Rozmowa z rzecznikiem małych i średnich przedsiębiorstw Adamem
Abramowiczem.
Panie Rzeczniku, przedsiębiorcy są na skraju wytrzymałości. Wielu z nich podkreśla, że po tym lockdownie już się nie podniesie i część z nich otwiera swoje biznesy, stosując różne fortele. Czy dziwi Pana ten bunt przedsiębiorców?
Nie dziwi. Wiele branż nie może funkcjonować od października, a niektóre, jak np. targi, właściwie od marca ubiegłego roku. To musi rodzić frustracje, zwłaszcza że nie wszyscy przedsiębiorcy są objęci tarczami lub otrzymali wsparcie w takim zakresie, które pozwala im przetrwać ten czas. Jestem zwolennikiem otwierania gospodarki przy reżimach sanitarnych i uzależniania skali otwarcia od aktualnej sytuacji epidemicznej. Gdyby rząd zapowiedział jakieś ograniczenia po kilku miesiącach względnie normalnej działalności, reakcja przedsiębiorców byłaby bardziej spokojna. Firmy chcą znać perspektywę, co się musi stać, aby ponownie mogły się otworzyć.
Panie Rzeczniku, przedsiębiorcy są na skraju wytrzymałości. Wielu z nich podkreśla, że po tym lockdownie już się nie podniesie i część z nich otwiera swoje biznesy, stosując różne fortele. Czy dziwi Pana ten bunt przedsiębiorców?
Nie dziwi. Wiele branż nie może funkcjonować od października, a niektóre, jak np. targi, właściwie od marca ubiegłego roku. To musi rodzić frustracje, zwłaszcza że nie wszyscy przedsiębiorcy są objęci tarczami lub otrzymali wsparcie w takim zakresie, które pozwala im przetrwać ten czas. Jestem zwolennikiem otwierania gospodarki przy reżimach sanitarnych i uzależniania skali otwarcia od aktualnej sytuacji epidemicznej. Gdyby rząd zapowiedział jakieś ograniczenia po kilku miesiącach względnie normalnej działalności, reakcja przedsiębiorców byłaby bardziej spokojna. Firmy chcą znać perspektywę, co się musi stać, aby ponownie mogły się otworzyć.