Region
46/2017 (1167) 2017-11-15
Głównymi tematami październikowej sesji rady miasta Biała Podlaska były problemy z realizacją zaplanowanych inwestycji, wieści ze strefy gospodarczej i przyszłoroczny budżet.

O podobne zagadnienia pytali prezydenta dziennikarze podczas konferencji prasowej, która poprzedzała obrady. - W przyszłym roku przede wszystkim będziemy kontynuować rozpoczęte inwestycje, jakie realizujemy z pomocą środków unijnych. Nie spodziewajcie się jakichś fajerwerków, mimo że będzie to rok wyborczy. Przez ostatnie trzy lata pokazaliśmy, że można inwestować bez kredytu. Teraz będziemy to kontynuować - podkreślał prezydent Dariusz Stefaniuk. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest takie proste. Biała Podlaska dołączyła do powiększającego się grona miast, które mają problemy z wyłonieniem wykonawców poszczególnych inwestycji.
46/2017 (1167) 2017-11-15
Z jednej strony ogłoszenie sukcesu, z drugiej - studzenie entuzjazmu, bo na efekty trzeba jeszcze poczekać - tak siedleccy radni podsumowywali przeprowadzenie reformy oświaty. Powodem wymiany zdań podczas ostatniej sesji rady miasta było sprawozdanie z realizacji zadań oświatowych.

- Możemy powiedzieć, że się udało i ogłosić wspólny sukces - stwierdził Arkadiusz Mazurkiewicz. - Nam nie trzeba zazdrościć, z nas trzeba brać przykład - dodał przewodniczący komisji oświaty. Entuzjazm próbowała studzić nieco opozycja. - Reforma jest na początku wdrażania, jeszcze dwa lata przed nami - zauważył Mariusz Dobijański. - Warto pamiętać o tym, że blisko 70 nauczycieli przebywa na urlopach dla poratowania zdrowia. Niedługo wrócą do pracy. Ciekawe, jak to będzie wyglądało? - zastanawiał się radny. - Warto byłoby także posłuchać rodziców, których dzieci kończą po trzeciej zmianie - dodał M. Dobijański.
46/2017 (1167) 2017-11-15
Rodzice dziesięcioletniego Marcina Tomaszka robią wszystko, co w ich mocy, aby ich syn - mimo ciężkich chorób - mógł funkcjonować w miarę normalnie. Otaczają go miłością i troską. Dbają też o zapewnienie mu odpowiedniej opieki lekarskiej i rehabilitacji. Rodzinie brakuje jednak sprawnego samochodu, który rozwiązałby problem codziennych dojazdów… Stąd apel o wsparcie!

Marcin jest najmłodszym dzieckiem Waldemara i Danuty Tomaszków. Oprócz brata, Artura, ma jeszcze dwie siostry: Sylwię i Monikę. Na co dzień bardzo pogodny; czasem zdarzają się mu - jak to dziecku - także trudniejsze chwile, kiedy to grymasi, płacze czy denerwuje się… Chłopiec cierpi na znaczne upośledzenie psychoruchowe i niedowład czterokończynowy, co sprawia, iż porusza się na wózku inwalidzkim. Wypowiada tylko pojedyncze słowa.
46/2017 (1167) 2017-11-15
Dane osobowe to wrażliwe informacje. I bardzo cenne. Świadczą o tym chociażby coraz sprytniejsze metody ich pozyskiwania. Warto więc zwrócić uwagę na to, komu udostępniamy informacje o nas. Dzięki temu unikniemy nieprzyjemnych konsekwencji.

Źródła i sposoby pozyskiwania danych mogą być bardzo różne, od bardzo prostych po wyszukane, bazujące na skomplikowanych technikach informatycznych czy środkach socjotechnicznych. Jednak najczęściej najsłabszym ogniwem tego zjawiska jest człowiek. Bowiem to my sami udostępniamy dotyczące nas dane w sposób nieodpowiedzialny, nie zdając sobie sprawy, jak cenną są informacją. Kopia naszego dowodu osobistego wystarczy, aby ktoś wziął w naszym imieniu pożyczkę czy dokonał zakupów na raty. Jednym słowem, kradzież tożsamości oznacza dużo kłopotów dla osoby, która padnie jej ofiarą.
46/2017 (1167) 2017-11-15
W Muzeum Regionalnym w Łukowie odbyły się warsztaty tematyczne zorganizowane ph. Jak to ze lnem było, w których udział wzięło ponad 100 osób.

Uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy. Najpierw oglądano film opowiadający o tradycyjnych sposobach obróbki lnu - od zasiania do uszycia koszuli. Następnie zwiedzano wystawę etnograficzną pt. ,,W polu i w zagrodzie”, na której prezentowane były min. narzędzia związane z obróbką lnu. Ostatnim punktem programu było zwiedzanie olejarni Roberta Janowskiego w Turzych Rogach, gdzie wytwarzane są oleje z ziaren rzepaku, lnu i słonecznika, pozyskiwanych od lokalnych rolników. Tłoczenie odbywa się na zimno bez żadnej obróbki czy filtracji.
46/2017 (1167) 2017-11-15
Zdjęcia jego autorstwa to uchwycenie chwili w zapędzonym świecie pełnym pięknych obrazów i emocji.

