Region
16/2020 (1290) 2020-04-15
6 kwietnia potwierdzono pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem na terenie miasta Biała Podlaska. Kolejne dwie zarażone osoby wykryto dwa dni później.

Pierwszym zakażonym był mężczyzna po 61 roku życia, który miał kontakt z osobą z pozytywnym wynikiem na Covid-19. Jego stan jest na tyle dobry, iż lekarze zadecydowali, że nie musi przebywać w szpitalu. Chorego objęto izolacją. Informacje o pacjencie „zero” potwierdzili przedstawiciele władz miasta. Do opinii publicznej szybko dotarła wieść, że zarażony mężczyzna mógł mieć kontakt z córką, która pracuje w Powiatowym Urzędzie Pracy w Białej Podlaskiej. 7 kwietnia placówka była już nieczynna, a następnego dnia sanepid wydał decyzję o obowiązkowej kwarantannie wszystkich pracowników PUP. Instytucja ma być zamknięta przez 14 dni albo do odwołania. Obsługa klientów odbywa się teraz w oddziale zamiejscowym ewidencji i rynku pracy PUP w Międzyrzecu Podlaskim przy ul. Czystej 25.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Trudne chwile stają się okazją do wzmacniania więzi i pamięci o innych. Naszym rodakom, którzy cierpią w związku z epidemią i wywołanym przez nią kryzysem, pomagają organizacje polonijne.

Wolontariusze z Polish Centre „Wilno” Manchester postanowili podarować ponad 50 czekoladowych wielkanocnych jajek lekarzom, pielęgniarkom i pracownikom oddziału ratunkowego w szpitalu Wythenshawe w Manchester. - To drobny gest, ale czekolada każdemu poprawia humor i dodaje siły, a tego potrzebujemy w dzisiejszych czasach - mówią. Polish Centre „Wilno” Manchester założyła Ewa Szygidewicz - Polka, która urodziła się w Wielkiej Brytanii. Rodzina pani Ewy została wywieziona na Syberię, jej dziadek walczył pod Monte Casino. Rodzice po wojnie pozostali w Wielkiej Brytanii. Lokalny polski klub ma na celu upamiętnienie Polaków, których spotkał podobny los. W działaniach wspiera Szygidewicz reprezentant młodego pokolenia - Karol Kamil Peruta. Jedną z inicjatyw, którą przedsięwziął, jest akcja darmowego dostarczania zakupów seniorom. - W sytuacji zagrożenia poczuwamy się do obowiązku wobec miejscowej Polonii, dlatego postanowiliśmy, że nie pozostawimy starszych osób samych sobie - mówi działacz polonijny.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Z jednej strony gesty ogromnego wsparcia i chęć pomocy osobom chorym lub na kwarantannie. Z drugiej: nienawistne komentarze, ostracyzm i pretensje - z takimi reakcjami spotykają się osoby z koronawirusem lub podejrzane o to, że mogą być zakażone, a także niosące pomoc służby medyczne.

Fala hejtu dotknęła tych, którzy są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem, czyli lekarzy, pielęgniarki czy ratowników medycznych. Każdy wyjazd do wezwania może okazać się dla nich zagrożeniem. Nie mają żadnej pewności, że nie zetkną się z osobą zakażoną. Towarzyszy im strach o siebie, rodzinę, kolegów z zespołu. Niestety, coraz częściej większym niebezpieczeństwem od koronawirusa jest dla nich wrogość otoczenia… - Ludzie wzywają karetkę, a kiedy przyjeżdżamy, nie chcą mieć z nami kontaktu. Bywają agresywni - przyznaje ratownik medyczny na internetowym forum. I relacjonuje jedną z sytuacji: - Odwoziliśmy karetką do domu starszego pana, który miał zabieg w szpitalu. Zatrzymaliśmy się przed domem. Odprowadziłem tego pana pod drzwi. Otworzyła kobieta. Byłem w kombinezonie ochronnym. Krzyknęła do mnie: „Ty nie podchodź!”. Wzięła mężczyznę pod rękę, zatrzasnęła mi drzwi przed nosem, bez podziękowania, bez pożegnania.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Komplet garnuszków dla lalki z okresu międzywojnia, gry karciane sprzed 100 lat, lalka Petronela wyprodukowana w siedleckim zakładzie „Miś”, szkolne mundurki, tabliczki do pisania - m.in. takie unikatowe eksponaty znajdziemy na wystawie pt. „Nie spieszmy się dorastać… Dzieciństwo naszych dziadków”, którą przygotowało Muzeum Regionalne w Siedlcach. Niestety, na razie ekspozycję możemy oglądać tylko online. Mimo to naprawdę warto!

