Wiosną tego roku pasiekę w Grabanowie odwiedziło dziesięć grup
dzieci, które wzięły udział w zajęciach edukacyjnych. Zespół
Doradztwa Rolniczego LODR w Białej Podlaskiej z s. w Grabanowie
prowadzi takie zajęcia od kilku lat.,/b>
Grabanowska pasieka istnieje od 1981 r. Od niedawna swoją ofertę
poszerzyła o zajęcia dla przedszkolaków, uczniów młodszych klas
szkół podstawowych, jak też dzieci o specjalnych potrzebach
edukacyjnych. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie
brakuje chętnych do przyjrzenia się z bliska pracy mieszkańców
ula, jak też czynnościom pszczelarza. Krzysztof Osielski,
specjalista ds. pszczelarstwa w Zespole Doradztwa Rolniczego nie
ukrywa, że zasadniczy cel, jaki przyświeca tym zajęciom, to
edukacja.
Rozmaitości
Kłamstwo ma krótkie nogi - uczymy dzieci. Tymczasem one,
nieraz w obawie przed karą, uciekają się do zrzucenia z siebie
odpowiedzialności i obarczenia winą innych. Jak radzić sobie z
problemem?
Zanim psycholog poda kilka cennych wskazówek, które należy uwzględnić w codziennym procesie wychowawczym, aby zdusić w zalążku skłonność dziecka do uciekania się do kłamstwa, warto zastanowić się, co leży u podstaw takiego zachowania. - Zaczęło się niewinnie. Córka, dziś już 12-letnia, okłamywała nas, że zjadła śniadanie, a po czasie odnajdywałam kanapki upchnięte na dnie szafy. Kiedy nie powiodło się jej na klasówce, winnym zawsze okazywał się nauczyciel, „bo za dużo wymaga”, lub koleżanka, która nie powiedziała o sprawdzianie.
Zanim psycholog poda kilka cennych wskazówek, które należy uwzględnić w codziennym procesie wychowawczym, aby zdusić w zalążku skłonność dziecka do uciekania się do kłamstwa, warto zastanowić się, co leży u podstaw takiego zachowania. - Zaczęło się niewinnie. Córka, dziś już 12-letnia, okłamywała nas, że zjadła śniadanie, a po czasie odnajdywałam kanapki upchnięte na dnie szafy. Kiedy nie powiodło się jej na klasówce, winnym zawsze okazywał się nauczyciel, „bo za dużo wymaga”, lub koleżanka, która nie powiedziała o sprawdzianie.
Władze PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. zadecydowały o
modernizacji stacji kolejowych w Białej Podlaskiej,
Małaszewiczach i Terespolu. Inwestycja ma kosztować ponad 417 mln
zł.
Spółka podpisała już stosowną umowę z wykonawcą - warszawską firmą Trakcja PRKiI S.A. Prace projektowe ruszą jeszcze w tym roku. Przebudowane stacje i nowe nastawnie mają zapewnić sprawniejszą obsługę pociągów i zwiększyć poziom bezpieczeństwa w ruchu kolejowym oraz drogowym. - Dzisiejsza umowa to kolejny przykład sprawnego realizowania Krajowego Programu Kolejowego. Już niedługo z Warszawy - przez Siedlce, aż do granicy w Terespolu - pojedziemy z prędkością 160 km/h. Skróci się czas przejazdu i zwiększy komfort obsługi pasażerów na ostatnim odcinku tej trasy - zapewnia Andrzej Bittel, podsekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury i budownictwa.
Spółka podpisała już stosowną umowę z wykonawcą - warszawską firmą Trakcja PRKiI S.A. Prace projektowe ruszą jeszcze w tym roku. Przebudowane stacje i nowe nastawnie mają zapewnić sprawniejszą obsługę pociągów i zwiększyć poziom bezpieczeństwa w ruchu kolejowym oraz drogowym. - Dzisiejsza umowa to kolejny przykład sprawnego realizowania Krajowego Programu Kolejowego. Już niedługo z Warszawy - przez Siedlce, aż do granicy w Terespolu - pojedziemy z prędkością 160 km/h. Skróci się czas przejazdu i zwiększy komfort obsługi pasażerów na ostatnim odcinku tej trasy - zapewnia Andrzej Bittel, podsekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury i budownictwa.
Ten zakup będzie nam się opłacał - przewiduje burmistrz Ryk
Jarosław Żaczek. Dzięki zapobiegliwości władz uratowany został
zakład pracy, którego funkcjonowanie przyczyni się do rozwoju
miasta. Gmina nabyła na własność działkę i wyposażenie po ryckim
oddziale PKS Puławy.
