Region
50/2019 (1273) 2019-12-11
Pod znakiem zapytania stoi dalsze funkcjonowanie Szkół Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Białej Podlaskiej. Wszystko zaczęło się od dyscyplinarnego zwolnienia dyrektora placówki.

Szkoła ma charakter niepubliczny. Działają tam liceum, technika i szkoły branżowe. Jej organem prowadzącym jest stowarzyszenie oświatowe ZDZ w Lublinie. Podobne jednostki działają m.in. w Parczewie, Radzyniu Podlaskim i Łukowie. Pod koniec listopada Katarzyna Kusa, nowa prezes zarządu ZDZ w Lublinie, zwolniła dyscyplinarnie wieloletniego dyrektora bialskiego oddziału ZDZ Henryka Zacharuka. Jego gabinet, a także sekretariat szkoły zostały zaplombowane. Dyrektor otrzymał zakaz wstępu na teren szkoły. Decyzja K. Kusej wywołała szok i niedowierzanie wśród nauczycieli, uczniów i ich rodziców. Wszyscy stanęli solidarnie po stronie odwołanego dyrektora. - Powody zwolnienia są absurdalne. Jestem oskarżony, ponieważ dałem podwyżki nauczycielom. Nie czuję się winny, bo takie rozporządzenie otrzymał każdy dyrektor szkoły. Wywiązałem się z niego tak jak inni - mówił odwołany dyrektor H. Zacharuk.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Od lutego wzrosną czynsze w blokach Siedleckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Powód to względy ekonomiczne - koszty utrzymania budynków przewyższają wpływy z czynszów. Lokatorzy nie kryją oburzenia.

STBS to spółka miejska, która buduje mieszkania czynszowe i wynajmuje je lokatorom. Działa na zasadzie non profit, co oznacza, że, budując i zarządzając lokalami, nie kieruje się chęcią zysku. Oferta STBS skierowana jest do osób, których nie stać na kupno mieszkania na rynku deweloperskim albo nie mogą lub nie chcą wziąć kredytu na ten cel. Prezes STBS Adam Zawadzki podczas spotkania z mieszkańcami, które odbyło się 3 grudnia w urzędzie miasta, wyjaśniał, że podwyżka ma źródło w dokonanym niedawno bilansie przychodów i rozchodów. Wynikło z niego, iż wpływy z czynszów nie starczają na spłatę zaciągniętych na budowę bloków kredytów i na koszty eksploatacji. - We wszystkich umowach kredytowych bank nakazuje nam pełne zbilansowanie przychodów i kosztów oraz zachowanie ich w ścisłych ryzach finansowych, aby mieć płynność spłaty kredytu i płynność w utrzymaniu należytego stanu budynków - tłumaczył prezes spółki.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Przed nami czas odpoczynku, szczęśliwych chwil z rodziną, zastawionych smakołykami stołów. Po miłym okresie świątecznym może nas jednak czekać prawdziwy zimny prysznic, gdy okaże się, że na prezenty i przygotowania wydaliśmy znacznie więcej pieniędzy niż planowaliśmy.

Jak wynika z badania „Zakupy świąteczne 2019”, przeprowadzonego przez firmę Deloitte, na podarunki, żywność, podróże oraz spotkania z najbliższymi przeciętna polska rodzina chce przeznaczyć w tym roku średnio 1 tys. 521 zł (o 5% więcej niż przed rokiem). Według raportu rodacy deklarują, że na prezenty wydadzą nieco więcej niż na żywność. Pierwsza z tych kategorii pochłonie 36% (547 zł), a druga - 34% (524 zł) bożonarodzeniowego budżetu. Z kolei na podróże i spotkania towarzyskie planujemy przeznaczyć odpowiednio 324 i 126 zł. Przed świętami machina zakupowa rozkręca się na dobre. Starannie przygotowane wystawy, muzyka wprowadzająca w dobry nastrój, rozpylone w sklepach zapachy czy kuszące promocje: „kup 2 w cenie 1” albo obniżki dotyczące „zakupów w zestawie”, to zaledwie kilka przykładów metod wykorzystywanych przez sprzedawców po to, by skłonić klientów do otwarcia portfeli.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Sytość codziennego dnia sprawiła, że „przy okazji” rozpłynęło się pragnienie Boga! Wiele osób wyszło z założenia, że skoro jest „pełna micha”, względny pokój, stać na rzeczy, o których jeszcze ćwierć wieku temu nie mogli nawet pomarzyć - wiarę, chrześcijaństwo, sakramenty można spokojnie zutylizować, ewentualnie zostawić na czarną godzinę, tudzież „przystroić” nimi uroczystości rodzinne. I tyle.