Zamknięte z powodu pandemii instytucje kultury zachęcają do wirtualnego zwiedzania. Również Muzeum Regionalne w Siedlcach zaprasza do oglądania swoich zbiorów online na facebookowym profilu. Jedną z propozycji jest ekspozycja „Nie spieszmy się dorastać… Dzieciństwo naszych dziadków”, która prezentuje zabytkowe zabawki, gry, przedmioty związane ze szkołą, ubrania oraz pamiątki rodzinne itd. Najstarsze eksponaty pochodzą z okresu międzywojnia, a najmłodsze z lat 80 XX w. - Przygotowywaliśmy tę wystawę z ogromną przyjemnością z myślą nie tylko do najmłodszych, ale także o ich rodzicach i dziadkach. Miała to być sentymentalna podróż w przeszłość skłaniająca do wspomnień i opowieści w stylu „A za naszych czasów to było…”, do rodzinnych wizyt w muzeum. Niestety koronawirus bardzo pokrzyżował nam plany - mówi Agnieszka Hyckowska, kustosz wystawy. Muzealnicy zapraszają jednak do zwiedzania online.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Zespół Kawęczyn wydał płytę z pieśniami obrzędowymi. - Czujemy, że zrobiliśmy coś dobrego i czerpiemy z tego ogromną satysfakcję, więc każdy powie, że było warto - podkreślają artyści.

Kawęczyn - mała miejscowość w gminie Kłoczew słynie z muzykalności swoich mieszkańców. Choć na co dzień trudnią się rolnictwem albo pracują czy uczą się poza miejscem zamieszkania, łączy ich jedno: śpiew. Dlatego kawęczynianie postanowili nagrać płytę. - Dowiedzieliśmy się, że trwa nabór na projekt w Lokalnej Grupie Działania „Lepsza Przyszłość Ziemi Ryckiej” i postanowiliśmy spróbować - mówi jedna z wokalistek zespołu Justyna Łubianka. Napisany wniosek okazał się strzałem w dziesiątkę. Grupa dostała 8 tys. zł dofinansowania i stworzyła krążek, który będzie pamiątką na długie lata. Repertuar Kawęczyna jest szeroki, ale na płycie pojawiło się tylko dziesięć utworów. Każdy z nich zrósł się mocno z historią ziemi ryckiej. Szczególny walor mają pod tym względem pieśni wielkopostne i wielkanocne, np. „Pieśń o spocynku Pana Jezusa” („Ach, mój Jezu”) śpiewano tu nie tylko w okresie postu, ale też na pogrzebach i podczas zaduszek.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Asia i Rafał Rozmus mają pięć córek: Basię (10), Marysię (8,5), Klarę (7), Sarę (3) i Martę (4 m-ce). Od siedmiu lat mieszkają w Irlandii. Tam należą do wspólnoty Domowego Kościoła. Nie myślą o sobie w kategorii niezwykłej, wielodzietnej rodziny. Niejednokrotnie można usłyszeć ich radosne: „Przecież my mamy tylko piątkę dzieci!”.

Wydaje mi się, że jest pewna różnica w postrzeganiu nas tutaj i w Polsce - tłumaczy Asia. - W Irlandii model rodziny 2+3 to normalny widok. 2+4 bywa postrzegane jako wpadka lub po prostu świadomy wybór tej rodziny i jakoś akceptowane. Natomiast pięcioro dzieci to już trochę niezwykła sytuacja. Dopiero od niedawna zaczęliśmy doświadczać zdziwienia i podziwu ze strony innych ludzi - dodaje. Dowodem na to są chociażby sytuacje z dnia codziennego, o których mówią z uśmiechem. - Gdy spaceruję w miejscu publicznym z dwójką lub jednym dzieckiem i ktoś zagaduje mnie o dzieci, a w trakcie rozmowy okazuje się, że mam ich pięcioro, ludzie są mocno zaskoczeni i dopytują kilka razy, czy to prawda - opowiada. Połączone jest to z niedowierzaniem, zdziwieniem, ale bywa, że też z zachwytem.
16/2020 (1290) 2020-04-15
W Dzienniczku św. s. Faustyny Kowalskiej jednym z najczęściej pojawiających się zwrotów są słowa: „biedni grzesznicy”. Apostołka całe życie poświęciła na pokutowanie i upraszanie łaski nawrócenia dla całe ziemi.

