Region
43/2020 (1317) 2020-10-21
Zdalnie, hybrydowo, na miejscu tylko zajęcia praktyczne - tak od 19 października wygląda nauka w szkołach ponadpodstawowych w żółtej i czerwonej strefie. Jak twierdzą dyrektorzy, placówki oświatowe były przygotowane na taką opcję już od pewnego czasu.

Stacjonarnie wciąż uczyć się mają dzieci uczęszczające do podstawówek. Uczniowie placówek ponadpodstawowych to pierwsza grupa, która zmuszona została do pozostania w domach. Obowiązek przejścia na naukę zdalną dotyczy szkół średnich w miejscowościach znajdujących się w strefach czerwonych, czyli w Siedlcach, powiatach garwolińskim, łukowskim, ryckim. W strefie żółtej obowiązuje nauczanie hybrydowe. Taki tryb nauki pozostanie m.in. w Białej Podlaskiej. Zdania na temat lekcji online są podzielone. Nauczyciele obawiają się zakażenia koronawirusem, chaosu, zatłoczonych sal, dodatkowych obowiązków, a także presji ze strony rodziców - wynika z sondażu Fundacji Ja Nauczyciel. Rodzice z kolei - choć boją się zachorowania - nie chcą zamknięcia placówek oświatowych, ponieważ na czas nauki zdalnej jedno z nich będzie musiało zrezygnować z pracy.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Nie ma w życiu przypadków, tylko niewykorzystane szanse. Bóg wychodzi do każdego, wystarczy się otworzyć, dać wiarę temu, co do nas mówi - przekonuje Krzysztof Plażuk, opowiadając o swoim nawróceniu. Zachęcając do odczytywania znaków, dodaje: - Spieszmy się, bo żyjemy w czasach pogardy. A siły zła nabierają przyspieszenia.

Ma 47 lat, kochającą żonę i trójkę dzieci. Ciągle z zaskoczeniem patrzy na swoje życie, przez którego większą część był związany z wojskiem. W planach miał stabilizację, dobrą posadę, słowem - komfort równoznaczny z wygodną egzystencją. - Byłem jak ślepiec - mówi dzisiaj. Urodziłem się i wychowałam na Podlasiu, w Janowie Podlaskiem. Jako młody chłopak zamarzyłem o wojsku. Pamiętam, jak w 1993 r. żarliwie modliłem się w tutejszym kościele, prosząc Boga, żeby wsparł moje starania. W tej intencji poszedłem nawet na pielgrzymkę do Częstochowy. Udało się, w armii spędziłem niemal 27 lat. Byłem w Iraku, Czadzie, Afganistanie, przez sześć lat miałem okazję służyć w strukturach NATO w dowództwach w Holandii i Belgii. Zakończyłem służbę w lutym br. w stopniu podpułkownika Wojska Polskiego.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Upadek tysięcy gospodarstw - do tego, zdaniem rolników, może doprowadzić wprowadzenie w życie tzw. piątki dla zwierząt.

Sejm we wrześniu uchwalił nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt. W projekcie tzw. piątki dla zwierząt znalazł się m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra - z wyjątkiem królika, a ubój rytualny ograniczono tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Nowe przepisy przewidują także utworzenie rady ds. zwierząt, w skład której mają wchodzić przedstawiciele stowarzyszeń ochrony zwierząt, schronisk, instytucji naukowych, lekarze weterynarii oraz hodowcy. Według nowelizacji, gdy dalsze pozostawienie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela zagraża jego życiu lub zdrowiu, właściwa organizacja - w asyście policjanta, strażnika gminnego lub lekarza weterynarii, odbiera mu zwierzę i zawiadamia władze samorządu, a kosztami akcji służb obciąża się właściciela.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Przez trzy miesiące z warsztatów i z innych form rozrywki skorzystało ponad 100 osób. Gminny Ośrodek Kultury w Kłoczewie podsumował autorski projekt profilaktyczny „Wspólny czas - szczęśliwa rodzina”.

