Każdego dnia przed furtą domu zakonnego ss. albertynek przy ul.
Cmentarnej 18 w Siedlcach od kilkunastu do kilkudziesięciu osób w
zimie czeka na jedzenie, ubranie, dobre słowo. Siostry nie
sprawdzają dokumentów, nie zdołają też dotrzeć do wszystkich
problemów, tak często wstydliwie ukrywanych czy zatapianych w wódce.
Ich zadaniem pozostaje tak podać przysłowiową kromkę chleba, by
uszanować obdarowanego.
Kiedy kilkunastoletnia Dorota Kondracka w domu dziecka przy ul Niedziałka, gdzie dyrektorką była jej siostra cioteczna, spotkała pracujące tam ss. albertynki, pomyślała, że choć zakon ją wzywa, to raczej nie widzi się w tym zakapturzonym zgromadzeniu.
Kiedy kilkunastoletnia Dorota Kondracka w domu dziecka przy ul Niedziałka, gdzie dyrektorką była jej siostra cioteczna, spotkała pracujące tam ss. albertynki, pomyślała, że choć zakon ją wzywa, to raczej nie widzi się w tym zakapturzonym zgromadzeniu.