Opinie
33/2020 (1307) 2020-08-12
To określenie daleko głębsze w swojej wymowie niż tylko wymiar czasu. Wydarzenia, które w tym miesiącu na przestrzeni lat się dokonywały, kształtowały polską dumę i narodową tożsamość. Wtedy decydowały się losy Europy i świata.

Z czym kojarzy się dziś „polski sierpień” młodym ludziom, dla których smartfony były „od zawsze”? Wielu - z niczym. Może z nudną historią „odhaczoną” w szkole i niewiele wnoszącymi akademiami, topniejącą z dnia na dzień grupą powstańców i sporami o ideały „Solidarności”, o które - niczym w filmie „Dzień świra” - kłócą się partie od prawa do lewa (tak, tak - ci, co wtedy pałowali i legitymizowali gen. Jaruzelskiego, też dziś twierdzą, że byli „represjonowani”) wrzeszcząc: „Są moje! Mojsze! Najmojsze!!!”. Niemało wokół ludzi bez poglądów, bez twarzy, bez wyższych idei. Tęskniących za czasem, kiedy to inni decydowali za nich, określali priorytety, zapewniali minimum egzystencji i igrzyska. Ludzi szemrzących po kątach, wiecznie niezadowolonych, żyjących bez ideałów i zasad. Uciekających od odpowiedzialności. Im wygodne są europejskie trybunały i dyrektywy określające, co jest moralne, które zasady należy zamknąć w kanciapie, gdzie się trzyma szczotki i zapomnieć o nich. Żeby nie było „wiochy”.
33/2020 (1307) 2020-08-12
9 sierpnia po raz 14 odbył się Mazowiecki Festiwal Kapel Ludowych, który już na dobre wpisał się w krajobraz gminy Wiśniew.

- Dopisała nam pogoda i nie zawiodła publiczność, która - jak co roku - wspólnie bawiła się z artystami, nucąc utwory i nagradzając artystów gromkimi brawami - mówi Paweł Ksionek, dyrektor gminnego ośrodka kultury w Wiśniewie. W biesiadzie ludowej, której w tym roku przewodziła kapela podwórkowa Z kopyta, i wspaniałej zabawie nie przeszkodziła nawet pandemia koronawirusa. - Oczywiście zastosowaliśmy się do wszelkich obostrzeń i zachowaliśmy wszystkie przepisy - zaznacza P. Ksionek. - Pomimo tej szczególnej sytuacji mieliśmy tyle samo zgłoszeń, co w poprzednich edycjach imprezy. Wystąpiło 14 zespołów ludowych i troje solistów - dodaje. Utwory wykonywane w trakcie festiwalu grane są na tradycyjnych instrumentach ludowych, m.in. na akordeonie, harmonii, skrzypcach, bębnie. - A niektóre z nich muzycy wykonali sami - mówi dyrektor wiśniewskiego GOK.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Przez trzy dni - od 7 do 9 sierpnia - na trzech scenach teatralnych w Sarnakach, Serpelicach i Mierzwicach odbywał się I Nadbużański Festiwal Teatrów dla Dzieci.

Można było obejrzeć 18 spektakli wykonywanych przez dziewięć zespołów teatralnych. Na scenie zaprezentowały się m.in. teatry: lalkowe, przedmiotu, improwizacji, a także teatr piasku prezentowany wieczorową porą na plenerowym ekranie kinowym. Nie zabrakło wydarzeń towarzyszących, czyli warsztatów robienia pacynek, kukiełek, stworzenia własnego teatrzyku Kamishibai itp. Podczas festiwalu odbyły się również trzy spektakle skierowane do widzów dorosłych oraz koncert. - Pomysł organizacji festiwalu kiełkował we mnie od bardzo dawna - mówi Magdalena Rudnik, dyrektor gminnego ośrodka kultury w Sarnakach. - Obserwowałam inne tego typu imprezy w Polsce. Chciałam znaleźć dla naszej placówki coś, co będzie kojarzyć się tylko z nami, zorganizować wydarzenie inne niż wszystkie. Nie chciałam kolejnych festynów. W zeszłym roku udało się nam uczestniczyć w akcji „Lato w teatrze”. Był to projekt realizowany przez Instytut Teatralny z Warszawy.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Rozmowa z ks. dr. Dariuszem Ostałowskim z parafii Bożego Ciała w Siedlcach.

