Przemoc domowa jest faktem. Wstydliwym, wstydliwie okrywanym
całunem. Maskowanym podkręcaniem głosu w telewizorze, gdy zza
ściany
blokowego mieszkania dochodzą niepokojące dźwięki. Biją mężowie,
ojcowie, częściej tzw. partnerzy, konkubenci. Także wywodzący się z
dobrych, zamożnych domów. Coraz częściej biją też kobiety.
Temat przemocy domowej - choć wraca w debacie publicznej i rozgrzewa emocje po kolejnym medialnym newsie ukazującym skatowane kobiety, dzieci - pojawił się w związku z planowanym przez rząd wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej. Zapowiedź wywołała fale protestów, głównie wśród środowisk lewicowych w Polsce i za granicą. Ich temperatura i absurdalność przekroczyły granice zdrowego rozsądku. Zaczęto lansować tezę: oto teraz w Polsce będzie można legalnie używać przemocy w stosunku do kobiet lub dzieci! „Hej mężczyźni, chcecie uderzyć kobietę lub dziewczynę w czasie wakacji? Przyjedźcie do Polski!” - pisał na Twitterze dziennikarz „Politico” Jan Cieński. W miniony piątek ulicami stolicy i kilku innych miast Polski przeszły marsze (tęczowe flagi, plakaty Strajku Kobiet wiele mówią o jego uczestnikach) pod hasłem „Nie dla legalizacji przemocy domowej”. Legalizacji? Cóż za bzdura!
Temat przemocy domowej - choć wraca w debacie publicznej i rozgrzewa emocje po kolejnym medialnym newsie ukazującym skatowane kobiety, dzieci - pojawił się w związku z planowanym przez rząd wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej. Zapowiedź wywołała fale protestów, głównie wśród środowisk lewicowych w Polsce i za granicą. Ich temperatura i absurdalność przekroczyły granice zdrowego rozsądku. Zaczęto lansować tezę: oto teraz w Polsce będzie można legalnie używać przemocy w stosunku do kobiet lub dzieci! „Hej mężczyźni, chcecie uderzyć kobietę lub dziewczynę w czasie wakacji? Przyjedźcie do Polski!” - pisał na Twitterze dziennikarz „Politico” Jan Cieński. W miniony piątek ulicami stolicy i kilku innych miast Polski przeszły marsze (tęczowe flagi, plakaty Strajku Kobiet wiele mówią o jego uczestnikach) pod hasłem „Nie dla legalizacji przemocy domowej”. Legalizacji? Cóż za bzdura!