Od połowy maja swoją działalność wznowiła bialska biblioteka. Czynne
są także wszystkie jej filie. Na zwiedzających czekają również
bialskie muzeum i Galeria Podlaska.
Aktualności
Kiedy młodzi ludzie stają na ślubnym kobiercu, często wydaje im
się, że miłość, której doświadczają, jest tak mocna, iż może góry
przenosić. Tylko kto zdoła przewidzieć, co szykuje los?
Pewna młoda para podczas homilii ślubnej usłyszała: „Może wam się wydawać, że wasza miłość osiąga wyżyny, jest prawie doskonała, ale tak naprawdę dopiero raczkujecie. Dopiero w małżeństwie będziecie się tej wzajemnej miłości uczyć dzięki sytuacjom, które zaistnieją w waszej konkretnej historii.” Jednym z wyjątkowo poważnych sprawdzianów w małżeństwie jest doświadczenie niepłodności. Marzenia o dziecku albo nawet gromadce pociech są zabijane przez problem zdrowotny, psychiczny, a często po prostu nie można znaleźć medycznej przyczyny takiego biegu spraw. I zamiast dziewięciu miesięcy ciąży, trzeba mierzyć się z miesiącami czy latami żalu, oczekiwania, badań, tracenia i odbudowywania nadziei, lęków oraz nieopisanego bólu. Zamiast dziecka rodzą się frustracja, bunt, gniew na Boga, zniechęcenie małżonków i kłótnie o byle co. Tak bywa. Ale bywa też inaczej: wszystkie trudne emocje przeplata modlitwa, silne poczucie, że to doświadczenie jest elementem Bożego planu, lekcją pokory. Wtedy silniejsza staje się więź męża i żony. A Bóg ma przestrzeń, by działać cuda…
Pewna młoda para podczas homilii ślubnej usłyszała: „Może wam się wydawać, że wasza miłość osiąga wyżyny, jest prawie doskonała, ale tak naprawdę dopiero raczkujecie. Dopiero w małżeństwie będziecie się tej wzajemnej miłości uczyć dzięki sytuacjom, które zaistnieją w waszej konkretnej historii.” Jednym z wyjątkowo poważnych sprawdzianów w małżeństwie jest doświadczenie niepłodności. Marzenia o dziecku albo nawet gromadce pociech są zabijane przez problem zdrowotny, psychiczny, a często po prostu nie można znaleźć medycznej przyczyny takiego biegu spraw. I zamiast dziewięciu miesięcy ciąży, trzeba mierzyć się z miesiącami czy latami żalu, oczekiwania, badań, tracenia i odbudowywania nadziei, lęków oraz nieopisanego bólu. Zamiast dziecka rodzą się frustracja, bunt, gniew na Boga, zniechęcenie małżonków i kłótnie o byle co. Tak bywa. Ale bywa też inaczej: wszystkie trudne emocje przeplata modlitwa, silne poczucie, że to doświadczenie jest elementem Bożego planu, lekcją pokory. Wtedy silniejsza staje się więź męża i żony. A Bóg ma przestrzeń, by działać cuda…
Ruszyły prace przy budowie pełnowymiarowej hali sportowo-
widowiskowej w Rykach. Już od ponad miesiąca ciężki sprzęt działa na
gminnej działce w centrum miasta.
Chociaż roboty na razie ograniczają się do prac ziemnych, to zmiany są widoczne gołym okiem. Okolicę przestała wreszcie szpecić niszczejąca drewniana hala, która liczyła sobie ponad 40 lat i nadawała się już tylko do rozbiórki. - Była powodem słusznej krytyki i uszczypliwości ze strony przyjezdnych sportowców, którzy mieli okazję ją widzieć. Podobną opinię mieli również nasi mieszkańcy - przyznaje burmistrz Ryk Jarosław Żaczek. Już wkrótce razem z dawną halą znikną też inne budynki stanowiące własność Miejsko-Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rykach. Wyburzanie będzie konieczne, bo nowy budynek zajmie sporo miejsca. Jego metraż wyniesie blisko 4 tys. m². Imponująco - jak na tak niewielkie miasto - wygląda już sam projekt obiektu. Złożą się na niego dwa segmenty: hala i część użytkowo-administracyjna - pokryte membranowym dachem w kształcie fali. Najwięcej miejsca zajmie pomieszczenie z halą (boiskiem).
Chociaż roboty na razie ograniczają się do prac ziemnych, to zmiany są widoczne gołym okiem. Okolicę przestała wreszcie szpecić niszczejąca drewniana hala, która liczyła sobie ponad 40 lat i nadawała się już tylko do rozbiórki. - Była powodem słusznej krytyki i uszczypliwości ze strony przyjezdnych sportowców, którzy mieli okazję ją widzieć. Podobną opinię mieli również nasi mieszkańcy - przyznaje burmistrz Ryk Jarosław Żaczek. Już wkrótce razem z dawną halą znikną też inne budynki stanowiące własność Miejsko-Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rykach. Wyburzanie będzie konieczne, bo nowy budynek zajmie sporo miejsca. Jego metraż wyniesie blisko 4 tys. m². Imponująco - jak na tak niewielkie miasto - wygląda już sam projekt obiektu. Złożą się na niego dwa segmenty: hala i część użytkowo-administracyjna - pokryte membranowym dachem w kształcie fali. Najwięcej miejsca zajmie pomieszczenie z halą (boiskiem).
Do odwołania wstrzymano przyjęcia na oddział laryngologiczny
Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. Powód? Jeden z
członków personelu miał kontakt z osoba zarażoną.
