Dopiero latem przyszłego roku zostanie oddany do użytku wyremontowany
budynek dworca kolejowego. Początkowo prace miały zakończyć się tej
jesieni. Skąd opóźnienia w realizacji inwestycji?
Pomoc potrzebującym dzieciom i młodzieży to cel akcji, do której
zachęca
Caritas Diecezji Siedleckiej. Wraz z Adwentem ruszyła 29 edycja
Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom.
W dniach 2-4 grudnia w domu rekolekcyjnym odbędą się rekolekcje dla
singli, którym towarzyszyć będzie temat: „Mów, Panie, bo sługa Twój
słucha” (1 Sm 3,10).
Teresa Szczurowska-Buchczewa była wszechstronną artystką, a przy
tym nieprzeciętnym człowiekiem. Do końca życia nosiła w sercu ideały,
które w młodości wpoiło jej harcerstwo. Potrafiła zachwycić się
każdym drzewem. Kochała ludzi - i była kochana.
Urodziła się w 1931 r. w Siedlcach. W latach 1944-48 uczyła się w Gimnazjum Handlowym w Siedlcach, później w Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie. W latach 1951-55, w ramach ministerialnego stypendium, studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Budapeszcie. Tam poznała Iwana Buchczewa, za którego wyszła za mąż w 1955 r. Studia o specjalności „malarstwo z pedagogiką” dokończyła w 1969 r. w Wyższym Instytucie Sztuk Plastycznych w Sofii. W Bułgarii mieszkała 20 lat. Pracowała w szkolnictwie, zajmowała się też konserwacją m.in. rysunków naskalnych w jaskini Magura i polichromii cerkiewnych. Miała trzech synów: Teodora, Piotra Dimę i Pawła.
Urodziła się w 1931 r. w Siedlcach. W latach 1944-48 uczyła się w Gimnazjum Handlowym w Siedlcach, później w Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie. W latach 1951-55, w ramach ministerialnego stypendium, studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Budapeszcie. Tam poznała Iwana Buchczewa, za którego wyszła za mąż w 1955 r. Studia o specjalności „malarstwo z pedagogiką” dokończyła w 1969 r. w Wyższym Instytucie Sztuk Plastycznych w Sofii. W Bułgarii mieszkała 20 lat. Pracowała w szkolnictwie, zajmowała się też konserwacją m.in. rysunków naskalnych w jaskini Magura i polichromii cerkiewnych. Miała trzech synów: Teodora, Piotra Dimę i Pawła.
W niedzielę 27 listopada w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej
w Krzesku odbyła się instalacja relikwii bł. kard. Stefana
Wyszyńskiego.
Liturgii eucharystycznej przewodniczył proboszcz parafii ks. Roman Wojtczuk. W uroczystościach wzięły udział m.in. panie z Instytutu Prymasowskiego Kardynała Stefana Wyszyńskiego: Anna Rastawicka współpracująca z prymasem za jego życia oraz Agnieszka Kołodyńska pełniąca obecnie funkcję odpowiedzialnej generalnej Instytutu Prymasowskiego. W trakcie procesji rozpoczynającej Mszę św. relikwiarz niesiony przez przedstawicielki instytutu został przekazany na ręce proboszcza, który umieścił go na podstawie przygotowanej na tę okoliczność. Po modlitwie błogosławieństwa relikwiarz został pokropiony wodą święconą oraz dokonało się jego okadzenie.
Liturgii eucharystycznej przewodniczył proboszcz parafii ks. Roman Wojtczuk. W uroczystościach wzięły udział m.in. panie z Instytutu Prymasowskiego Kardynała Stefana Wyszyńskiego: Anna Rastawicka współpracująca z prymasem za jego życia oraz Agnieszka Kołodyńska pełniąca obecnie funkcję odpowiedzialnej generalnej Instytutu Prymasowskiego. W trakcie procesji rozpoczynającej Mszę św. relikwiarz niesiony przez przedstawicielki instytutu został przekazany na ręce proboszcza, który umieścił go na podstawie przygotowanej na tę okoliczność. Po modlitwie błogosławieństwa relikwiarz został pokropiony wodą święconą oraz dokonało się jego okadzenie.
Uczestników naszych modlitewnych spotkań łączy zaufanie pokładane
w przemożnym orędownictwie św. Józefa, ale też potrzeba formacji i
umocnienia swojej wiary - mówi o „wieczorach ze św. Józefem” kustosz
sanktuarium.
Dla czcicieli św. Józefa 19 dzień każdego miesiąca to czas wyjątkowy. 19 marca przypada uroczystość Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, do której parafianie wraz z licznie przybywającymi do sanktuarium pielgrzymami przygotowują się poprzez dziewięciodniową nowennę. 19 dnia każdego miesiąca ze Szpaków - za pośrednictwem Katolickiego Radia Podlasie - transmitowana jest modlitwa różańcowa, a od czasu podniesienia miejscowej świątyni do rangi sanktuarium tego dnia organizowane są w kościele wyjątkowe spotkania: tzw. wieczory ze św. Józefem.
