Opinie
17/2020 (1291) 2020-04-22
Ze względu na łatwą dostępność sięgają po nie coraz młodsi. Dopalacze, bo o nich mowa, zawierają szereg szkodliwych substancji, które prowadzą do silnego uzależnienia. Konsekwencją ich zażywania może być zatrucie organizmu. Następstwem bywa też śpiączka albo i śmierć.

Dopalaczami potocznie określa się substancje chemiczne oraz ich mieszanki, które wykazują działanie psychoaktywne. Na rynku dostępne są zarówno dopalacze naturalne, tj. roślinne, jak też syntetyczne. - Dopalacze cechują się bardzo zróżnicowanym składem. Najczęściej zawierają pochodne amfetaminy. Ich zażywanie - jako że oddziałują na ośrodkowy układ nerwowy - wywołuje silne skutki - potwierdza Lech Zakrzewski. Wieloletni terapeuta, od lat prowadzący audycję „Boże, użycz nam pogody ducha” na antenie Katolickiego Radia Podlasie, dopalacze dzieli na trzy grupy: o działaniu energetyzującym, halucynogennym oraz zbliżonym do stanu po zażyciu marihuany, czyli psychodelicznym. Uzależnienie od dopalaczy wydaje się o tyle groźniejsze, że - jak tłumaczy - na rynku wciąż pojawiają się nowe substancje, których działanie nie jest do końca znane i zbadane. - Sprzedawcy nie podają składu chemicznego poszczególnych środków, a ciągłe modyfikacje zawartości pozwalają nie tylko omijać zakazy sprzedaży, ale też powodują trudności w leczeniu - dodaje.
17/2020 (1291) 2020-04-22
W trudnej sytuacji, z jaką przyszło nam się mierzyć, szukamy światełka w tunelu. Wszystko jest po coś, choć czasem trudno to zrozumieć. Wielkość Pana Boga polega nie na tym, że załatwia za nas problemy, z którymi sobie nie radzimy, ucisza żywioły, wykonuje „czarną robotę”. Jego wszechmoc objawia się w tym, że ze zła może wyprowadzić dobro.

Bóg jest obecny w naszych ciemnościach, zawirowaniach historii. JEST - to jego imię. Poznał je Mojżesz i przekazał swoim zniewolonym rodakom. Usłyszeli je apostołowie, gdy którejś nocy, płynąc łodzią, zmagali się z „przeciwnym wiatrem” (Mt 14,22-33). Stanął przed nimi pośrodku burzy. „Ja jestem. Nie bójcie się. JESTEM z wami. Nie jestem zjawą! Jestem rzeczywisty i mocny!”. Znamienne, że Jezus nie uciszył żywiołu, ale pozwolił Piotrowi odnaleźć się w nim - nauczył go chodzić po wzburzonym jeziorze. Co wtedy pozostanie? Zbawienie zawsze dokonuje się w osobie. Zbyt łatwo - gdy „coś nie wychodzi” - zrzucamy odpowiedzialność z siebie na strukturę, warunki, okoliczności. One tak naprawdę mają marginalne znaczenie. „Ja Jestem” - mówi Bóg, stając obok ciebie i mnie podczas burzy. „Jestem” - deklaruje człowiek, otwierając się na zbawienie. I wtedy nie ma problemu, by chodzić po wzburzonych falach...
17/2020 (1291) 2020-04-22
Tegoroczny XII Ogólnopolski Tydzień Biblijny upływać będzie pod hasłem: „Kto we Mnie wierzy, będzie spożywał Chleb życia wiecznego” (por. J 6,35-36). Rozpocznie go IV Narodowe Czytanie Pisma Świętego.

Przeżywając okres wielkanocny, z pewnością często spotykamy się ze stwierdzeniem, że jest on najważniejszym momentem w ciągu całego roku liturgicznego. Jako wspólnota ludu Bożego celebrujemy w tym czasie tajemnicę zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, która stoi w centrum naszej wiary. Bez niej nie ma chrześcijaństwa. Jak napisał św. Paweł: „jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest nasza wiara” (1 Kor 15,14). Zwycięstwo Syna Bożego nad śmiercią całkowicie odmieniło losy całego świata. To dlatego, gdy otworzymy Dzieje Apostolskie i przyjrzymy się zawartemu w nich świadectwu apostolskiego nauczania, dostrzeżemy, iż misterium paschalne Jezusa Chrystusa jest jego głównym tematem (np. Dz 2,22-36). Zanim jednak apostołowie zaczęli z odwagą głosić Dobrą Nowinę, musieli stawić czoła zgorszeniu krzyża i zaakceptować fakt zmartwychwstania. Mimo że sam Jezus przynajmniej trzykrotnie zapowiadał swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie (por. Mk 8,31-33; 9,30-32; 10,32-34), apostołowie w chwili aresztowania w Ogrójcu rozpierzchli się, a gdy został zabity, zamknęli się w Wieczerniku w obawie przez Żydami.
17/2020 (1291) 2020-04-22
Urodziłem się w moim domu rodzinnym pod obrazem Matki Bożej Częstochowskiej i to w sobotę (pierwszą sobotę sierpnia), żeby we wszystkich planach Bożych był ład i porządek.

