Samorząd gminy Wisznice uruchomił na swoim terenie zakład
opiekuńczo-leczniczy. Może on przyjąć łącznie ponad 70 pacjentów.
Zakład rozpoczął działalność na początku listopada w miejscowości Curyn. Ma charakter stacjonarny i świadczy usługi opiekuńcze, pielęgnacyjne i rehabilitacyjne wobec osób, które zakończyły leczenie szpitalne, ale z powodu złego stanu zdrowia nie mogą funkcjonować samodzielnie. - Pierwsze dwa miesiące nie były łatwe dla zakładu. Trzeba przyznać, że mieliśmy kłopot z tzw. rozpędem. Początkowo brakowało nam pacjentów, bo w listopadzie jeszcze mało kto wiedział o naszym istnieniu. W grudniu plany pokrzyżował nam covid. Z wirusem zmagało się 75% naszych podopiecznych. Na szczęście chorobę przechodzili dość łagodnie. Idąc za sugestią sanepidu, na 14 dni zawiesiliśmy przyjmowanie nowych pacjentów - mówi Piotr Dragan, wójt gminy Wisznice. Placówka składa się z dwóch części: z zakładu opiekuńczo-leczniczego i hospicjum.
Zakład rozpoczął działalność na początku listopada w miejscowości Curyn. Ma charakter stacjonarny i świadczy usługi opiekuńcze, pielęgnacyjne i rehabilitacyjne wobec osób, które zakończyły leczenie szpitalne, ale z powodu złego stanu zdrowia nie mogą funkcjonować samodzielnie. - Pierwsze dwa miesiące nie były łatwe dla zakładu. Trzeba przyznać, że mieliśmy kłopot z tzw. rozpędem. Początkowo brakowało nam pacjentów, bo w listopadzie jeszcze mało kto wiedział o naszym istnieniu. W grudniu plany pokrzyżował nam covid. Z wirusem zmagało się 75% naszych podopiecznych. Na szczęście chorobę przechodzili dość łagodnie. Idąc za sugestią sanepidu, na 14 dni zawiesiliśmy przyjmowanie nowych pacjentów - mówi Piotr Dragan, wójt gminy Wisznice. Placówka składa się z dwóch części: z zakładu opiekuńczo-leczniczego i hospicjum.