Otrzymałem wiele życzeń. Z kicającymi zajączkami i żółtawymi
kurczaczkami. Gdzieniegdzie jeszcze tylko bazie jak kikuty wystawały
nieśmiało. Na kilku znalazłem odsunięty głaz nagrobny. Czyżby
Wstający z Grobu już był wstydliwym elementem?
Jeszcze nie zebrał się Sanhedryn, by zakazać głoszenia czegokolwiek w Jego imię. A my już ochoczo zasłaniamy Twarz Jego, jakby całun miał pozostać na twarzach narodów aż do dnia ostatniego. Powiesz - estetyka nowoczesności. To nie jest jednak kwestia wrażliwości estetycznej czy cywilizacyjnych przemian, ponoć nie do zahamowania. To coś więcej. Nasz strach przed Darem. Bunt. To czuję, gdy staję przy trumnie z ciałem kogoś znajomego. Przerwane nici życia, przyjaźni, miłości, sympatii, życzliwości. Przerwana sieć życia. Usta bez słów, wargi bez uśmiechu, oczy zamknięte, serce bez tętna miłości. To kresem być wszak nie może. Bo ja tworzę w życiu wszystko, by trwało. Z tą determinacją za bary biorę się z losem. Bo jest we mnie nadzieja. Marzenie o wieczno-trwałości. Trumienne wieko, choćby je złotem pokryć, w gruzy zamienia nadzieję, jakby w tym momencie porzucić ją mieli wszyscy w śmierć wchodzący. A także pozostający. Nie dziwne jest, że w dawnych mitach śmiertelni schodzili tylko do Hadesu.
Jeszcze nie zebrał się Sanhedryn, by zakazać głoszenia czegokolwiek w Jego imię. A my już ochoczo zasłaniamy Twarz Jego, jakby całun miał pozostać na twarzach narodów aż do dnia ostatniego. Powiesz - estetyka nowoczesności. To nie jest jednak kwestia wrażliwości estetycznej czy cywilizacyjnych przemian, ponoć nie do zahamowania. To coś więcej. Nasz strach przed Darem. Bunt. To czuję, gdy staję przy trumnie z ciałem kogoś znajomego. Przerwane nici życia, przyjaźni, miłości, sympatii, życzliwości. Przerwana sieć życia. Usta bez słów, wargi bez uśmiechu, oczy zamknięte, serce bez tętna miłości. To kresem być wszak nie może. Bo ja tworzę w życiu wszystko, by trwało. Z tą determinacją za bary biorę się z losem. Bo jest we mnie nadzieja. Marzenie o wieczno-trwałości. Trumienne wieko, choćby je złotem pokryć, w gruzy zamienia nadzieję, jakby w tym momencie porzucić ją mieli wszyscy w śmierć wchodzący. A także pozostający. Nie dziwne jest, że w dawnych mitach śmiertelni schodzili tylko do Hadesu.