Kultura
50/2021 (1376) 2021-12-15
W poniedziałek 13 grudnia, w 40 rocznicę wybuchu stanu wojennego, w Archiwum Państwowym otwarto wystawę pt. „Siedleckie znaki kontrrewolucji 1977 - 1981”. Przypomina ona o tym, co działo się przed 13 grudnia 1981 r., czyli o społecznym oporze wobec komunistycznej władzy, na który ta w rezultacie odpowiedziała wysłaniem czołgów na ulice wielu polskich miast.

Ekspozycję otworzył dyrektor AP w Siedlcach dr Grzegorz Welik. - Bywalcy naszych wystaw z pewnością pamiętają tę, którą wiele lat temu zaprezentowaliśmy we współpracy z Agnieszką Andrzejewską pt. „A duszy zabić nie mogą”. Pokazywała ona okres od wprowadzenia stanu wojennego. Natomiast obecna ekspozycja skupia się na czasie przed tym wydarzeniem - powiedział, jednocześnie witając przybyłych gości, m.in. posła Krzysztofa Tchórzewskiego, wiceprezydenta Siedlec Roberta Szczepanika, przedstawicieli Uniwersytetu Przyrodniczo- Humanistycznego, ks. Bernarda Błońskiego, dyrektora Archiwum Diecezji Siedleckiej, a przede wszystkim bohaterów sprzed 40 lat. - To im w dużej mierze poświęcona jest ta wystawa, bo to oni wtedy walczyli - podkreślił.
50/2021 (1376) 2021-12-15
S. Leonia nie tylko rozmawiała z Jezusem i zgłębiała życie duchowe. Doświadczała także niesamowitych wizji. Jezus zabrał ją do Betlejem, by mogła zobaczyć stajenkę i żłóbek, a także pokazał, jak był okrutnie katowany w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek.

Maria Nastał (imię Leonia przyjęła w zakonie) urodziła się w 1903 r. w chłopskiej rodzinie zamieszkującej Starą Wieś na Podkarpaciu. Rodzice Marii z trudem wiązali koniec z końcem, co zmusiło ojca rodziny, Franciszka, do emigracji zarobkowej do USA. Maria wychowywała się więc niemal wyłącznie pod opieką matki, Katarzyny, która swoim przykładem zaszczepiła w niej głęboką wiarę. Dziewczynka od dzieciństwa była przekonana, że jej życiowym powołaniem jest służba Jezusowi i bliźnim w życiu zakonnym. Już jako młoda dziewczyna poprosiła o przyjęcie do nowicjatu służebniczek. Nie wyrażał jednak na to zgody jej ojciec, który miał krytyczne poglądy na temat życia klasztornego. Powiedział, że jeśli chce żyć jak mniszka, to może dać jej osobną izbę, ale nigdzie się stąd nie ruszy.
50/2021 (1376) 2021-12-15
Dopiero patrząc na swoje życie z perspektywy czasu, można powiedzieć, że jest ono niczym innym, jak nieustannym nawracaniem się. Podobnie było ze mną - mówi Jarosław Klimowicz z Piszczaca należący do Bractwa Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polski.

Moje wyobrażenie o Bogu i Matce Bożej długo było dość mgliste, ukształtowane jeszcze przez lekcje religii w okresie szkolnym. Przez wiele lat uczestniczyłem w niedzielnej Mszy św. - nie zawsze systematycznie - w charakterze raczej widza, stojąc dość daleko od ołtarza, oczekując na jej zakończenie. Widziałem wokół siebie wielu ludzi o podobnym usposobieniu i myślałem, że tak ma być: Bóg jest gdzieś wysoko, obserwuje nas z daleka. O tym, że mamy Go na wyciągnięcie ręki, dowiedziałem się trochę później. Pierwszym bliskim spotkaniem z Nim była spowiedź w moim parafialnym kościele w pierwszy dzień Bożego Narodzenia u ks. Andrzeja Cioka. W trakcie tego sakramentu doznałem uczucia, jakby otworzyła mi się głowa i włożona do niej została wiara - nagle zrozumiałem, na czym polega działanie łaski uświęcającej.
50/2021 (1376) 2021-12-15
Cud Betlejemski od wieków przyciąga uwagę ludzi - nawet tych, którym pozostało jedynie „chrześcijaństwo kulturowe”, wiara w Boga bez Boga. Ale też w wielu z nas często nie budzi już owego radosnego, pełnego niepokoju zdziwienia, które było w Józefie, Maryi, pasterzach.

Jego miejsce zajęła rutyna. Powtarzalność i swoisty determinizm, nakazujący ubrać i zastawić odpowiednio stół, przygotować prezenty, godnie przyjąć w dom rodzinę, kojarzy się z jednym: zmęczeniem. Ba! Wielu nie interesuje w ogóle Boże Narodzenie jako takie - chodzi raczej o pospolity pretekst do świętowania. I nic więcej. A jeśli ktoś odnajdzie w sobie tyle odwagi, by dotrzeć do istoty świąt… Sztuką jest odnaleźć dziś Dziecię! - przebić się przez komercyjny zgiełk, hałas, pustkę. Uda się ona tylko tym, którzy zamilkną, dadzą się poprowadzić Słowu. Zastygną w pełnej pokory i miłości adoracji. W niezwykłości Bożych narodzin znajdą siłę do trwania przy Nim w zwyczajności pozostałych dni w roku. Może zbyt mało, zatrzymując się przy betlejemskim żłóbku, myślimy o tym, co będzie dalej. Iluminacje mają to do siebie, że szybko gasną. Choinki trafią na śmietnik.
50/2021 (1376) 2021-12-15
Niektórych czytelników być może zdziwi użycie w tytule wyrażenia cokolwiek niesalonowego. Tytułowe słowo spopularyzował we współczesnej polszczyźnie serial o rodzinie Kiepskich, w którym odnosiło się ono do rzeczy zbędnej lub po prostu słabej jakości czy zupełnie bez wartości.