Pius XII w odpowiedzi na prośbę Matki Bożej z Fatimy dokonał poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi w 1942 r. W nim papież widział nadzieję nadejścia lepszego wieku, tryumfu wiary i chrześcijańskiego pokoju. Dlatego zalecał: „Niech tedy wszyscy z większą jeszcze niż dotąd ufnością garną się do tronu miłosierdzia i łaski Królowej i Matki naszej, błagając o pomoc w nieszczęściach, o światło w ciemnościach, o pociechę w cierpieniach i smutkach; a nade wszystko niech się wyrwą z niewoli grzechów i służą z wdziękiem dziecięcej pobożności pod berłem tak wielkiej Matki! Niech tłumy wiernych cisną się do Jej świątyń, niech obchodzą Jej święta; niech Jej błagalna koronka będzie we wszystkich dłoniach i niech przeniknie do kościołów i chat, do szpitali i więzień, na drobne zebrania i masowe manifestacje wiernych, celem głoszenia Jej chwały!”.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Jesteśmy wdzięczne Bogu za każde dobro - mówią siostry loretanki świętujące 100-lecie powołania zgromadzenia. Jubileusz staje się także dogodną okazją do wspomnienia założyciela, który - jak wyjaśnia przełożona generalna s. Aniceta Borowska - zakresem podejmowanych działań apostolskich wyprzedzał swoją epokę.

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Loretańskiej powstało 31 lipca 1920 r. Zgodnie z zamysłem założyciela - bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego, dziekana i proboszcza parafii Matki Bożej Loretańskiej przy kościele św. Floriana na warszawskiej Pradze, posługa sióstr miała być odpowiedzią na najpilniejsze potrzeby Kościoła. Apostoł słowa drukowanego dostrzegał je na polu głoszenie Ewangelii oraz opieki nad osieroconymi dziećmi i ludźmi potrzebującymi pomocy. Wierne zadaniom apostolskim wyznaczonym przez ks. I. Kłopotowskiego loretanki prowadzą wydawnictwa i drukarnie w Polsce, Rumunii, we Włoszech oraz na Ukrainie. Podejmują także współpracę w rozgłośni radiowej w Chicago w USA. - Byłyśmy pierwszymi siostrami pracującymi w drukarni - podkreśla s. A. Borowska, przełożona generalna ss. loretanek. Przypominając, iż głównym charyzmatem zgromadzenia jest apostolstwo słowa drukowanego, wskazuje na miesięczniki wydawane od ponad 100 lat: „Różaniec” i - adresowany do dzieci - „Anioł Stróż”. - Nie ustajemy na tym polu, choć technika wciąż idzie do przodu.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Ot, i się porobiło! Prezes Radia Nowy Świat zrezygnował ze swojej funkcji. Ale po kolei. Radio Nowy Świat zaistniało wtedy, gdy pracownicy Trójki poczuli się szykanowani przez „pisowski reżim” w związku z zamieszaniem wokół piosenki Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”.