W środę 15 listopada w Galerii PROwizorium Łukowskiego Ośrodka Kultury odbył się wernisaż wystawy fotograficznej Jarosława Kurzawy pt. „Krajobrazy i ludzie”. Zaprezentowane zdjęcia powstały podczas pobytu autora w Bieszczadach, Tatrach oraz Chorwacji. J. Kurzawa urodził się w Turku. Jest absolwentem Akademii Podlaskiej (obecnie Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego) w Siedlcach. Obecnie pracuje w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siedlcach, gdzie zajmuje się promocją. Jako członek Grupy Twórczej „Fotogram” brał udział w licznych wystawach i plenerach fotograficznych.
46/2017 (1167) 2017-11-15
Św. o. Pio powiedział swemu duchowemu synowi ks. Domenicowi Labellartemu: „Synu, lepsze całe życie w największych kaźniach niż jeden dzień w czyśćcu”. Dlatego już tu, na ziemi, warto zawalczyć o niebo.

Czyściec istnieje. I nie ma co do tego wątpliwości. Dusza ludzka doświadcza tam ogromnego cierpienia, bo choć bardzo pragnie oglądać Boga, nie może tego dostąpić. Najpierw musi oczyścić swoje serce. S. Anna Czajkowska ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych podkreśla, iż człowiek nie może uniknąć odpokutowania kar za swoje grzechy. - Może jednak przejść przez oczyszczenie w czasie ziemskiego życia, a nie dopiero po śmierci - mówi. Przypomina o tym także Katechizm Kościoła Katolickiego: Każdy grzech, nawet powszedni, powoduje nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń, które wymaga oczyszczenia, albo na ziemi, albo po śmierci w stanie nazywanym czyśćcem.
46/2017 (1167) 2017-11-15
11 listopada… Tak wiele refleksji i myśli pojawia się razem z tą właśnie kartką w kalendarzu. Ostatnio pojawia się też wiele emocji. Emocji nie zawsze, niestety, pozytywnych, a często wręcz zupełnie odwrotnie. I trudno tak naprawdę odpowiedzieć na pytanie: dlaczego właściwie tak jest?

Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem… Tak śpiewają „Chłopcy z Placu Broni”. Tekst prosty, szybko utrwalający się w pamięci. Ostatnio chętnie wyśpiewywany przy rozmaitych „protestowych” okazjach. W sumie to dosyć oczywiste: kochamy wolność i raczej niechętnie chcemy pozbywać się tego oczywistego prawa, a kiedyś nawet przywileju. Tylko czy z pewnością tę wolność jednakowo rozumiemy? Czy nie jest przypadkiem tak, że aby ją prawdziwie pokochać i cenić, najpierw trzeba ją dokładnie zdefiniować i przynajmniej spróbować zrozumieć?
46/2017 (1167) 2017-11-15
Uciesznym jest dla mnie, gdy w czasie jakiejś dyskusji mój rozmówca odwołuje się do własnych silnych przekonań, używając argumentu: „A mnie się zdaje”… Natychmiast pozwala to na ripostę, iż osoby przebywające na oddziałach psychiatrycznych w większości uważają się za Napoleona, co oczywiście z rzeczywistością ma tyle wspólnego, ile doniesienia Radia Erewań.

Jednak to, co można śmiechem zbić od razu, odsłania niestety również sposób naszego oglądu rzeczywistości, w którym naczelną rolę odgrywają nie tyle racjonalne argumenty i logiczne związki pomiędzy twierdzeniami, ile raczej podbudowane emocjami przekonania i przeświadczenia. Siła tychże idei jest tak ogromna, że przesłania prawdę o tym, co nas otacza, kształtując myślenie o świecie i wydarzeniach w nich się dziejących nie na podstawie rozumiejącego oglądu, ile raczej poprzez pryzmat ideologicznie przyjętych tez. I nie jest to konstatacja dotycząca tylko niektórych członków naszego społeczeństwa. Niestety zauważalny jest wzrost liczebny tych wszystkich, dla których okulary idei przesłaniają widok rzeczywistości.
46/2017 (1167) 2017-11-15
14 sierpnia 1915 r. 5 pułk piechoty Legionów z I brygady J. Piłsudskiego zajął w połowie opuszczoną przez ludność wieś Szóstkę. Wszyscy prawosławni uciekli z popem, pozostawiając nawet inwentarz żywy. Zdążyli jednak z cerkwi wywieźć dzwony i zabrać mosiężną klamkę z głównych drzwi.

Jedna z pozostałych kobiet, katoliczka, objaśniła legionistom, że we wsi było 40 katolików i 40 prawosławnych. Wszyscy katolicy zostali. Cieszyli się ogromnie, że Moskali już nie ma i żalili się na prześladowania religijne i uciemiężenie. Wieś była jednak pod ostrzałem rosyjskiej artylerii. Legionistom udało się uratować jedno mieszkanie, które zajęło się od ostrzału. Sztab komendy legionów ulokował się w Worsach. 1 pułk piechoty Legionów stanął w Wólce Łózeckiej. Tu spotkano starca, który 30 lat spędził na zesłaniu na Syberii. Wólka Łózecka również była w dużej części spalona. 20 rodzin uciekło z Rosjanami, a katolicy pochowali się w błotach obok wsi.