Prymas Stefan Wyszyński często wracał do daty swoich urodzin, czyli 3 sierpnia 1901 r., dziękując Opatrzności Bożej za to, że dane było mu przyjść na świat w dniu maryjnym. Obecność Matki Bożej, której doświadczał od wczesnych lat, była tajemnicą jego życia. „Wydaje mi się - że najbardziej bezpośrednią Mocą w moim życiu jest Maryja. Przez szczególną tajemnicę, której w pełni nie rozumiem, została Ona postawiona na mej nowej drodze - mówił prymas w 1971 r. z okazji 25 rocznicy swojej sakry biskupiej. S. Wyszyński odkrył Maryję jako Matkę już w dzieciństwie, kiedy stracił swoją rodzoną. Do Niej też, na Jasną Górę, pojechał w 1924 r., zaraz po święceniach, i schorowany prosił o siły, by przynajmniej przez rok móc odprawiać Msze św. A był kapłanem przez 57 lat. Ją wziął do swojego herbu biskupiego i to Jej powierzył całą swoją posługę prymasowską. „Wcześnie straciłem matkę rodzoną, która miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Ostrobramskiej, dokąd jeździła z pielgrzymką jeszcze z Zuzeli.
17/2020 (1291) 2020-04-22
To nam się porobiło… Można tak powiedzieć patrząc na wszystko, co dzieje się dookoła. Nie warto udawać, że nic takiego, bo największy nawet optymista nie zechce w to uwierzyć.

Szkolna rzeczywistość też stanęła na głowie, a w tej pozycji trudno odnaleźć się właściwie wszystkim, którzy przywykli w niej, w miarę ustabilizowanie, funkcjonować. Szkolne korytarze straszą smutną i cichą pustką. Już od ponad miesiąca tej ciszy nie mąci dźwięk dzwonka i hałas przerwy. Nie ma uczniów, nauczycieli. Po prostu: z określonych powodów nie ma takiej szkoły, do której przez całe lata przywykaliśmy. Wiele reform udało nam się przez te lata szczęśliwie przeżyć, ale żadna z nich nie była tak zaskakująca i nieprzewidywalna, jak ta, którą zafundowała nam nagle natura, burząc przy okazji pewien utrwalony porządek: ucznia w szkolnej ławce i nauczyciela przy szkolnej tablicy. Teraz i jedni, i drudzy tworzą nową szkolną rzeczywistość w swoich domach. Pojawiło się nowe wyzwanie: nauczanie zdalne. Z nowościami najczęściej jest tak, że podchodzimy do nich z rezerwą i obawą.
17/2020 (1291) 2020-04-22
Kilka dni temu zostałem zmuszony przez życie do tego, by - jak głosi ustawa - załatwić jedną z „niezbędnych spraw egzystencjalnych”. Mówiąc po ludzku, w kuchni skończyło się kilka produktów spożywczych i zaistniała nagła potrzeba wyjścia do sklepu.

Ponieważ na emitowanych w telewizji paskach wyczytałem, że ze względów bezpieczeństwa zakupy najbezpieczniej jest robić w dużych sklepach, postanowiłem udać się do najbliższego marketu. Po dotarciu na miejsce, uzbrojony w regulaminową maseczkę i rękawiczki, karnie ustawiłem się w kolejce przed drzwiami, opierając się o wózek, który wcześniej personel placówki pokropił jakimś płynem. Za chwilę w bezpiecznej odległości stanął za mną mężczyzna w średnim wieku. Po kilkunastu minutach, kiedy kolejka posunęła się o ledwie parę metrów, zirytowany pan wpadł w furię. Najpierw z grubej rury dostało się tym, którzy byli wewnątrz sklepu, a następnie wszystkim kolejkowiczom, co to „robią k… tłok i zamiast siedzieć na d… w domach, bez sensu zap… po ulicach”.
17/2020 (1291) 2020-04-22
Podchodził do człowieka i mówił: „Mam dla ciebie rolę w moim teatrze”. Kultura ludowa nie miała dla niego tajemnic. Poświęcił jej całe swoje życie. Wierzył, że to, co robi, ma sens.