< Na znak protestu przeciw cenzurze postanowili szczerze się oburzyć, zostawić Trójkę i powołać do życia na wskroś własne radio. Niezależne od wszelakich nacisków i wpływów. Radio Nowy Świat. A ponieważ firmował je swoją twarzą Wojciech Mann, znalazła się też grupa oddanych słuchaczy deklarujących zasilanie konta rozgłośni. Właśnie to nowe i niezależne radio się zapędziło i - o zgrozo! - „gwiazdę” ostatnich dni, wojującego działacza LGBT, czyli mężczyznę Michała Sz. nazwało Michałem Sz, bo tak ma ten człowiek w papierach. Problem w tym, że Michał Sz. jest osobą niebinarną, czyli - jak mówią wtajemniczeni - „może się identyfikować jako przedstawiciel jednej, dwóch lub więcej płci”. Póki co Michał Sz. identyfikuje się jako kobieta. I każe się nazywać Margot. Nie jakoś tam zaściankowo: Małgośka, tylko światowo: Margot. Tenże/taże Margot został/a za swoje chuligańskie występki zatrzymany/a przez policję, co wzbudziło szczere współczucie i chęć wyzwolenia go z reżimu przez grono współtowarzyszy/szki oraz idących z duchem czasu celebrytów tudzież niezależnych dziennikarzy, których top zaklepało sobie właśnie Radio Nowy Świat.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Wypadki ostatnich tygodni związane z zatrzymaniem Michała Sz., w niektórych kręgach popularnie nazywanego Margot, spowodowały nagłe zainteresowanie się tematyką LGBT+∞, a szczególnie przyczyną tak gwałtownego i idiotycznie zorganizowanego jej zaistnienia w przestrzeni publicznej.

Niektóre redakcje przepraszają, że o zatrzymanym pisały, używając czasowników i rzeczowników w rodzaju męskim. Ja nie widzę takiej potrzeby. Jak dotąd w świetle prawa polskiego nie dokonał on formalnej zmiany płci, zatem zgodnie z polskim prawodawstwem jest mężczyzną. Odnośnie tego, co on czuje w duszy, to przypominam, że poczucie niewinności subiektywnie odczuwane w sercu każdego skazańca nie zmienia w Polsce wyroków sądowych, ani subiektywne przekonanie o własnym wykształceniu nie przemienia cudownie wyników egzaminów ósmoklasisty lub maturalnych. Dokonywane przez niezliczone autorytety i mieniących się za autorytety analizy przyczyn nagłego i gwałtownego zaistnienia wyżej wymienionej tematyki zazwyczaj oscylują pomiędzy doraźnym interesem politycznym stronnictw ciągle przegranych oraz przekonywaniem, iż mamy do czynienia z nieustannie odrastającą głową marksistowskiej hydry. Przyznam się, że ta argumentacja nie do końca mnie przekonuje. Przede wszystkim dlatego, że historia nie lubi się powtarzać, a jeśli już powraca, to jako farsa.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Wojna polsko-bolszewicka nie ominęła także naszych terenów. Zanim doszło do Bitwy Warszawskiej, trzeba było stoczyć wiele innych, równie ciężkich walk. Ich ślady są obecne do dziś.

Najwięcej mówią kamienie, czyli groby i pamiątkowe tablice. Trudno je wszystkie zliczyć czy wymienić. Większość upamiętnia bezimiennych żołnierzy. Do historii przeszła m.in. bitwa pod Cieleśnicą. Na nieistniejącym już cmentarzu przy kościele św. Jana Chrzciciela w Janowie Podlaskim zachowała się mogiła z głazem i wyrytym na nim krzyżem z datą 1920. Mamy tam także tablicę z napisem: „Chwała Bohaterom. Tu spoczywają żołnierze 55 płk strz.wlkp. Polegli dnia 4.08.1920”. Wśród nich są plut. Leon Łysiak, st. szer. Franciszek Waderski i dwóch nieznanych. Z kolei na murze kościoła zawieszono tablicę z napisem: „Przechodniu... pamiętaj, że za tym parkanem w dwóch grobach spoczywa tylko czterech z dwudziestu poległych żołnierzy WP z 14 Dywizji Piechoty gen. Daniela Konarzewskiego, którzy oddali życie za wolność naszej Ojczyzny, powstrzymując przez pięć sierpniowych dni 1920 r. nawałę bolszewicką w bitwie koło Janowa Podlaskiego. Szesnastu z nich spoczywa w bezimienny żołnierskich mogiłach w Bublu Grannie, Bublu Łukowiskach, Ostrowiu i Werchlisiu. Niech ziemia podlaska lekką im będzie a pamięć o ich ofierze życia nigdy nie wygaśnie”.
33/2020 (1307) 2020-08-12
O działaniach i wsparciu, jakie ludowi Podlasia w czasie walk z bolszewikami niósł bp Henryk Przeździecki, mówi ks. prałat Bernard Błoński, dyrektor Archiwum Diecezjalnego w Siedlcach.

