Opinie
48/2020 (1322) 2020-11-25
Często dziś słychać słowo „partner”. Zastąpiło takie pojęcia, jak mąż, żona, narzeczony. Mówi się o partnerstwie w biznesie, polityce. Samo w sobie nie zawiera jakiegokolwiek pejoratywnego wydźwięku. Problem leży w czym innym: jak przypomina papież Franciszek, relacja, jaką ono opisuje, mocno nacechowana jest interesownością.

Manopello to niewielka wioska we włoskim regionie Abruzji, ulokowana na wzgórzu leżącym między wysokimi masywami górskimi Gran Sasso i Majella a wybrzeżem Adriatyku. Nieco nad nią, na stoku zalesionego wzgórza znajduje się Bazylika Świętego Oblicza. Nad tabernakulum wznosi się ozdobiona kolumnami konstrukcja, w której umieszczono srebrny relikwiarz przypominający monstrancję. W jego prostokątnym przeszklonym otworze nie ma jednak Hostii. Znajduje się w nim delikatna, przezroczysta tkanina (bisior) o wymiarach 17 na 24 cm, na której można dostrzec oblicze Mężczyzny. Wedle tradycji jest to chusta, którą nałożono na twarz Chrystusa po złożeniu Go do grobu.
48/2020 (1322) 2020-11-25
Działający przy Miejskim Ośrodku Kultury w Międzyrzecu Podlaskim Taneczny Zespół Artystyczny „Sezamki” obchodzi w listopadzie piękny jubileusz 50-lecia. Pod skrzydłami Hanny Paluszkiewicz dorastały dwa pokolenia międzyrzeczanek.

W latach 70 była to pierwsza formacja, która podbiła serca dziewcząt i mieszkańców Miedzyrzeca. Podopieczne pani Hani, założycielki zespołu, do dziś wspominają wielogodzinne próby, wspólne występy i konkursy. Gdy na jednym z międzyrzeckich forum zapytałam o dziewczęta tańczące w „Sezamkach”, odezwało się ponad 50 kobiet w różnym wieku. Wszystkie chętnie dzieliły się opowieścią z tanecznych czasów młodości. Do formacji często należały całe rodziny: mama, córka, siostra, kuzynka… - Minęło już ponad 20 lat, a mi się wydaje, jakby to było wczoraj, kiedy pierwszy raz z siostrą spotkałyśmy na swojej drodze H. Paluszkiewicz. Była świetnym nauczycielem, bo szybko opanowałyśmy walce, cza-czę, tańce ludowe. Oprócz układów choreograficznych pani Hania uczyła nas podstaw gimnastyki, czasami dla rozrywki grałyśmy też w kosza.
48/2020 (1322) 2020-11-25
W uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata Akcja Katolicka i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży obchodziły swoje święto patronalne. Podczas Mszy św. o 10.00 poświęcono nowy sztandar oddziału katedralnego AK i przyjęto do wspólnoty KSM 13 nowych członków.

Eucharystii przewodniczył bp Grzegorz Suchodolski. W homilii mówił m.in., że wymiar królowania Chrystusa jako dobrego pasterza, biblijnego dobrego samarytanina powinien przyświecać nam wszystkim. - Nie myślmy o tym, że nasze zbawienie jest projektem, w którym trzeba szukać partnerów. Pamiętajmy o tym, że zbawienie, którego wyczekujemy od Pana, biegnie wśród braci, bliźnich. W czasie pandemii i niepokojów społecznych są oni na wyciągnięcie ręki. Życie istnieje tam, gdzie jest więź - podkreślił. Jak mówi prezes zarządu Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej Diecezji Siedleckiej Janusz Leśniak, tegoroczna uroczystość miała ze względu na obostrzenia sanitarne bardzo skromny charakter, jednak była nie mniej radosna i bogata w treści niż obchody w minionych latach.
48/2020 (1322) 2020-11-25
Odbyło się pierwsze spotkanie mężczyzn wyrażających gotowość przystąpienia do nowo powstałego bractwa „Strażnicy Kościoła”, powołanego 4 października w duchu przygotowania do jubileuszu 25 rocznicy beatyfikacji Męczenników Podlaskich.

- Zwracam się do was, wierzący mężczyźni, abyście nie uciekali przed zaangażowaniem się w tę nową inicjatywę duszpasterską. Mam nadzieję, że przynależność do bractwa pozwoli wam na uświadomienie sobie odpowiedzialności za duchowe życie waszej rodziny, parafii i diecezji - apelował do uczestników X Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn odbywającej się 4 października w Pratulinie bp Kazimierz Gurda. - Wasza modlitwa za najbliższych i czuwanie wobec zagrożeń dzisiejszego świata będą wyrazem odpowiedzialności i misji, jaka wypływa z misji bycia wierzącym dziadkiem, ojcem czy synem. Męczennicy z Pratulina niech będą dla wszystkich przykładem i duchową siłą do jak najlepszego wypełniania zadań wierzącego w Pana Boga i należącego do Kościoła mężczyzny - podkreślił w homilii.
48/2020 (1322) 2020-11-25
Gwiazdą ostatnich dni wiodące media uczyniły walczącego z „pisowskim reżimem” 17-latka, który został zatrzymany w trakcie ulicznej manifestacji wspierającej tzw. Strajk Kobiet, a dokładniej podczas blokowania wraz z innymi demonstrantami przejazdu antyaborcyjnego busa.

