Od pewnego już czasu każdy dziennikarz, który chce się
dowiedzieć czegoś o danej diecezji lub innej jednostce kościelnej,
jako jedno z pierwszych pytań stawia kwestię powołań do stanu
kapłańskiego lub też indaguje o sprawę odejść księży z kapłaństwa.
Instytucje kościelne niezbyt chętnie odpowiadają na tego typu pytania. I to nie tylko dlatego, że chwały nie przynosi opowiadanie o słabościach ludzi bądź instytucji, ile raczej dlatego, że każde odejście księdza Kościół przeżywa bardzo boleśnie. Jest to rana, która nie chce się szybko zabliźnić. Przecież przez pewien czas człowiek taki sprawował sakramenty i do ich przyjęcia przygotowywał dzieci i młodzież, działał duszpastersko, był przewodnikiem dla osób wierzących. Trudno więc powiedzieć: było, minęło. Nie sposób faktu odejścia skwitować tylko ludzką słabością, chociaż i ona ma niebagatelny wpływ na podjętą przez danego duchownego decyzję.
Instytucje kościelne niezbyt chętnie odpowiadają na tego typu pytania. I to nie tylko dlatego, że chwały nie przynosi opowiadanie o słabościach ludzi bądź instytucji, ile raczej dlatego, że każde odejście księdza Kościół przeżywa bardzo boleśnie. Jest to rana, która nie chce się szybko zabliźnić. Przecież przez pewien czas człowiek taki sprawował sakramenty i do ich przyjęcia przygotowywał dzieci i młodzież, działał duszpastersko, był przewodnikiem dla osób wierzących. Trudno więc powiedzieć: było, minęło. Nie sposób faktu odejścia skwitować tylko ludzką słabością, chociaż i ona ma niebagatelny wpływ na podjętą przez danego duchownego decyzję.