W Liście pasterskim do wiernych z 6 września 1920 r. dziękował Bogu za łaskę ocalenia ojczyzny, za męstwo żołnierza polskiego, który odparł nawałę bolszewicką, jaka przewaliła się przez Podlasie. Jednocześnie prosił wiernych o dalsze wsparcie. Księża proboszczowie mieli być organizatorami zbiórek pomocy w swojej parafii, a następnie przesyłać ją do Czerwonego Krzyża lub właściwych organów administracji państwowej czy wojskowej. W drugą rocznicę mianowania go biskupem podlaskim (List pasterski do duchowieństwa podlaskiego z 24 września 1920 r.) dziękował Bogu za ocalenie ojczyzny i odparcie nawały bolszewickiej, a także wszystkim kapłanom, którzy odważnie wytrwali na swoich stanowiskach, na parafiach z wiernymi. Z żalem informował, że kilku kapłanów opuściło swoje placówki, ale nie ma do nich żalu i nie chce ich sądzić czy karać. Uznał, że to leży w gestii Boga, jednak dla sprawiedliwości i spokoju duszpasterskiego oraz przykładu dla wiernych przeniósł tych, co ulegli lękowi, na inne parafie w diecezji. Natomiast w Liście pasterskim z 8 lipca 1921 r., który powstał dla uczczenia pierwszej rocznicy Bitwy Warszawskiej, nazywa tamto wydarzenie Cudem nad Wisłą i łaskawością opatrzności Bożej okazaną naszej ojczyźnie. Wzywa również wiernych do dziękczynnej modlitwy w uroczystość Wniebowzięcia NMP, a także zachęca diecezjan do składania ofiar na budowę w Warszawie wotum wdzięczności, czyli świątynię pod wezwaniem Opatrzności Bożej.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Parafia Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej, jak co roku, organizuje „Wakacje z Bogiem”. Turnusy dziecięco-młodzieżowe w Okunince wpisały się na stałe w kalendarz tutejszej wspólnoty.

Pomysłodawcą inicjatywy jest proboszcz ks. kan. Marian Daniluk. Każdego roku parafia przygotowuje osiem turnusów, które mają charakter wypoczynkowo-formacyjny. Uczestnicy przez siedem dni przebywają w ośrodku nad Jeziorem Białym. Organizatorzy zapewniają im opiekę, posiłki, posługę duszpasterską i atrakcje sportowo- rekreacyjne. W programie nie brakuje też wartościowych konferencji i rozmów. - W tym roku również przygotowaliśmy osiem turnusów. Na każdy z nich zapisywaliśmy jednak nie po 40, ale maksymalnie po 25 osób. Ograniczenia są spowodowane wymogami sanitarnymi. Na teren ośrodka nie wpuszczamy ludzi z zewnątrz; nasi podopieczni nie mogą też wychodzić do sklepu. Te zasady wypływają z troski o ich bezpieczeństwo. Na „Wakacje z Bogiem” zapisujemy uczniów podstawówki (kl. II-VIII) i szkół średnich. W ramach jednego turnusu mamy zarówno dzieci młodsze, jak i starsze, ale takie rozwiązanie jest bardzo korzystne. Starsi opiekują się młodszymi, a młodsi uczą się od starszych - opowiada ksiądz dziekan.