Historia
2/2021 (1328) 2021-01-13
Zabytkowy dwór w Nowych Iganiach stanie się siedzibą Muzeum Powstania Listopadowego. To wspaniała wiadomość nie tylko dla miłośników lokalnej historii.

Placówka, na której zakup środki wyłożył samorząd Mazowsza, stanie się oddziałem Muzeum Regionalnego w Siedlcach. Zabytkowy dwór z 1828 r. jest opuszczony i zaniedbany. - Dla wielu mieszkańców Siedlec i powiatu siedleckiego to szczególne miejsce. Był świadkiem wielu historycznych wydarzeń i kojarzył się z bohaterstwem oraz nadzieją. Dzisiaj budynek potrzebuje wsparcia, aby mógł powrócić do dawnej świetności. Dlatego też zakupiliśmy tę nieruchomość i dołożymy wszelkich starań, aby współczesne i przyszłe pokolenia, patrząc na odrestaurowany dwór, mogły wracać myślami do naszej historii - tłumaczyła tę decyzję Janina Ewa Orzełowska, członek zarządu województwa mazowieckiego. Nowy właściciel obiektu nie traci czasu. Teren wokół budynku już został zabezpieczony i uprzątnięty, trwa wycinka zarośli, pojawiły się tablice informacyjne o prowadzonych pracach.
2/2021 (1328) 2021-01-13
Po ok. 40 latach przerwy w kościele parafialnym w Niwiskach znów wystawiono „Pastorałkę”. Widowisko odśpiewane z sercem przez grupę parafian pod wodzą organisty przypomniało dawne lata. Niejednemu z widzów zakręciła się łza w oku.

Pastorałka - tak od zawsze mówiło się w Niwiskach na przedstawienie, którego głównymi bohaterami są pasterze odnajdujący nowonarodzonego Jezusa z pomocą „światła z nieba, co się połyskuje”. Stanisława Cepek pamięta pierwszą „Pastorałkę” tak dobrze, jakby to było wczoraj. A to dlatego, że wystąpiła w niej, grając na skrzypcach. Miała wtedy 11 lat. - Wszystko zainicjował Franciszek Gurba, rolnik z Niwisk śpiewający w chórze. To on wynalazł tekst, poprzydzielał role aniołów, pasterzy i prowadził próby, które odbywały się po domach. Przez wiele lat czuwał też nad przedstawieniem w kościele, które obejrzeć można było tylko raz w roku, 24 grudnia, przed Pasterką - opowiada. W widowisku grała razem ze swoim tatą, skrzypkiem samoukiem. - Tego się tak szybko nie zapomina - stwierdza prostolinijnie, odpowiadając na pytanie o to, czy odtworzenie melodii po tylu latach było trudne. Potwierdza to Jerzy Marciszewski, którego F. Gurba wciągnął do zespołu jako chłopaka, powierzając w jednym z kolejnych przedstawień rolę Bartosa.