Losy śp. Kazimierza Kusznierowa mogą być materiałem na fascynującą książkę. Jego historia pokazuje, że dla prawdziwych pasjonatów nie istnieją żadne przeszkody. Przez lata był kojarzony z teatrem obrzędowym „Czeladońka”. Prowadził go przez 40 lat. Pochodził z miejscowości Lubenka (gm. Łomazy), gdzie mieszkał aż do śmierci. - Było nas siedmioro. Rodzice utrzymywali się z czterohektarowego gospodarstwa. Tato dorabiał jako klarnecista. Grał na weselach i wiejskich zabawach. Zmarł, gdy miałam trzy lata. Kazik chodził wtedy do czwartej klasy podstawówki. Ciężar utrzymania rodziny spadł na mamę. Brat ciężko pracował na roli. W 1977 r. powierzono mu prowadzenie wiejskiego domu kultury w Lubence - zaczyna opowieść Jadwiga Kwiatkowska, najmłodsza siostra p. Kazimierza. Dodaje, że brat prowadził także Klub Książki i Prasy „Ruch”. To ta organizacja wysłała go na szkolenie prowadzone przez Uniwersytet Ludowy w Gardzienicach, gdzie zetknął się z różnymi formami kulturalno- oświatowymi.
17/2020 (1291) 2020-04-22
Wirtualne zwiedzanie wystaw, oglądanie eksponatów czy zgłębianie lokalnej historii online - tak wyglądają teraz propozycje placówek muzealnych.

Decyzją rządu od 12 marca instytucje kultury w Polsce zostały zamknięte dla odwiedzających z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Nie oznacza to jednak, że muzea zawiesiły swoją działalność. Przeniosły się do sieci, gdzie prezentują posiadane eksponaty. Na wirtualne lekcje historii zaprasza Muzeum Regionalne w Siedlcach. - Staramy się codziennie zamieszczać przynajmniej jeden post na fanpage’u muzeum na FB dotyczący naszych ciekawych zbiorów. Pracownicy z poszczególnych działów pracują zdalnie w domu, przygotowując materiały, które udostępniamy. W ten sposób kontaktujemy się z naszymi odbiorcami - mówi Krzysztof Cabaj, specjalista ds. promocji w Muzeum Regionalnym. Na swoim profilu placówka prezentuje m.in. jeden z najcenniejszych eksponatów z działu historyczno-archeologicznego, jakim jest Conspicuous Gallantry Medal (medal za wykazaną dzielność). Należy on do najważniejszych brytyjskich odznaczeń wojskowych. Początkowo był przeznaczony dla marynarki wojennej.
17/2020 (1291) 2020-04-22
19 kwietnia w bialskim sanktuarium Miłosierdzia Bożego odbyły się uroczystości odpustowe. Suma była transmitowana przez internet.

Obchody rozpoczęły się w samo południe od śpiewu Koronki. Przed każdym dziesiątkiem czytane były krótkie fragmenty z Dzienniczka św. s. Faustyny. Sumie odpustowej przewodniczył wywodzący się z parafii ks. Grzegorz Marczuk. Kapłan należy do zgromadzenia pallotynów. Jest misjonarzem. Najpierw posługiwał na Barbadosie, teraz pracuje w Kijowie na Ukrainie. Razem z nim Mszę celebrowali proboszcz parafii ks. kan. Jacek Owsianka i ks. Jarosław Dziedzic. Homilię wygłosił ks. G. Marczuk. - Pan Jezus do wystraszonych apostołów powiedział: „Pokój wam!”. On nie chce, byśmy się bali. Strach jest niewolą szatana. Zły napawa nas lękiem, bo nie chce, byśmy czynili dobro. Straszy nas, abyśmy bali się wyjść, zapytać czy pójść do spowiedzi. Strach to diabelska pokusa! - podkreślał misjonarz.
17/2020 (1291) 2020-04-22
W niedzielę 19 kwietnia w parafii Miłosierdzia Bożego w Siedlcach miała miejsce intronizacja relikwii św. Jana Pawła II i bł. ks. Michała Sopoćki. Nie mogło się to dokonać w lepszym terminie niż w dniu Święta Bożego Miłosierdzia - ustanowionym przez św. Jana Pawła II w 2000 r.

Relikwie ambasadorów Bożego Miłosierdzia - kropla krwi św. Jana Pawła II oraz fragment kości żebra bł. ks. Michała Sopoćki - zostały uroczyście wprowadzone podczas Mszy św. o 11.00, którą sprawował proboszcz parafii ks. prałat Kazimierz Niemirka. - W dzisiejszą niedzielę przychodzimy do świątyni, aby podziękować Bogu za Jego Miłosierdzie. Za to, że do tego stopnia było Mu żal swego stworzenia, iż posłał na świat swojego Syna. A Ten nas odkupił, ukazując oblicze pełne miłości - mówił w homilii ks. K. Niemirka. - Dzisiejsza uroczystość jest dla nas wezwaniem, abyśmy umacniali naszą wiarę - przez trwanie w nauce Kościoła, wytrwałą modlitwę i owocne uczestniczenie w Najświętszej Ofierze. Umacniając naszą wiarę, mamy o niej świadczyć - także przez dzieła miłości i miłosierdzia - podkreślił kaznodzieja. Odniósł się również do trwającej pandemii. - Czy z przeżywanej obecnie sytuacji wyjdziemy umocnieni czy też nasza wiara zostanie osłabiona? Może być różnie, ponieważ wiele osób coraz bardziej pochłoniętych jest sprawami materialnymi, doczesnymi - mówił ksiądz proboszcz.