Opinie
1/2020 (1275) 2020-01-02
Jezus przynagla nas do odkrywania w sobie talentów, które może są uśpione, bo w ten sposób wnosimy dar z siebie, ubogacając innych.

W Ewangelii wg św. Mateusza jest przypowieść o talentach. Pewien człowiek, który udał się w podróż, przekazał swój majątek sługom. Kierował się ich zdolnościami, dlatego jeden dostał pięć talentów, drugi dwa, a trzeci jeden. Po powrocie rozliczył sługi z darów, jakie otrzymali. Temu, który nie pomnożył majątku, odebrał wszystko, co posiadał. Umiejętnością daną przez Boga może być np. dar organizacji, aktywności i działania na rzecz innych. Tak jest w życiu Gabrieli Bilkiewicz, która „ożywiła” miejsce na Polesiu swoim zapałem. - Początkiem tego, co wydarzyło się w moim życiu i przyniosło dobre owoce, była niezgoda na bierność - stwierdza Bilkiewicz. Kiedy w 1982 r. znalazła się w gminie Podedwórze, nie mogła pogodzić się z panującym tu przekonaniem, że nic nie da się zrobić. Od dziecka cechowała ją, jak sama podkreśla, wyjątkowa aktywność. To ona przeważnie wiodła prym wśród rówieśników w szkole, miała pomysły, inicjatywę i cechował ją zmysł sprawnej organizacji.
1/2020 (1275) 2020-01-02
Początek roku to okazja do podejmowania różnorakich postanowień. Może tym razem czas na zwrócenie uwagi na swoją relację z dzieckiem?

Wielu rodziców uważa, że temat uzależnienia nie dotyczy jego pociechy. Jednak często, kiedy zaczyna drążyć ten temat, okazuje się, że problem istnieje od dawna. Współczesny świat niesie dziś zarówno stare zagrożenia, jak alkohol, papierosy, ale też nowe: narkotyki, wszechobecną pornografię, cyberprzemoc. Coraz młodsze dzieci zmagają się z uzależnieniami, problemami psychicznymi. Jesteśmy w niechlubnej czołówce państw, w których tak dużo dzieci popełnia samobójstwa! Próby instytucji, by uświadomić rodziców, jak wielka jest skala zagrożenia, trafiają na mur obojętności, a nawet wrogości. W jednej z siedleckich szkół przed wywiadówką zorganizowano spotkanie z pełnomocnikiem prezydenta ds. rozwiązywania problemów uzależnień. Większość rodziców poszła do klas zamiast poświęcić parę chwil na wysłuchanie tego, co mogłoby pomóc w zrozumieniu potrzeb ich dziecka.
1/2020 (1275) 2020-01-02
Rozmowa z Małgorzatą Lis, autorką książki „Kocham cię mimo wszystko”.

Obowiązków jest rzeczywiście sporo, ale bez przesady. Doba ma aż 24 godziny, a ja nie jestem ze wszystkim sama. Mój mąż jest tu nieoceniony, a i dzieci, zwłaszcza starsze, uczestniczą czynnie w życiu rodziny. Poza tym kiedyś w końcu kładą się spać, a wtedy wieczory mamy z mężem dla siebie. To jest czas na rozmowę, ale i na nasze zainteresowania. W moim przypadku czytanie i pisanie. Oczywiście w ciągu dnia też można znaleźć chwilę dla siebie. Bycie mamą jest trochę jak nocny dyżur lekarza. Czasem nie dzieje się nic, a czasem, jak się zadzieje, to nie wiadomo, w co ręce włożyć. Zatem, gdy nie dzieje się nic, dzieci się ładnie bawią lub uczą, biorę książkę do ręki i czytam. Bywa i tak, że siadają obok mnie z własnymi lekturami. Nawet najmłodsza, półtoraroczna córeczka, potrafi kilkanaście minut posiedzieć i przeglądać swoje książeczki. Z pisaniem jest trudniej. Tu potrzeba większego skupienia, ale bywało, że pisałam w ciągu dnia. Poza tym kilkanaście lat byłam nauczycielem w szkole i nauczyłam się pracy w domu. Dzieci też wiedzą, że mama musi popracować, jest czymś zajęta. One mają siebie, więc się nie nudzą. Chyba z jednym dzieckiem byłoby trudniej niż z siódemką...
1/2020 (1275) 2020-01-02
Zakończył się VIII Ogólnopolski Festiwal Teatrów „Sztuka plus Komercja”, który od października gościł na deskach Sceny Teatralnej Miasta Siedlce.