Dla czcicieli św. Józefa 19 dzień każdego miesiąca to czas wyjątkowy. 19 marca przypada uroczystość Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, do której parafianie wraz z licznie przybywającymi do sanktuarium pielgrzymami przygotowują się poprzez dziewięciodniową nowennę. 19 dnia każdego miesiąca ze Szpaków - za pośrednictwem Katolickiego Radia Podlasie - transmitowana jest modlitwa różańcowa, a od czasu podniesienia miejscowej świątyni do rangi sanktuarium tego dnia organizowane są w kościele wyjątkowe spotkania: tzw. wieczory ze św. Józefem.
Mój ojciec opowiadał, że w czasie wojny w Woli przy stole
zasiadało 15 osób, brakowało jedzenia, a po sąsiedzku był obóz dla
radzieckich jeńców. Długo nie chciałam tego słuchać. Aż wreszcie
zapytałam: „To kim byli ci ludzie?”. I wtedy otworzyła się tama -
opowiadała prof. Maria Hanna Makowiecka podczas promocji swojej
książki pt. „Od Wielicka do Woli Suchożebrskiej”, która odbyła się 25
listopada w siedleckim Muzeum Regionalnym.
Publikacja jest rodzinną opowieścią historyczną o rodach Łobarzewskich, a także ostatnich właścicielach majątku w Woli Suchożebrskiej - Makowieckich, których autorka jest wnuczką. Praca nad książką trwała ponad dziewięć lat. Informacji do niej M.H. Makowiecka szukała nie tylko w Polsce, ale także m.in. w Paryżu, Londynie, Fryburgu, Rumunii oraz na Podolu, czyli wszędzie tam, gdzie sięgają korzenie jej przodków. A wszystko zaczęło się od jednego pytania.
Publikacja jest rodzinną opowieścią historyczną o rodach Łobarzewskich, a także ostatnich właścicielach majątku w Woli Suchożebrskiej - Makowieckich, których autorka jest wnuczką. Praca nad książką trwała ponad dziewięć lat. Informacji do niej M.H. Makowiecka szukała nie tylko w Polsce, ale także m.in. w Paryżu, Londynie, Fryburgu, Rumunii oraz na Podolu, czyli wszędzie tam, gdzie sięgają korzenie jej przodków. A wszystko zaczęło się od jednego pytania.
Przełom lat 1905 i 1906 był w guberni siedleckiej okresem gorących
wydarzeń związanych z rewolucją 1905 r. „Gorąco” było już od początku
roku, bo w miastach robotnicy, a na wsi służba folwarczna i chłopi
walczyli o swoje prawa socjalne.
Równocześnie jednak trwała tzw. akcja gminna, czyli walka o spolszczenie szkół i urzędów. W tym przypadku chłopi działali ręka w rękę z ziemianami, a carskie władze i jednych, i drugich uważały za wrogów. Ziemianie i chłopi mówili jednym głosem podczas wielkich manifestacji, które ogarnęły gubernię w trakcie tzw. dekady wolności, w okresie od wydania przez cara 30 października 1905 r. manifestu zapowiadającego powołanie Dumy Ustawodawczej, po wprowadzenie stanu wojennego 10 listopada. Podczas tych manifestacji noszono flagi narodowe, godło Polski, śpiewano pieśni patriotyczne, kościelne i rewolucyjne.
Równocześnie jednak trwała tzw. akcja gminna, czyli walka o spolszczenie szkół i urzędów. W tym przypadku chłopi działali ręka w rękę z ziemianami, a carskie władze i jednych, i drugich uważały za wrogów. Ziemianie i chłopi mówili jednym głosem podczas wielkich manifestacji, które ogarnęły gubernię w trakcie tzw. dekady wolności, w okresie od wydania przez cara 30 października 1905 r. manifestu zapowiadającego powołanie Dumy Ustawodawczej, po wprowadzenie stanu wojennego 10 listopada. Podczas tych manifestacji noszono flagi narodowe, godło Polski, śpiewano pieśni patriotyczne, kościelne i rewolucyjne.
Nie żebym była przeciwko czemuś albo nawet komuś. A niech mnie Pan
Bóg broni. Ja tylko staram się pojąć ten fenomen. Klimatyczny?
Socjologiczny? Psychologiczny?
W zasadzie od zawsze wiadomo, że są w naszym klimacie cztery pory roku: wiosna, lato, jesień oraz zima. Nie jest też tajemnicą, że każda z nich - choć może być wahnięcie w lewo albo w prawo - ma przysługujące jej charakterystyczne cechy. Ale jedna pora w tych wahnięciach zdecydowanie prowadzi. To piękna polska zima. Zawsze albo za wcześnie, albo za późno przychodzi. Nigdy w porę. Jakby kalendarza nie miała. Zawsze jakby zza winkla wyskakuje. Zawsze: hops! I niespodzianka! Siurpryza!
W zasadzie od zawsze wiadomo, że są w naszym klimacie cztery pory roku: wiosna, lato, jesień oraz zima. Nie jest też tajemnicą, że każda z nich - choć może być wahnięcie w lewo albo w prawo - ma przysługujące jej charakterystyczne cechy. Ale jedna pora w tych wahnięciach zdecydowanie prowadzi. To piękna polska zima. Zawsze albo za wcześnie, albo za późno przychodzi. Nigdy w porę. Jakby kalendarza nie miała. Zawsze jakby zza winkla wyskakuje. Zawsze: hops! I niespodzianka! Siurpryza!