Referent rosyjski Pawliszczew znowu przeinaczył prawdę, pisząc: „Pod Żyrzynem nasze dwie roty wytrzymały 4-godzinny bój w lesie przeciwko skupisku liczącym ok. 4 tys. ludzi pod dowództwem niejakiego Kruka, naczelnika wojskowego województw lubelskiego i podlaskiego.
Wycofały się one z wysokimi stratami, pozostawiając 2 armaty, które zostały zagwożdżone”. W rzeczywistości był to pogrom. Z 500 żołnierzy rosyjskich do Kurowa uciekło tylko 57 żołnierzy i oficerów, w tym tylko 30 zdrowych i ocalałych. Inaczej niż Pawliszczew ocenił rzecz w tajnym telegramie sam car Aleksander II, który pisał do brata w Warszawie: „dawno nic mnie tak nie zasmuciło, jak wiadomość o pogromie oddziału… To pierwsza ciężka klęska poniesiona przez nasze dzielne wojsko”.
Wycofały się one z wysokimi stratami, pozostawiając 2 armaty, które zostały zagwożdżone”. W rzeczywistości był to pogrom. Z 500 żołnierzy rosyjskich do Kurowa uciekło tylko 57 żołnierzy i oficerów, w tym tylko 30 zdrowych i ocalałych. Inaczej niż Pawliszczew ocenił rzecz w tajnym telegramie sam car Aleksander II, który pisał do brata w Warszawie: „dawno nic mnie tak nie zasmuciło, jak wiadomość o pogromie oddziału… To pierwsza ciężka klęska poniesiona przez nasze dzielne wojsko”.