Podczas gali podsumowującej, która odbyła się 19 grudnia w Centrum Kultury i Sztuki, poznaliśmy laureatów festiwalu. W tym roku jury i publiczność byli zgodni - za najlepszy uznano spektakl „Berek, czyli upiór w moherze 2” wyprodukowany przez Teatr Gudejko. Dziennikarze swoją nagrodę przyznali sztuce „Nerwica natręctw”. Najlepszym aktorem festiwalu została Ewa Kasprzyk, którą widzowie zobaczyli w przedstawieniu „Berek, czyli…”. W jej imieniu nagrodę odebrał Jerzy Gudejko, przedstawiciel Teatru Gudejko, producenta obu nagrodzonych spektakli. - Ze spektaklami, które przygotowujemy od 20 lat, jest jak z prezentem. Staramy się dobrać go tak, by osoba obdarowana cieszyła się nim, żeby był on dla niej użyteczny. Na pewno czasami tygodniami państwo myślicie, czym kochaną osobę uszczęśliwić, a potem wpatrujecie się w jej oczy: czy ten prezent na pewno się udał, czy jest ważny, czy cieszy. My tak mamy z naszymi przedstawieniami.
1/2020 (1275) 2020-01-02
Tuż przed świętami rozpętała się medialna histeria wokół abp. Marka Jędraszewskiego. A wszystko za sprawą wywiadu, jakiego metropolita krakowski udzielił Telewizji Republika. Został zapytany m.in. o to, czy ekologizm stoi w sprzeczności z nauką Kościoła katolickiego. Odpowiedź rozgrzała do czerwoności lewicowo zorientowane media.

Pretekstem do rozmowy stał się manifest, który podpisała m.in. szwedzka aktywistka Greta Thunberg. Jedna z tez w nim zawartych zakłada, iż patriarchat (w domyśle: jego źródłem jest chrześcijaństwo) stanowi... przyczynę globalnego ocieplenia. Według sygnatariuszy deklaracji, ratując Ziemię, należy podjąć radykalne działania, przedefiniować strukturę społeczną. Jeśli trzeba - ograniczyć populację zamieszkujących ją ludzi („najlepsza przysługa, jaką można oddać Ziemi, to wyginięcie ludzkiego gatunku, gdyż nie będzie wtedy kogoś, kto by na przykład powodował efekt cieplarniany”), promując postawy wrogie życiu (aborcja, eutanazja), rezygnując z posiadania dzieci itp. Zapytany o komentarz do tego typu „rewelacji” abp Jędraszewski określił je jako „powrót do Engelsa i do jego twierdzeń”. W dalszej części wypowiedzi wskazał na absurdalność postulatów głoszonych przez różnego rodzaju lewicowe i ultralewicowe ruchy społeczne oraz partie polityczne traktujące „małżeństwo jako kolejny przejaw ucisku” i przekonujące, że „w imię równości trzeba zerwać z całą tradycją chrześcijańską”.
1/2020 (1275) 2020-01-02
W nowy rok wchodzisz z niepewnością i strachem? Masz problem i nie wiesz, na kim się oprzeć? Wylosuj swojego patrona na 2020 r. Wystarczy internet, wypełnienie krótkiego formularza i kilka kliknięć, by do armii twoich niebieskich orędowników dołączył kolejny. Do udziału w akcji zapraszają siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia.

Byli zwykłymi ludźmi. Zmagali się ze słabościami, nałogami, kłopotami, z małżonkiem i wychowaniem dzieci, śmiercią bliskiej osoby, strachem czy koniecznością rezygnacji z marzeń. Mieli swoje pasje, jak np. jazda na nartach, malowanie, taniec, gotowanie. Lubili ładne ubrania, biżuterię. Inni stawiali na naukę albo cichą służbę na rzecz drugiego człowieka. By poradzić sobie ze światem i własnymi ograniczeniami, szukali Boga: w górach, wśród kolegów z pracy albo bliskich w domu, oczach ubogich ludzi, w pustelniach, klasztornych celach. Żyli codziennymi sprawami i nieraz upadali, zadając sobie pytanie: po co to wszystko? A jednak wracali na drogę Miłości, która w końcu doprowadzała ich do nieba. Jednak bynajmniej nie wpadli tam w stan takiego zachwytu nad własną szczęśliwością, że zapomnieli o tych, którzy zostali na ziemi. Wręcz przeciwnie - interesują się nami i chcą nam pomagać. Wystarczy zaprosić ich do swojego życia.
1/2020 (1275) 2020-01-02
„Gdyby następnego dnia rano ktoś powiedział tak: „Stiopa! Jeżeli natychmiast nie wstaniesz, zostaniesz rozstrzelany!” - Stiopa odpowiedziałby słabym, ledwie dosłyszalnym głosem: „Rozstrzeliwujcie mnie, róbcie ze mną, co chcecie, za nic nie wstanę”.