Dumy ze swojego zachowania nie krył ani sam superbohater, ani jego rodzice, którzy uznali go za superobywatela. Młodzian, któremu zarzucono naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, ochoczo podzielił się publicznie swoimi poglądami. I trzeba przyznać, że jak na nastolatka - ma je sprecyzowane. „Lubię się postrzegać jako kosmopolitę i uważam, że patriotyzm jest absolutnie rzeczą złą” - deklarował w studiu „wiodącej” telewizji. I bronił się przed sugestią prowadzącego, że zły jest ten patriotyzm, który „widzimy np. na Marszach Niepodległości”. „Ja mam ogólne zastrzeżenia do patriotyzmu” - objaśniał. „Uważam, że patriotyzm - prędzej czy później - zawsze prowadzi do nacjonalizmu”.
48/2020 (1322) 2020-11-25
Przyznam się, że im dłużej przyglądam się działaniom „lemparcic” spod znaku strajku kobiet, to odnoszę wrażenie nieustannego staczania się w śmieszność.

Ostatni przypadek przyklejenia się jednej z pań do bramy ministerstwa edukacji i nauki wydaje się być takim właśnie etapem równi pochyłej, od którego do całkowitego mułu mamy tylko nanometry. Element emocjonalny zdaje się całkowicie zawładnął tą częścią społeczeństwa, skutecznie eliminując racjonalne działania. Widać to dość dokładnie chociażby w wypowiedziach i używanym słownictwie, które wywołuje samo z siebie rosnące podniecenie w samych wypowiadających. Możliwość „świntuszenia” w słowach, i to publicznie, połączona z niekryjącymi emocji zachowaniami skrajnymi wskazuje jednoznacznie na emocjonalne podejście, w którym żadna racjonalna debata nie ma i nie może mieć miejsca. Wielu dziwi zmienność w postulatach zgłaszanych przez M. Lempart et consortes. Lecz w tak zarysowanych podstawach nie jest to niczym dziwnym. Gdy emocje biorą górę, demony fruwają na potęgę. A jednak mam nieodparte wrażenie, że w tym szaleństwie jest jakaś metoda.
48/2020 (1322) 2020-11-25
W czasie pandemii obostrzenia sanitarne nie pozwalają na zorganizowanie wymarzonego przyjęcia weselnego. Z tego względu wiele par, które planowały ślub w tym roku, zmierzyło się koniecznością przełożenia jego daty.

- Nie mamy żadnych statystyk, które by mówiły o skali przekładania ślubów. Z mojego rozeznania wynika, że dużo par od razu przeniosło uroczystość z 2020 r. na przyszły. Znacznej części udało się pobrać i urządzić przyjęcie jeszcze przed drugą falą epidemii. Niestety, są też narzeczeni, którzy odroczyli uroczystość na listopad, a nowe obostrzenia zmusiły ich do kolejnego przełożenia terminu. Na bliżej nieokreśloną przyszłość, ponieważ nikt nie wie, co przyniosą kolejne miesiące - mówi ks. kan. Jacek Sereda, diecezjalny duszpasterz rodzin. Skutkiem odwoływania ślubów na wiosnę były liczne śluby latem; w większych parafiach - zdarzało się - każdego dnia tygodnia. Największym „wzięciem” cieszyły się środy i czwartki, rzadko - ale także piątki, na co pozwalała dyspensa udzielona przez biskupa. Nikogo nie dziwiło też zaproszenie na ślub w niedzielę. W tym roku wyjątkowo dużo terminów ślubów wyznaczono na sierpień, w którym zwyczajowo - ze względu na fakt, że miesiąc ten upływa pod znakiem abstynencji - odbywa się ich mniej.
48/2020 (1322) 2020-11-25
16 listopada w parafii Radcze odbyły się uroczystości pogrzebowe ks. kan. Bronisława Charytona, najstarszego wiekiem i stażem posługi księdza diecezji siedleckiej, zmarłego 13 listopada. Przeżył 93 lata, w tym 68 lat w kapłaństwie.

Na pogrzebową Eucharystię, której przewodniczył bp Kazimierz Gurda, przybyło 30 kapłanów i liczne delegacje wiernych, m.in. z parafii Osmola, Wierzchy, Drelów, Kościeniewicze, Lack, Parczew, Gęś, a także z Białegostoku i Łodzi. - W parafiach, w których śp. ks. Bronisław posługiwał, służył Bogu i parafianom. I dla niego nie były to tylko słowa, ale codzienność jego zaangażowania - podkreślił biskup w homilii, podkreślając, że nawet gdy ks. Charyton przeszedł na emeryturę, gotowość posługiwania kazała mu jechać na Ukrainę, by wesprzeć posługujących tam księży. - Wszędzie, gdzie był, pragnął realizować swoje pragnienie zapisane w prośbie o przyjęcie do seminarium: „W kapłaństwie służyć Bogu, a służąc Bogu - służyć człowiekowi” - dodał. Jedno z licznych pożegnań wygłosił Józef Waszczuk z parafii Lack, na czele której ks. B. Charyton stanął w czasie jej erygowania.