydatki mają być utrzymane w granicach 66,2 mln zł. Kwota planowanego deficytu wynosi 3,5 mln zł i jest wynikiem - jak wyjaśniła skarbnik Elżbieta Torbicz - zaplanowanych wydatków majątkowych na poziomie wyższym niż dochody bieżące. - Źródłem pokrycia deficytu są wolne środki znajdujące się na rachunku budżetu oraz sprzedaż papierów wartościowych w wysokości 2,9 mln zł. Z ich emisji na ten cel przeznaczonych zostanie 748 tys. zł, a pozostała kwota na spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów w wysokości 2,1 mln zł - wyjaśniła skarbnik, dodając, iż miasto kolejny rok będzie korzystało z emisji obligacji skarbowych, co jest korzystniejszym rozwiązaniem niż zaciąganie kredytów bankowych.
Przy zaledwie sześciu głosach „za” i aż 15 wstrzymujących się
siedleccy radni przyjęli budżet miasta na 2020 r.
Dochód zaplanowano na kwotę 539 mln zł. Najważniejsze jego źródła to wpływy z podatku PIT i CIT, subwencji, podatku od nieruchomości oraz ze sprzedaży majątku miasta - z tego tytułu ma wpłynąć do kasy miasta 14,5 mln zł. Wydatki mają wynieść tyle samo, co dochody, czyli 539 mln zł. Z czego na inwestycję przeznaczono 29 mln zł, na gospodarkę mieszkaniową - 9,9 mln zł, a na kulturę fizyczną i sport - 6,8 mln zł. W projekcie uchwały znalazł się także zapis o zaciągnięciu kredytu w wysokości 9 mln zł. Zadłużenie miasta na 31 grudnia ma wynieść 319 mln zł. Podczas dyskusji radni krytykowali, ich zdaniem, zbyt optymistyczne założenia dochodów ze sprzedaży mienia, znikomą liczbę inwestycji oraz zaciągnięcie pożyczki - Zamierza pan, panie prezydencie, wziąć kredyt w wysokości 9 mln zł na spłatę rat kredytów i pożyczek. Do niedawna piętnował pan taką postawę. Co zatem się stało, że dziś postępuje pan tak samo? - pytał Maciej Nowak. - Planuje pan także przyjąć od spółek miejskich dywidendy w wysokości 6 mln zł. Przypomnę, że kwota dywidendy w 2019 r. to 20 mln zł.
Dochód zaplanowano na kwotę 539 mln zł. Najważniejsze jego źródła to wpływy z podatku PIT i CIT, subwencji, podatku od nieruchomości oraz ze sprzedaży majątku miasta - z tego tytułu ma wpłynąć do kasy miasta 14,5 mln zł. Wydatki mają wynieść tyle samo, co dochody, czyli 539 mln zł. Z czego na inwestycję przeznaczono 29 mln zł, na gospodarkę mieszkaniową - 9,9 mln zł, a na kulturę fizyczną i sport - 6,8 mln zł. W projekcie uchwały znalazł się także zapis o zaciągnięciu kredytu w wysokości 9 mln zł. Zadłużenie miasta na 31 grudnia ma wynieść 319 mln zł. Podczas dyskusji radni krytykowali, ich zdaniem, zbyt optymistyczne założenia dochodów ze sprzedaży mienia, znikomą liczbę inwestycji oraz zaciągnięcie pożyczki - Zamierza pan, panie prezydencie, wziąć kredyt w wysokości 9 mln zł na spłatę rat kredytów i pożyczek. Do niedawna piętnował pan taką postawę. Co zatem się stało, że dziś postępuje pan tak samo? - pytał Maciej Nowak. - Planuje pan także przyjąć od spółek miejskich dywidendy w wysokości 6 mln zł. Przypomnę, że kwota dywidendy w 2019 r. to 20 mln zł.