Kiedyś inaczej czekało się na święta. Pomijając rosnące tempo życia, zagarnięcie znacznej części naszej aktywności przez cyberprzestrzeń, z czym innym się kojarzyły. Nie chodzi też o celebrowanie świątecznych spotkań - z tym akurat nie mamy problemu. Problem jest prozaiczny: dawniej stół świąteczny wyglądał inaczej niż dzisiaj. Na co dzień jadło się skromniej, biedniej, wielu rzeczy nie dało się kupić w sklepie. Czekało się na Boże Narodzenie, Wielkanoc. Gospodyni odkładała co lepsze potrawy, nieobecne kiedy indziej na stole rarytasy, aby było piękniej, dostatniej. Zbierało się kartki na mięso, cukier, inne artykuły, stało godzinami w kolejkach po cytrusy, czekolady i kakao - bo wszystko miało być tego dnia „extra”, jakbyśmy chcieli pokazać szaroburej socjalistycznej peerelowskiej rzeczywistości słynny „gest Kozakiewicza”: - A widzisz!? Nie dajemy się! Mamy swoją godność!
50/2019 (1273) 2019-12-11
Twórczość ludowa na terenie ziemi łukowskiej rozwija się od lat, ciesząc się niesłabnącym zainteresowaniem. Przybywa też artystów.

Najliczniej reprezentowaną dziedziną sztuki ludowej jest rzeźba, co sprawia, że powstały w 1965 r. Łukowski Ośrodek Rzeźby Ludowej (ŁORzL) jest jednym z najważniejszych w kraju - obok łęczyńskiego, sierpeckiego i kutnowskiego. Jego wyjątkowość polega na tym, że został utworzony bez żadnych wzorców i wcześniejszych doświadczeń w tej dziedzinie, a jego charakter kształtował się na przestrzeni zaledwie kilkunastu lat. Cechami charakterystycznymi prac wychodzących spod dłut łukowskich rzeźbiarzy jest prostota i polichromia, czyli zdobienie kolorem, dzięki któremu otrzymują one swoiste życie. Prekursorem rzeźby ludowej na ziemi łukowskiej jest Marian Adamski z Sobisk. Obecnie w ramach ŁORzL tworzy 16 rzeźbiarzy pochodzących z Łukowa, gminy Łuków, Adamowa, Woli Gułowskiej i okolic Góry Kalwarii. Skupiają się głównie na tematyce sakralnej i wiejskiej. Ich dzieła można oglądać na wystawach zarówno w kraju, jak i zagranicą. Biorą także udział w licznych konkursach, zdobywając wysokie lokaty.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Do zagłębienia się w życie i świat przeżyć artystki wywodzącej się z Siedlec zachęca Muzeum Regionalne. Do 26 stycznia można zwiedzać wystawę zatytułowaną „Wokół kolekcji prac Małgorzaty Łady- Maciągowej (1881-1969)”.

- Wystawa nosi tytuł „Wokół kolekcji…”, ponieważ poza pracami, w których posiadaniu jest nasze muzeum, chcieliśmy pokazać coś więcej - stwierdza Danuta Michalec, kurator wystawy upamiętniającej 50 rocznicę śmierci M. Łady-Maciągowej. Otwarto ją wraz z wernisażem innej, zatytułowanej „A więc wojna! Wrzesień 1939 r.”. Wspólnym mianownikiem obydwu są najbliższe malarce osoby - mąż Adam i syn Antoni, którzy wzięli udział w wojnie obronnej 1939 r. Obaj zginęli w Katyniu. Urodziła się w Siedlcach 6 sierpnia 1881 r. i tutaj spędziła pierwsze lata swego życia. Mieszkając w Krakowie, odwiedzała w Siedlcach swoją babcię i prawdopodobnie bywała na koncertach swej siostry Janiny, utalentowanej pianistki. Wyrazem poczucia związku z rodzinnym miastem, w 1967 r., dwa lata przed swoją śmiercią, przekazała swoje prace stawiającemu pierwsze kroki muzeum siedleckiemu, funkcjonującemu wówczas pod nazwą Muzeum Ziemi Podlaskiej.
50/2019 (1273) 2019-12-11
„Abyśmy się mogli cieszyć Niepokalaną, Jezuskiem, mamy całą wieczność. By cieszyć Niepokalaną, Jezuska, mamy krótkie istnienie. Dlatego wyciśnijmy z naszego życia wszystko, co może przynieść chwałę Niepokalanej, Sercu Jezusowemu. Abyśmy, umierając, byli jedynie miłością” - pisała w liście do franciszkanina br. Feliksa Grabowca pochodząca z diecezji siedleckiej s. Wanda Róża Niewęgłowska, wielka charyzmatyczka cierpienia.