Zgodę na transakcję wydał Sąd Gospodarczy. Akt notarialny został podpisany na początku sierpnia. Według wyliczeń inwestycja pochłonie prawie 4 mln zł. Całą sumę wyłoży Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, które od roku dzierżawi dworzec. Do korzystnego nabycia nieruchomości przyczynił się sąd. W toku rozprawy zezwolił syndykowi na sprzedaż przedsiębiorstwa bez ogłaszania przetargu oraz na jego zakup po obniżonej cenie.
Zgodę na transakcję wydał Sąd Gospodarczy. Akt notarialny został podpisany na początku sierpnia. Według wyliczeń inwestycja pochłonie prawie 4 mln zł. Całą sumę wyłoży Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, które od roku dzierżawi dworzec. Do korzystnego nabycia nieruchomości przyczynił się sąd. W toku rozprawy zezwolił syndykowi na sprzedaż przedsiębiorstwa bez ogłaszania przetargu oraz na jego zakup po obniżonej cenie.
Każdy, kto chce kontynuować lub zacząć korzystać z programu
„Rodzina 500+”, musi do końca sierpnia złożyć nowy wniosek.
Dzięki wprowadzonym zmianom pomoc ma być jeszcze bardziej
efektywna i docierać do osób, do których jest kierowana.
W przypadku złożenia dokumentów we wrześniu świadczenie za październik i listopad zostanie wypłacone najpóźniej do 30 listopada. Jeśli rodzic zrobi to w kolejnych miesiącach, pieniądze będą przyznawane od miesiąca, w jakim złoży wniosek. Rząd wprowadził w tym roku zmiany w programie. Pierwsza z nich zakłada nowy sposób wypłaty pieniędzy samotnym rodzicom. Do tej pory część osób żyjących w nieformalnych związkach we wniosku 500+ deklarowała, że są samotnymi rodzicami.
W przypadku złożenia dokumentów we wrześniu świadczenie za październik i listopad zostanie wypłacone najpóźniej do 30 listopada. Jeśli rodzic zrobi to w kolejnych miesiącach, pieniądze będą przyznawane od miesiąca, w jakim złoży wniosek. Rząd wprowadził w tym roku zmiany w programie. Pierwsza z nich zakłada nowy sposób wypłaty pieniędzy samotnym rodzicom. Do tej pory część osób żyjących w nieformalnych związkach we wniosku 500+ deklarowała, że są samotnymi rodzicami.
Słyszymy dziś często o „złym dotyku”. Stał się on synonimem
patologicznych sytuacji, znakiem rzeczywistych ludzkich tragedii.
W tym wszystkim zaginął „dobry dotyk”. A tymczasem Jezus dotykał
chorych, trędowatych, niewidomych. Tulił dzieci. Kościół także
dotyka ludzi poprzez kapłańskie dłonie, np. udzielając
sakramentów świętych, błogosławiąc.
Coraz częściej spotykaną praktyką w przedszkolach, np. w Warszawie, jest żądanie od rodziców pisemnej zgody na to, aby pani przedszkolanka mogła przytulić płaczące dziecko. W ten sposób dyrekcja zabezpiecza się przed potencjalnymi oskarżeniami o molestowanie. Zapewne ów wymóg nie jest zawieszony w próżni, a „dmuchanie na zimne” ma swoje podstawy w codziennym pedagogicznym doświadczeniu.
Coraz częściej spotykaną praktyką w przedszkolach, np. w Warszawie, jest żądanie od rodziców pisemnej zgody na to, aby pani przedszkolanka mogła przytulić płaczące dziecko. W ten sposób dyrekcja zabezpiecza się przed potencjalnymi oskarżeniami o molestowanie. Zapewne ów wymóg nie jest zawieszony w próżni, a „dmuchanie na zimne” ma swoje podstawy w codziennym pedagogicznym doświadczeniu.
Zorganizowana po raz pierwszy w Kłoczewie „Biesiada wokół
tradycyjnego jadła” udowodniła, że dzisiejsza wieś ma potencjał
nie tylko kulturalny, ale i kulinarny.
Zasadnicza część spotkania miała charakter kongresu. Do siedziby domu kultury przybyło sześciu producentów żywności tradycyjnej z całej Lubelszczyzny. Ich sugestii i dobrych rad wysłuchali mieszkańcy Kłoczewa. Sympozjum poprowadziła dyrektor GOK. - Wierzę, że inicjatywa pozwoli przełamać problem braku wsparcia i wpłynie na realizację przez rolników wspólnych inwestycji w zakresie przetwarzania produktów rolnych - mówi Anna Żaczek.