Cóż tu mówić o wstawaniu - Stiopie wydawało się, że nawet oczu nie zdoła otworzyć, a jeżeli tylko spróbuje zrobić coś podobnego, potworna błyskawica rozwali mu głowę na kawałki. W głowie tej kołysał się olbrzymi dzwon, pod powiekami przepływały brązowe plamy z ognistozieloną obwódką. Na domiar wszystkiego Stiopę mdliło, przy czym wydawało mu się, że mdłości te wiążą się w jakiś sposób z natrętnymi dźwiękami patefonu.” Korzystając z życiowego doświadczenia, ośmielę się wyrazić graniczące z pewnością przypuszczenie, że opisany powyżej „stan pourazowy” literackiego bohatera Stiopy Lichodiejewa (Michaił Bułhakow: „Mistrz i Małgorzata”, tłum. Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski) znany jest całkiem sporemu gronu naszych obywateli. Nazywany też „syndromem dnia poprzedniego” zwykle stanowi konsekwencję nie do końca kontrolowanej zabawy albo zgubnej pewności, że „mnie to nie dotyczy”.
1/2020 (1275) 2020-01-02
Po wyczynie „satyryków” z niemieckiej rozgłośni państwowej WDR można powiedzieć tylko tyle, że nasza polska młodzież jest jednak wychowana dobrze.

Każdy z nas, pamiętając przedwyborczą akcję „Zabierz babci dowód”, zapewne myśli sobie, że takiego rozwydrzenia młodzieży i skierowania jej przeciwko starszym nie można było już przeskoczyć. Otóż nie, niemieckie dzieciaczki z klas młodszych szkoły podstawowej i zapewne także z przedszkola, pod świetlanym przewodem jakiejś aktywistki z ruchów ekologicznych, wyśpiewały dla swych babć istną laurkę, w której babcia jedząca codziennie kotlety i jeżdżąca do lekarza samochodem nie dość, że przejeżdża z lubością dwoje staruszków z balkonikami na przejściu dla pieszych, to dodatkowo jest czule nazywana ekologiczną świnią, lochą bądź maciorą (Umwetlt-Sau). Dzieciątka ów „tytuł” wyśpiewują lub wykrzykują z istną lubością, co można zauważyć na załączonym do tego „utworu” filmiku (zresztą już przez WDR wycofanym z sieci). Przy tym „evencie kulturalnym” nasza krajowa akcja wydaje się być pieszczotą wobec najstarszej części społeczeństwa i trąci zgrzebnością.
1/2020 (1275) 2020-01-02
10 grudnia w budynkach Muzeum-Zespołu Synagogalnego we Włodawie - w małej i wielkiej synagodze - odbyły się spotkania, których celem było przypomnienie miejsca noszącego ślady masowych zbrodni i represji reżimów totalitarnych.

Międzynarodowa konferencja była efektem wieńczącym projekt „Getto we Włodawie - zapomniana karta historii”, na który włodawscy muzealnicy pozyskali dofinansowanie z Funduszu Promocji Kultury Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Celem projektu jest upowszechnianie wiedzy na temat getta poprzez naukowe badania oraz dokumentowanie miejsca pamięci, o czym poinformowała Anita Lewczuk vel Leoniuk - dyrektor muzeum. Konferencja, z udziałem gości z Izraela przypomniała tę zapomnianą kartę historii nadbużańskiego miasteczka. W budynku małej synagogi zgromadzili się historycy, regionaliści, młodzież szkolna, obecny był starosta Andrzej Romańczuk i burmistrz Wiesław Muszyński. Zarys dziejów żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej we Włodawie w latach 1939-1943 przedstawił były pracownik włodawskiego muzeum - dr Krzysztof Skwirowski. Historyk sięgnął do okresu, kiedy zaczęło powstawać zwarte osadnictwo żydowskie w mieście.
1/2020 (1275) 2020-01-02
Siedlecki Klub Kolekcjonerów ma już 25 lat - i jest ciągle młody! Jubileusz świętować będzie 12 stycznia w Centrum Kultury i Sztuki. Co drzemie w duszy kolekcjonera?

To pytanie, na które każda z osób zrzeszonych w klubie - bądź z nim sympatyzujących - odpowiedziałaby zupełnie inaczej. Idę o zakład, że gdyby pokusić się o ankietę odnośnie tego, co jest magnesem, który trzyma je w Siedleckim Klubie Kolekcjonerów, jak jeden mąż stwierdziłyby: chęć ciekawego życia. Siedlecki Klub Kolekcjonera powstał 8 stycznia 1995 r. przy Muzeum Okręgowym. Założyło go 34 pasjonatów z Siedlec i okolicy. Pomysłodawcą powołania klubu był Wiesław Słupczyński. Funkcję prezesa od początku pełni Sławomir Kordaczuk, p.o. dyrektora Muzeum Regionalnego w Siedlcach. Wiceprezesami byli kolejno: W. Słupczyński i Bogusław Mitura, Mieczysław Księżopolski. Obecnie Siedlecki Klub Kolekcjonera działa jako agenda Oddziału PTTK „Podlasie”, comiesięczne spotkania odbywają się w gościnnych murach Muzeum Regionalnego. SKK - jak definiują go sami kolekcjonerzy - to grono przyjaciół bez księgowości, konta w banku, składek i dotacji, otwarte dla wszystkich grup wiekowych i wszelkich możliwych form zainteresowań.