Rozpoczęte trzy lata temu działania zmierzające do przebudowy dworca
kolejowego w Pilawie wreszcie zaczęły być realizowane. Szczegółowy
projekt ma powstać do końca tego roku. Prace powinny ruszyć w 2021 r.
Od 1 czerwca szpitale w Białej Podlaskiej i Łukowie wrócą do pracy w
trybie, w jakim miało to miejsce przed epidemią. Będą tam działać
oddziały zakaźne, ale z liczbą łóżek, jaka była przed pandemią.
„Żyć mocą miłości małżeńskiej” to hasło przewodnie rekolekcji, które
odbędą się w dniach 29-31 maja. Spotkanie dla małżonków poprowadzi
ks. Mateusz Czubak.
Rozmowa z Wincentym Łaszewskim, doktorem teologii,
mariologiem
Niestety, poza Panem Bogiem i Jego miłością, świętymi, mamy także pokolenie szatańskie, które rozpycha się dziś łokciami. Jesteśmy świadkami tego, jak próbuje ono przejmować władzę, a także tzw. rząd dusz - panowanie nad naszymi sumieniami, poglądami. Myślę, że potrzebne nam jest to, by ci, którzy wierzą, poczuli, że są razem, że jest nas masa ludzi stanowiących naród: prawdziwy, wierzący, maryjny, szukający świętości. Panu Bogu wystarczy, aby - tak jak w opisywanych cudach: różańcowym w Austrii w 1955 r. czy zrywie modlitewnym na Węgrzech w 2006 r. - było symboliczne 10% narodu, który się nawraca, który zaczyna wołać do Boga. Te 10% Panu Bogu wystarcza, by On mógł działać. Nie marzę o nawracaniu 100% narodu. Zapraszałbym raczej tych wszystkich, którzy są blisko Jezusa i Maryi, żeby poczuli się jedno, bo w jedności duchowej jest siła, i żeby razem podjęli publiczne modlitwy i publiczną pokutę, bo to jest ten znak, który po pierwsze wzywa innych do nawrócenia, a po drugie zaprasza Boga do działania.
Niestety, poza Panem Bogiem i Jego miłością, świętymi, mamy także pokolenie szatańskie, które rozpycha się dziś łokciami. Jesteśmy świadkami tego, jak próbuje ono przejmować władzę, a także tzw. rząd dusz - panowanie nad naszymi sumieniami, poglądami. Myślę, że potrzebne nam jest to, by ci, którzy wierzą, poczuli, że są razem, że jest nas masa ludzi stanowiących naród: prawdziwy, wierzący, maryjny, szukający świętości. Panu Bogu wystarczy, aby - tak jak w opisywanych cudach: różańcowym w Austrii w 1955 r. czy zrywie modlitewnym na Węgrzech w 2006 r. - było symboliczne 10% narodu, który się nawraca, który zaczyna wołać do Boga. Te 10% Panu Bogu wystarcza, by On mógł działać. Nie marzę o nawracaniu 100% narodu. Zapraszałbym raczej tych wszystkich, którzy są blisko Jezusa i Maryi, żeby poczuli się jedno, bo w jedności duchowej jest siła, i żeby razem podjęli publiczne modlitwy i publiczną pokutę, bo to jest ten znak, który po pierwsze wzywa innych do nawrócenia, a po drugie zaprasza Boga do działania.
Główny Inspektorat Sanitarny podał wytyczne dla producentów
rolnych zatrudniających cudzoziemców przy pracach sezonowych.
Okazuje się, że nowe regulacje uderzą najbardziej w małe gospodarstwa, które zatrudniają pracowników tylko na czas zbiorów i okazjonalnie w miarę potrzeb. Największe kontrowersje wzbudził przepis nakładający na rolnika obowiązek opłacenia testów na koronawirusa u zatrudnionych osób. Koszt takiego badania wynosi 534 zł. Łatwo więc policzyć, że przy zatrudnieniu 50, 60, a czasem i 100 osób jest to niebagatelna kwota. Krajowa Rada Izb Rolniczych już zaapelowała o zniesienie tego obowiązku. W rozporządzeniu wskazano też, że czas przejazdu pracownika sezonowego od momentu przekroczenia granicy Polski do docelowego gospodarstwa nie może przekroczyć 24 godzin. Pracodawca zobowiązany jest do zgłoszenia właściwemu inspektoratowi sanitarnemu faktycznej listy zatrudnionych w gospodarstwie osób, które muszą obyć w nim kwarantannę. Ma ona trwać 14 dni.
Okazuje się, że nowe regulacje uderzą najbardziej w małe gospodarstwa, które zatrudniają pracowników tylko na czas zbiorów i okazjonalnie w miarę potrzeb. Największe kontrowersje wzbudził przepis nakładający na rolnika obowiązek opłacenia testów na koronawirusa u zatrudnionych osób. Koszt takiego badania wynosi 534 zł. Łatwo więc policzyć, że przy zatrudnieniu 50, 60, a czasem i 100 osób jest to niebagatelna kwota. Krajowa Rada Izb Rolniczych już zaapelowała o zniesienie tego obowiązku. W rozporządzeniu wskazano też, że czas przejazdu pracownika sezonowego od momentu przekroczenia granicy Polski do docelowego gospodarstwa nie może przekroczyć 24 godzin. Pracodawca zobowiązany jest do zgłoszenia właściwemu inspektoratowi sanitarnemu faktycznej listy zatrudnionych w gospodarstwie osób, które muszą obyć w nim kwarantannę. Ma ona trwać 14 dni.