Urodziła się 6 listopada 1926 r. w położonych w powiecie łukowskim Toczyskach. Kiedy miała zaledwie pięć lat, zmarli jej rodzice i trafiła do domu dziecka przy ul. Cichej 6 w Lublinie. W wieku 22 lat zdiagnozowano u niej chorobę Heinego-Medina. Po kilkuletnim leczeniu w różnych szpitalach lekarze orzekli, iż Wanda do końca życia będzie sparaliżowana. Tak trafiła do Domu Opieki Społecznej przy ul. Głowackiego w Lublinie, gdzie przebywała do końca życia. Przeszła dziewięć operacji, cztery zawały serca. Trzy razy śmierć kliniczną. Miała też ciężką astmę oskrzelową, która powodowała obrzęki i duszności. Z wiekiem urazów i chorób przybywało. Nie sposób nawet je wszystkie wymienić. Dopóki mogła leżeć na wysoko ułożonych poduszkach, pracowała chałupniczo dla spółdzielni inwalidów, robiąc kapsle do butelek.
50/2019 (1273) 2019-12-11
„Mów zawsze życzliwie o drugich - nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdę wyrządzoną słowem. Nie czyń rozdźwięku między ludźmi” (kard. Stefan Wyszyński)

Spotykają się dwie sąsiadki. Na początku omawiają promocje w pobliskich marketach, potem temat schodzi na choroby i lekarzy, a później bardzo gładko na innych ludzi. Pani „A” ma nowego amanta, pan „B” znów pije, pani „Z” dalej nie radzi sobie z dziećmi… i zaczyna się „przewracanie do góry nogami” swojej miejscowości. Jak refren powtarza się: bo na mieście mówią, ja słyszałam, że …, ona mi powiedziała o…. itd. Dlaczego tak trudno w dziennych i nocnych rozmowach Polaków usłyszeć dobre, piękne i szczere słowo o bliźnich? Nawet gdy mówimy o czyichś dokonaniach, w tonie nieraz przebija zazdrość, zaraz doszukujemy się drugiego dna. - „Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym (Ef 4,29)” - cytuje Magdalena Adamska z fundacji Kurs na Miłość. - O ile lżej byłoby mi w życiu, gdybym kierowała się tą bezcenną wskazówką! Dlaczego tak łatwo przychodzi mi mówić źle o innych?
50/2019 (1273) 2019-12-11
Konferencja w Starych Kobiałkach stanowiła zwieńczenie szeroko zakrojonej akcji ph. „Drogi do niepodległości - historia walki i niepodległości w gminie Stoczek Łukowski”.

Tematy referowane przez zaproszonych prelegentów koncentrowały się wokół wydarzeń związanych z walką o niepodległość Rzeczpospolitej rozgrywających się na terenie gminy Stoczek Łukowski, a także z osób zaangażowanych w działalność niepodległościową, związanych z tymi terenami. Hanna Stosio, prezes Towarzystwa Przyjaciół Stoczka, przypomniała wszystkie wydarzenia z terenu miasta i gminy Stoczek od powstania listopadowego, ze słynną bitwą pod Stoczkiem, przez powstanie styczniowe, działalność ks. Stanisława Brzóski i zaangażowanie mieszkańców miasta i gminy w opór przeciw zaborcy, po zaangażowanie nauczycieli lokalnych szkół w obronę polskości i wydarzenia 1818 r. oraz późniejszą walkę o granice II Rzeczpospolitej. Ewa Ziemińska przedstawiła sylwetkę Wiktora Kaczora, jego zaangażowanie w walkę obronną 1939 r., działalność konspiracyjną i wywiadowczą w ramach Armii Krajowej, za co przyszło mu zapłacić najwyższą cenę.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Książka Dariusza Tarasiuk „Zrozumieć przeszłość. Dzieje Horodyszcza od czasów najdawniejszych do 1944 roku” rzuca światło na losy wsi Horodyszcze, dawnej osady i miasteczka, leżącej na Południowym Podlasiu.

Inicjatorką przygotowania opracowania jest Teresa Bartkowska. - Pamiętam, że kiedy moje dzieci zaczynały dorastać, zadawały mnóstwo pytań dotyczących Horodyszcza. Trudno było na nie odpowiedzieć, ponieważ nie mieliśmy publikacji dotyczącej historii naszej miejscowości. Wprawdzie w 2002 r. ukazała się książka ks. Z. Młynarskiego „Dzieje parafii i kultu Maryjnego w Horodyszczu”, ale skupia się ona na wątku religijnym, a ponadto ze względu na niski nakład miało ją niewiele rodzin. Kiedy na świat zaczęły przychodzić moje wnuki, postanowiłam zbierać i notować informacje. Okazało się, że nie jest to łatwe, ponieważ np. w relacjach czy wspomnieniach żyjących horodyszczan pojawiają się rozbieżności dotyczące wydarzeń z przeszłości - opowiada o poczuciu potrzeby utrwalenia wiedzy o historii i o tym, co zmotywowało ją do poszukiwania historyka, który do zadania podejdzie w sposób w sposób metodyczny i naukowy. Podjął się tego dr hab. Dariusz Tarasiuk z katedry Historii XVI-XIX w. i Europy Wschodniej Instytutu Historii Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej w Lublinie.