Jednakże nie jest to słowo nowe. Istniało w staropolszczyźnie i oznaczało kawałki słomy, kłującej trawy, chrustu, ostrych gałęzi, czyli wszystko, co kłuło, bodło, a w przenośni - rzeczy i sprawy nieważne, głupstwa, głupoty. Przyznam się, że to słowo polubiłem. Nie potrzeba bowiem zbyt wielu wyrażeń, by oddać swój negatywny stosunek do jakiegoś poglądu lub teorii. Badziewie to po prostu badziewie i nie ma co nim się zbytnio przejmować. Lecz obecnością owych teorii lub poglądów w rzeczywistości już przejąć się należy. Rozpleniona głupota gorsza jest od wszelkiej maści epidemii i wojen. Skutki jej bowiem są o wiele tragiczniejsze, aniżeli wszystkich plag egipskich razem wziętych. Nie istnieje żaden teren działania ludzkiego, który byłby wolny od głupoty. Kroczy ona z ludzkością od czasu jej zaistnienia na ziemi i raczej nic nie wskazuje na to, że uwolnimy się od niej w najbliższym możliwym do przewidzenia czasie.
50/2021 (1376) 2021-12-15
W święto pracowników kolei 25 listopada upamiętniono Jana Maletkę - kolejarza zamordowanego na stacji Treblinka za podanie wody Żydom transportowanym do obozu zagłady.

Uroczystości rozpoczęły się w sanktuarium Trójcy Przenajświętszej i św. Anny w Prostyni Mszą św. sprawowaną w intencji J. Maletki oraz jego rodziny. Eucharystii przewodniczył bp Piotr Sawczuk wraz z ks. dr. Pawłem Rytlem-Adrianikiem, dyrektorem biura ds. komunikacji zagranicznej Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski, oraz ks. kan. Józefem Poskrobką, proboszczem prostyńskiej parafii. Wśród gości znaleźli członkowie rodziny J. Maletki - bratanice Zofia Łopacka i Marianna Wróblewska oraz wnuk brata Jana - Krzysztof Łopacki. nie zabrakło przedstawicieli Instytutu Pileckiego stojącego za upamiętnieniem Jana Maletki, muzeum w Treblince, a także lokalnych władz, kolei i innych instytucji. Po Eucharystii zgromadzeni przeszli na teren Upamiętnienia Stacji Treblinka. - Za co zginął Maletka? Za rodzinę? Za ojczyznę? Zginął za podanie wody… - mówiła prof. Magdalena Gawin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, inicjatorka programu Zawołani po imieniu.
50/2021 (1376) 2021-12-15
Mój tata Zbigniew Bułtowicz miał w 1942 r. siedem lat. 7 grudnia, o 7.30, obudziło go walenie do drzwi domu. Do środka z wrzaskiem wtargnęli żandarmi w zielonych mundurach. Zrobili rewizję w domu i w całym obejściu. A potem pognali rodziców z dziećmi na środek wsi, - opowiada Mariusz Bółtowicz, znany na Pomorzu Zachodnim działacz Polskiego Związku Łowieckiego.

Po raz pierwszy przyjechał ze Szczecina na uroczystości w kolejną rocznicę tragedii mieszkańców Białki, by oddać hołd i pomodlić się za pięciu członków swojej rodziny zamordowanych przez żandarmów z 2 kompanii Zmotoryzowanego Batalionu Żandarmerii. Tego dnia żandarmi rozstrzelali w Białce 98 mężczyzn - Polaków, katolików i prawosławnych, oraz 17-letnią Żydówkę. Był to pierwszy masowy mord ludności cywilnej podczas okupacji na Lubelszczyźnie. Dlaczego rozstrzelano mieszkańców Białki? Do niedawna hitlerowską zbrodnię wiązano - zgodnie z PRL-owską propagandą - z działalnością partyzantów (w domyśle radzieckich). W rzeczywistości Białka poniosła tak wielką ofiarę za pomoc sąsiadom - Żydom, którzy nieopodal wsi, na mokradłach w lasach parczewskich, szukali schronienia przed Niemcami.
50/2021 (1376) 2021-12-15
8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Pilawie, pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy odprawiona została Msza św. z okazji 40-lecia powstania parafii Matki Bożej Kodeńskiej. To jedyna parafia w Polsce nosząca takie wezwanie.

Ordynariusza diecezji siedleckiej powitała w świątyni burmistrz miasta i gminy Albina Łubian w towarzystwie skarbnik Justyny Szostak i wręczyła wydaną niedawno publikację związaną z jubileuszem parafii, której burmistrz jest współautorką opracowania. W homilii bp Kazimierz Gurda przypomniał, że parafia powołana została jako odpowiedź na wewnętrzną religijną potrzebę miejscowej ludności. Podkreślał determinację mieszkańców Pilawy, którzy bardzo pragnęli mieć u siebie parafię, oraz zasługi proboszcza parafii Trąbki ks. Franciszka Geniusza, budowniczego świątyni. Biskup przypomniał również długą i trudną drogę, która prowadziła do budowy kościoła, i zaangażowaniu ówczesnych władz. Mówił też o uroczystości obchodzonej w Kościele 8 grudnia, zaznaczając, że skłania do refleksji nad życiem, a jednocześnie prowadzi nas do przyjęcia prawdy o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny ujętej przesz Kościół w formie dogmatu.