Mimo wakacji i pierwszych tygodni roku szkolnego instruktorzy, animatorzy i specjaliści mieli pełne ręce roboty. Zgodnie z założeniami projektu chcieli pokazać dzieciom i rodzicom problemy oraz sytuacje życiowe prowadzące do uzależnień oraz mechanizmy popychające do takich zachowań. A żeby przyciągnąć do siebie jak najszerszą liczbę uczestników, swoje pomysły starali się podać w jak najatrakcyjniejszej dla nich formie. Dobrym przykładem było kino plenerowe. Dwie projekcje zgromadziły blisko 150 osób. Ale możliwości spędzania wspólnego czasu było więcej. Ciekawą formułę miały warsztaty artystyczne po nazwą „Wieczór z mamą” i „Wieczór z tatą”. - Uczyłyśmy się malowania na szkle. Robiłyśmy własne wzory na szklankach i kubkach. Ja namalowałam motywy kwiatowe, a córka ozdobiła swój kubek we własnym stylu.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Emilia Grzeszykowska od kilku lat prowadzi blog filmowy „Kinoholik”, który został wyróżniony przez ministerstwo kultury.

- Miałam 14 lat, gdy założyłam konto na portalu filmweb.pl. Zaczęłam tam tworzyć swoje pierwsze teksty, recenzując obejrzane filmy. W 2016 r. utworzyłam ,,Kinoholika” na facebooku, czyli własną przestrzeń do dzielenia się pasją pisania o filmach - mówi E. Grzeszykowska. Blog Emilki to nie tylko recenzje. Można tam przeczytać opisy i analizy filmów, wiadomości ze świata kina i telewizji, a także wywiady czy reportaże. Nie jest to jednak jedyna pasja recenzentki filmowej. - Hobbistycznie fotografuję. Moje prace można zobaczyć m.in na facebooku na stronie Em Emka Photography. Bardzo lubię też podróżować i zwiedzać muzea. Odwiedziłam już Luwr, muzeum Salvadora Dali w Figueres, muzeum Pabla Picassa w Maladze. Chciałabym jeszcze kiedyś zobaczyć muzeum Fridy Kahlo w Meksyku, ponieważ bliski memu sercu jest surrealizm w sztuce. Od niedawna uczęszczam także na zajęcia wokalne - podkreśla E. Grzeszykowska.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Mimo powszechności zjawiska, nazywanego współcześnie singlami, kojarzy się ono negatywnie. I wydaje się, iż niemożliwym jest świadomy wybór takiego stanu: że przyjąć go można jedynie jako dopust Boży. Czy rzeczywiście?

- Staram się unikać jak ognia wszelakich imprez rodzinnych. Każdy pyta, kiedy znajdę sobie w końcu męża. Na moją odpowiedź, że nie zamierzam się z nikim wiązać, bo nie czuję do tego powołania, mówią, że jestem dziwna i inaczej będę mówić na starość. No i że jak się nie pośpieszę, to zostanę starą panną i nikt mnie nie będzie już chciał. Kiedyś przeczytałam radę pewnej kobiety, która czuła się zakłopotana, kiedy ciocie brały ją za rękę na ślubach i pytały: „A kiedy ty?”. Panie przestały, gdy ona zaczęła robić to samo ciociom na... pogrzebach. Ja nie mam odwagi na taką ripostę - opowiada 35-letnia Ewelina. - Zastanawiam się nad dziewictwem konsekrowanym. Ciekawe, czy jeśli się zdecyduję, ludzie zaakceptują mój wybór, czy w dalszym ciągu będą patrzeć z politowaniem - dodaje. Zdaniem Magdaleny Wołochowicz, autorki książki „Chwilowo panna. Żyjąc pełnią życia, z nadzieją na ciąg dalszy” panieństwo/kawalerstwo to nie jakiś gorszy stan przejściowy, który trzeba przetrwać, byleby się doczołgać do ołtarza - to sezon w życiu cenny jak każdy inny.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Cztery wieki temu w niewielkim południowoamerykańskim mieście Quito (dziś stolica Ekwadoru) Matka Boża objawiła siostrze Marii Mariannie Franciszce de Jesús Torres y Berriochoa wydarzenia, które będą miały miejsce za 400 lat. Proroctwo spełnia się na naszych oczach.