Zasadnicza część spotkania miała charakter kongresu. Do siedziby domu kultury przybyło sześciu producentów żywności tradycyjnej z całej Lubelszczyzny. Ich sugestii i dobrych rad wysłuchali mieszkańcy Kłoczewa. Sympozjum poprowadziła dyrektor GOK. - Wierzę, że inicjatywa pozwoli przełamać problem braku wsparcia i wpłynie na realizację przez rolników wspólnych inwestycji w zakresie przetwarzania produktów rolnych - mówi Anna Żaczek.
Rozmowa z Iwoną Brodzik, dyrektor Gminnej Biblioteki
Publicznej w Starych Kobiałkach, laureatką Nagrody im. Anny
Platto.
Z czytaniem jest tak, jak z każdą inną aktywnością czy dziedziną życia. Są ludzie, którzy sięgają po książki systematycznie, ale i tacy, co nie lubią czytać. Muszę się jednak pochwalić, że - mimo ogólnopolskich tendencji spadkowych - od początku istnienia naszej biblioteki liczba czytelników rośnie. To nasz mały sukces, za którym, moim zdaniem, stoją podejmowane przez naszą bibliotekę inicjatywy kulturalne, jakie przyciągają mieszkańców.
Z czytaniem jest tak, jak z każdą inną aktywnością czy dziedziną życia. Są ludzie, którzy sięgają po książki systematycznie, ale i tacy, co nie lubią czytać. Muszę się jednak pochwalić, że - mimo ogólnopolskich tendencji spadkowych - od początku istnienia naszej biblioteki liczba czytelników rośnie. To nasz mały sukces, za którym, moim zdaniem, stoją podejmowane przez naszą bibliotekę inicjatywy kulturalne, jakie przyciągają mieszkańców.
Jerzy i Teresa Karlewscy poznali się na pielgrzymce. Zaczęli
ze sobą chodzić i... tak idą razem przez życie. - Ten miłosny
scenariusz napisała nam Matka Boża Częstochowska - żartują.
Dzisiaj pielgrzymują całą rodziną, zawierzając ją Jasnogórskiej
Pani.
Po raz pierwszy na pątniczy szlak J. Karlewski wyruszył 44 lata temu. Od tamtej pory nie opuścił ani jednej pielgrzymki. Najpierw chodził z rodzicami, potem z kolegami, z narzeczoną, żoną, z córkami, a teraz wnuczkami. - Pielgrzymka uzależnia. Ale to dobry nałóg - uśmiecha się J. Karlewski z Dęblina. - Kto raz poszedł, wybierze się po raz kolejny - zapewnia, dodając, iż wielu już w momencie schodzenia z wałów jasnogórskich odlicza 365 dni do następnego spotkania twarzą w twarz z Matką Bożą Częstochowską. Bo wędrowanie do Niej zmienia życie.
Po raz pierwszy na pątniczy szlak J. Karlewski wyruszył 44 lata temu. Od tamtej pory nie opuścił ani jednej pielgrzymki. Najpierw chodził z rodzicami, potem z kolegami, z narzeczoną, żoną, z córkami, a teraz wnuczkami. - Pielgrzymka uzależnia. Ale to dobry nałóg - uśmiecha się J. Karlewski z Dęblina. - Kto raz poszedł, wybierze się po raz kolejny - zapewnia, dodając, iż wielu już w momencie schodzenia z wałów jasnogórskich odlicza 365 dni do następnego spotkania twarzą w twarz z Matką Bożą Częstochowską. Bo wędrowanie do Niej zmienia życie.
Amerykanie bardzo lubią i szanują Polaków, przede wszystkim za
naszą ciężką pracę. Amerykanie szanują też Polonię, bo wiedzą,
jak wiele uczyniła dla ich historii. Mogę powiedzieć, że
pokochałem Amerykę i stała się ona dla mnie nowym domem - wyznaje
ks. Piotr Samborski. Z pochodzenia siedlczanin, jako kapłan
archidiecezji Chicago posługuje m.in. wśród amerykańskiej
Polonii. Co mówi o „american dream” i religijności mieszkańców
USA?
Decyzję o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych podjął, będąc na trzecim roku siedleckiego seminarium. - Myśl o studiowaniu za granicą towarzyszyła mi już w czasach liceum. Mimo to czułem, że Pan Bóg ma wobec mnie inne plany… - ks. Piotr Samborski wskazuje na słowa, jakie usłyszał w sercu: „Pójdź za Mną!” i „Paś baranki moje!”.
Decyzję o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych podjął, będąc na trzecim roku siedleckiego seminarium. - Myśl o studiowaniu za granicą towarzyszyła mi już w czasach liceum. Mimo to czułem, że Pan Bóg ma wobec mnie inne plany… - ks. Piotr Samborski wskazuje na słowa, jakie usłyszał w sercu: „Pójdź za Mną!” i „Paś baranki moje!”.