Bardzo dużo mówiła o Bożym miłosierdziu, głosiła je zgodnie z zaleceniami Jezusa, ale też ciągle przypominała, że uzyskanie tego daru wymaga konkretnych czynów. Aby otrzymać miłosierdzie, trzeba uznać swój grzech i zobaczyć jego konsekwencje, trzeba go również porzucić i przepraszać oraz wynagradzać za to, co już się uczyniło. Ignorując grzech, zapomnieliśmy o pokucie i nawróceniu. Wszystkie te trzy słowa kojarzą się wielu ludziom ze średniowiecznymi, ascetycznymi praktykami, a my przecież jesteśmy tacy nowocześni… Dekalog i Boże prawa będą obowiązywały do końca świata, czy się to komuś podoba, czy nie. Faustyna, poznając własną nędzę i podłość wszystkich mieszkańców ziemi, padała przed Bogiem na kolana i błagała o przebaczenie. My mówimy: mój grzech, moja sprawa i wzruszamy tylko ramionami. Grzechy świata?
16/2020 (1290) 2020-04-15
Sondaże - jeśli im wierzyć - wskazują, że nawet ludzie (delikatnie rzecz ujmując) letni w wierze, dzielą się w Wigilię opłatkiem, a w wielkanocny poranek święconym.

Toteż nic dziwnego, że kiedy koronawirus nakazał siedzenie w domach, a kościoły dla zgromadzeń większych niż pięcioosobowe pozamykał, nie tylko najwierniejsi z wiernych zaczęli przemyśliwać, jak by w tym stanie rzeczy zawartość wielkanocnego koszyczka poświęcić. Jak wielowiekowej tradycji zadość zdołać uczynić. Dla opanowania sytuacji Episkopat nie tylko zasugerował święcenie pokarmów w domu, przez kogoś z rodziny, ale opublikował też formułę i treść domowego błogosławieństwa. A nawet zachęcił do pochwalenia się święconym w społecznościowych mediach. Nie wszystkim jednak takie rozwiązania były - nomen omen - w smak.
16/2020 (1290) 2020-04-15
„Czy mogę...?” - od tych słów najczęściej zaczynają się pytania dotyczące ograniczeń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa.

Chociaż generalnie w stwierdzeniu „zostań w domu”, powtarzanym codziennie jak mantrę, zawiera się wszystko, co nam wolno. Wystarczy tylko zastanowić się, czy to, co chcemy zrobić, to niezbędna czynność do zaspokojenia codziennych potrzeb. Z ostatniej chwili: wymiana opon z zimowych na letnie do nich należy. Nasze codzienne funkcjonowanie zmieniło się o 180 stopni. Kolejki przed sklepami przypominające epokę słusznie minioną czy sprzedawcy obsługujący nas w rękawiczkach i maseczkach nikogo już nie dziwią. Opustoszałe miasta, minimalny ruch samochodowy, czyli sceny znane do tej pory z literatury science fiction albo apokaliptycznych filmów, stały się naszą codziennością. Najbardziej uprzywilejowaną warstwą społeczną są dziś posiadacze psów. W sumie to dziwne, że jeszcze nie wpadli na pomysł zrobienia interesu na wypożyczaniu swoich czworonogów na spacery za drobną opłatą.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Już ponad 100 eksponatów zebrano z myślą o muzeum rolnictwa. - Ocalmy dawną wieś od zapomnienia, by nasze dzieci i wnuki wiedziały, z jakim wysiłkiem i pomysłowością wiązała się dawniej praca na wsi - mówi o idei placówki wójt gminy Radzyń Podlaski Wiesław Mazurek.

Pomysł dojrzewa już od kilku lat. Ma szansę skrystalizować się wkrótce dzięki temu, że z myślą o siedzibie muzeum gmina zakupiła działkę w Bedlnie koło Żabikowa. W muzeum zgromadzone będą narzędzia i urządzenia, które służyły dawniej, by uprawiać ziemię, prowadzić gospodarstwo rolne i domowe. - Jako dziecko pomagałem rodzicom i dziadkom w gospodarstwie. Wiem, jak ciężko pracowało się na wsi, ile te obowiązki pochłaniały zdrowia fizycznego i czasu, ale też, jak wielkiej wymagały pomysłowości. Z szacunku dla minionych pokoleń mieszkańców wsi chciałbym te chwile ocalić od zapomnienia. Wiem też, ja trudno współczesnej młodzieży i dzieciom wyobrazić sobie, ile wysiłku, zdrowia wymagało przygotowanie chleba i „do chleba” - mówi W. Mazurek, uzasadniając chęć i potrzebę powołania placówki muzealnej w gminie Radzyń Podlaski.