Trzeba uważać, bo nigdy nie wiadomo, co zwierzę myśli i co może
zrobić. Dlatego w moim gospodarstwie pracują tylko wykwalifikowane
osoby - mówi Leszek Duszak, hodowca bydła mlecznego. „Uderzenia,
przygniecenia bądź pogryzienia przez zwierzęta” to druga po „upadku
osób” grupa najczęstszych wypadków, do których dochodzi podczas
pracy w gospodarstwach rolnych.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w lutym w jednym z gospodarstw pod Rykami. Gospodarz, który zamierzał napoić hodowlane zwierzęta, został zaatakowany przez byka. Z relacji wynika, że rolnik wyprowadził zwierzę z obory, by dać mu wody. Tam jednak byka rozjuszyły atakujące psy. W efekcie przestraszone zwierzę zaatakowało swego opiekuna. Świadkiem była żona rolnika, która podniosła alarm. Na wezwanie natychmiast przybiegł sąsiad. Jednak nie był on w stanie uspokoić zwierzęcia, które dźgało rogami i tratowało kopytami swego właściciela. Dopiero, gdy zjawił się drugi sąsiad, mężczyznom udało się odciągnąć byka od leżącego na ziemi gospodarza. Na miejsce przybyli ratownicy pogotowia i straż pożarna. Lekarz z karetki mógł już jednak tylko stwierdzić zgon 46- letniego mężczyzny. Wezwany do gospodarstwa lekarz weterynarii musiał podać bykowi środki uspokajające.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w lutym w jednym z gospodarstw pod Rykami. Gospodarz, który zamierzał napoić hodowlane zwierzęta, został zaatakowany przez byka. Z relacji wynika, że rolnik wyprowadził zwierzę z obory, by dać mu wody. Tam jednak byka rozjuszyły atakujące psy. W efekcie przestraszone zwierzę zaatakowało swego opiekuna. Świadkiem była żona rolnika, która podniosła alarm. Na wezwanie natychmiast przybiegł sąsiad. Jednak nie był on w stanie uspokoić zwierzęcia, które dźgało rogami i tratowało kopytami swego właściciela. Dopiero, gdy zjawił się drugi sąsiad, mężczyznom udało się odciągnąć byka od leżącego na ziemi gospodarza. Na miejsce przybyli ratownicy pogotowia i straż pożarna. Lekarz z karetki mógł już jednak tylko stwierdzić zgon 46- letniego mężczyzny. Wezwany do gospodarstwa lekarz weterynarii musiał podać bykowi środki uspokajające.