Rozmowa z dr. Damianem Jarnickim z Instytutu Nauk o Bezpieczeństwie Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu w Siedlcach.
Jest Pan zaskoczony postawą i działaniami Donalda Trumpa?
Według mnie jeszcze jesteśmy na etapie, kiedy Trump próbuje wszystko zruszać bojem. Z jednej strony mówiąc: „wierzę Putinowi”, z drugiej określając Zełeńskiego mianem dyktatora - stawia na akordy, które jeszcze w próbach rozwiązania tego konfliktu się nie pojawiały.
Światowa polityka przyspiesza. Historia zmienia się na naszych oczach. Widzimy, jak nieustabilizowaną, wręcz niebezpieczną na skalę globalną mamy dziś sytuację międzynarodową.
Tymczasem polska strategia dyplomatyczna to zbiór przypadkowych emocji, wzajemnie wykluczających się skrajności i ślepej wiary w sojusze. Dzieje się tak niezależnie od tego, kto sprawuje władzę. Obecnie nad Wisłą dosłownie wszystko musi być kojarzone z którąś z rywalizujących ze sobą stron. Jest albo pod sztandarem Kaczyńskiego, albo Tuska. Nie ma znaczenia, czy chodzi o płot na granicy, przebieg drogi, lokalizację elektrowni, umiejscowienie lotniska czy relacje z przywódcą innego państwa, a nawet o jego osobę.
Kiedy w 1983 r. na ekrany kin wchodził film Juliusz Machulskiego „Seksmisja”, dla zdecydowanej większości widzów był to obraz z kategorii komedia.
Dla jednych lepsza, dla innych zapewne gorsza, ale jednak komedia i przez sporą ilość lat następnych w komediowej szufladce film ten spokojnie spoczywał. Dosyć często pojawiał się w telewizyjnych przypominajkach i tak jest do dzisiaj. Od premiery upłynęło już ponad 40 lat, czyli… prawie pół wieku! I oto teraz okazuje się, że ta - jak ustaliliśmy dla jednych lepsza, dla innych gorsza, być może fantastyczno-naukowa, ale jednak komedia - zaczyna przeprowadzać się do zupełnie innej szufladki.
Wspólne powołanie, które łączy nas, kapłanów, ze wspólnotą ludu Bożego wiernych, którym posługujemy, to powołanie do świętości - przypomniał o. Azariasz Hess w homilii podczas Diecezjalnej Pielgrzymki Kapłanów, która odbyła się w sobotę 8 marca.
Pielgrzymkę rozpoczęła Liturgia godzin pod przewodnictwem bp. Grzegorza Suchodolskiego. Po niej konferencję pt. „Kapłan - uczeń i świadek Chrystusa” wygłosił bernardyn o. Azariasz Hess. Kolejnym punktem programu była adoracja Najświętszego Sakramentu. Księża mieli również okazję skorzystać z sakramentu pokuty, by zyskać łaskę odpustu zupełnego przypisanego do pielgrzymki.
Priorytetem będzie obrona i wsparcie tradycyjnych gospodarstw oraz szersza promocja rolnictwa w mediach. Takie zadania wyznaczył sobie nowy duszpasterz rolników diecezji siedleckiej.
Na mocy dekretu biskupa Kazimierza Gurdy z 20 lutego br. dotychczasowy duszpasterz rolników ks. kan. Stanisław Chodźko objął funkcję asystenta kościelnego Akcji Katolickiej. Duszpasterzem rolników został natomiast ks. Grzegorz Suwała opiekujący się kołami gospodyń wiejskich. Mimo iż ks. kan. S. Chodźko funkcję duszpasterza rolników oficjalnie zaczął pełnić w styczniu 2016 r., w rzeczywistości jego związki z tym środowiskiem są o wiele dłuższe.