„Objawienia Matki Bożej w Quito w Ekwadorze zostały uznane przez Kościół. Wciąż jednak - zwłaszcza w Europie - są mało znane. A szkoda, bo niosą one z sobą przesłanie nadziei i ocalenia” - czytamy we wstępie książki „Matka Boża Pomyślności z Quito. Przesłanie nadziei i ocalenia” (A. Gracz, M. Pabis, Wyd. Rafael). Maryja odwiedziła s. Mariannę Franciszkę de Jesús Torres y Berriochoa ponad 40 razy. Zapowiedziała ogłoszenie dogmatu o swym Niepokalanym Poczęciu, a także wojny, prześladowania Kościoła. S. Marianna, która na prośbę kierownika duchowego spisała autobiografię, zmarła 16 stycznia 1635 r. W 1906 r., podczas remontu klasztoru, została otwarta trumna, w której znaleziono jej nienaruszone ciało. Co tak porusza współczesnych czytelników przesłania Matki Bożej z Quito? Dlaczego przypomniano sobie o nim tak późno?
43/2020 (1317) 2020-10-21
Pandemia - choć jedni w nią wierzą, a inni noszą maseczki tylko dlatego, że im „szkoda pięciu stów na mandat” - zmieniła nasze życie. W zasadzie w każdym calu. A więc też na przykład w kwestii podróży.

I choć w dobie zarazy nietrudno znaleźć tani wyjazd za granicę, to świadomość, że skutkować on może brakiem możliwości powrotu „na ojczyzny łono”, podróżnicze zapędy ciut studzi. Okazuje się jednak, że życie na - zwłaszcza krajowym - wyjeździe, mimo pewnych lęków i obaw, ciągle jakoś tam zipie. Z akcentem na „jakoś”. Choć i samo „zipie” też by wystarczyło. Zipie na przykład w sanatoriach. Czyli miejscu, gdzie trafiają - jak to chcą niektórzy - zwłaszcza Janusze i Grażyny. W dodatku ci najbardziej rozpustni. Kto tak myślał albo i nadal myśli, to niech natychmiast przestanie. Bo nawet jeśli historie o sanatoryjnych romansach miały w sobie jakieś ziarno - albo nawet kilka ziaren - prawdy, to strach przed zarazą okazał się najlepszą przyzwoitką.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Sytuacja epidemiczna w naszym kraju, jak zresztą na całym świecie, a zwłaszcza Starym Kontynencie, przyspiesza. Nie jest więc dziwną rzeczą, chociaż w sferze planowania i programowania społeczeństw wydaje się to dziwne, że działania rządzących w tej czy innej stronie Europy zaczynają przypominać chaotyczne łapanie powietrza przez wyciągniętą z wody rybę.

Co więcej - to, co się dzieje, staje się łakomym kąskiem dla wszystkich opozycji we wszystkich krajach. Nie jesteśmy w tym oryginalni. Choć bowiem na co dzień żyjemy naszą krajową sytuacją, to nie można stwierdzić, że tylko u nas tak się rzeczy mają. Trudno wypowiedzieć się autorytatywnie, czy podejmowane przez rządzących działania są skuteczne czy też nie. Ekspertów ci u nas dostatek, szczególnie tych internetowych, co to nie biorąc za nic odpowiedzialności, pakują w głowy przekonanie, iż są jedynymi prawdziwymi znawcami tematu. Ich zagęszczenie na jednym metrze kwadratowym wirtualnej rzeczywistości sprawia, że największym problemem dzisiaj staje się… głupota. A jej skutki mogą okazać się o wiele dalej idące aniżeli epidemia tego czy innego wirusa.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Od ponad dwóch wieków spogląda na mieszkańców z wysokiego cokołu. Teraz przyciąga nie tylko pełnym troski wzrokiem, ale i zupełnie odświeżonym wizerunkiem.

Figura Chrystusa Frasobliwego w centrum Ryk po wielu latach doczekała się profesjonalnej renowacji. Możliwość odnowienia jednego z najstarszych zabytków pojawiła się wraz z rewitalizacją starego miasta. Kilka lat temu na taki pomysł wpadł ówczesny proboszcz parafii Najświętszego Zbawiciela ks. kan. Krzysztof Czyrka. Niestety jego przedwczesna śmierć nie pozwoliła na szybkie zrealizowanie planu. Dopiero zaangażowanie jego następcy ks. kan. Stanisława Chodźko i władz miasta przyniosło oczekiwany skutek. Przywróceniem rzeźbie dawnej świetności zajęła się pracownia konserwatorska z Lublina. Całość zadania została podzielona na kilka etapów. Najpierw trzeba było zdjąć wierzchnie warstwy farby. Jak się okazało, na przestrzeni lat nałożono na nią aż sześć malatur.