Porozumienie Rezydentów OZZL zarzuciło Uniwersytetowi w Siedlcach - zaledwie kilka dni przed planowaną wizytacją Polskiej Komisji Akredytacyjnej - szereg uchybień na kierunku lekarskim, a także zatajanie informacji przed studentami czy nawet korupcję. Uczelnia wstąpiła na drogę prawną, żądając zaprzestania naruszania dóbr osobistych i zapłaty 150 tys. zł na rzecz Caritas Diecezji Siedleckiej.
O kierunku lekarskim na UwS jest głośno od czasu, gdy PKA zakwestionowała przygotowanie uczelni do jego prowadzenia. Uruchomiony w 2023 r. już na wiosnę 2024 r. nie został uwzględniony w limitach przyjęć określających, ilu studentów w danym roku uczelnia może przyjąć.
Już nie Grabanów-Kolonia a Grabanów. Radni za pośrednictwem wojewody lubelskiego wystąpili do ministra spraw wewnętrzni administracji o zmianę nazwy miejscowości. To rezultat konsultacji społecznych.
Spotkanie z mieszkańcami, podczas którego mieli oni okazję wypowiedzieć się w tej sprawie, odbyło się 25 lutego. Podkreślano, że zmiana nazwy pozwoli na lepszą komunikację, uniknięcie pomyłek w odszukiwaniu adresów, a co najważniejsze - usprawni pomoc służb ratunkowych i porządkowych. Zdarzało się bowiem, że myliły Grabanów z Grabanowem-Kolonią. Podobnie było z korespondencją.
Czas, który przygotował ją do pracy na scenie, Agata Kowal ma w zasadzie za sobą. Dzisiaj 14-latka odcina kupony i zbiera brawa, ale wcale nie przestaje zachwycać się światem, jaki otworzyły przed nią śpiew, taniec i aktorstwo.
Próbując umówić się na spotkanie z Agatą, spodziewam się, że będą to jakieś odległe terminy. A jednak widzimy się dwa dni później, co przekonuje mnie, że życie młodego artysty może być bardzo poukładane. W drugiej połowie lutego Agata wystąpiła na Scenie Teatralnej Miasta Siedlce w kilku spektaklach musicalu „METRO - stacja Siedlce”, zdążyła też odebrać nagrodę za dubbing do filmu „W głowie się nie mieści 2” podczas gali Bestsellerów Empiku 2024.
„Jarmark na Kazimierza - Kaziuki” to impreza, która już na stałe wpisała się w kalendarz gminnych wydarzeń. W tym roku odbyła się ona 6 marca. Rynek w centrum Mordów tętnił życiem. Dopisali goście, wystawcy i mieszkańcy.
- Tak jak przed wiekami jarmark odbywa się w pierwszy czwartek po liturgicznym wspomnieniu św. Kazimierza, które w Kościele katolickim obchodzone jest 4 marca. Nie tak wielki jak dawniej, ale nadchodząca wiosna, kramy i zjazd kupców oraz lokalnej społeczności tworzą specyficzny klimat tego dnia. Chyba nie ma w Mordach nikogo, kto choć na chwilę nie przyszedłby na nasze „Kaziuki”, aby poczuć atmosferę sprzed wieków i urok dawnego Podlasia.
Delikatna, wrażliwa, mądra, dobra, zawsze uśmiechnięta - taką zapamiętamy panią Danusię - Danutę Giewartowską zmarłą 4 marca. W siedlecki pejzaż wpisała się nie wielkimi czynami, ale dobrocią. Rodzina, uczniowie, przyjaciele i znajomi pożegnali ją w sobotę 8 marca.
Pochodziła z rodziny ziemiańskiej osiadłej w Krynicy Podlaskiej. Jej dziadek oraz ojciec - Jakub Giewartowski byli znanymi w Polsce sadownikami i ogrodnikami. W październiku 1944 r. władza ludowa nakazała Giewartowskim opuścić dwór i majątek. O swoim „kraju lat dziecinnych” pani Danusia nie opowiadała dużo, a jeśli już, to drżącym głosem i ze łzami w oczach.