W święta, sylwestra i Nowy Rok autobusy MPK pojadą inaczej. 24, 26 i
31 grudnia, a także 1 stycznia - jak w dni świąteczne. 25 grudnia -
według świątecznego rozkładu kursują tylko linie nr 3,4 i 12.
Aktualności
15 grudnia w Galerii „Na Parterze” we Włodawie odbyło się
uroczyste otwarcie wystawy twórców zrzeszonych w Stowarzyszeniu
Twórców Kultury Nadbużańskiej im. Janusza Kalinowskiego.
Ekspozycja, którą można oglądać do15 stycznia, składa się z prac wykonanych w ciągu ostatnich lat przez malarzy, rzeźbiarzy, rękodzielników. Nie brakuje też antologii i tomików poezji, m.in.: Czesławy Michańskiej, Katarzyny Szołuchy, Teresy Marii Ciodyk, Grażyny Rawickiej, Edyty Lodwich, Czesławy Demczuk, Władysławy Wójcik, Barbary Górnej, Zofii Iwaniuk, Edyty Pietrzak, Eugeniusza Daniluka, Aldona Dzięcioła, Tomasza Rolko, Krystyny Igras.
Ekspozycja, którą można oglądać do15 stycznia, składa się z prac wykonanych w ciągu ostatnich lat przez malarzy, rzeźbiarzy, rękodzielników. Nie brakuje też antologii i tomików poezji, m.in.: Czesławy Michańskiej, Katarzyny Szołuchy, Teresy Marii Ciodyk, Grażyny Rawickiej, Edyty Lodwich, Czesławy Demczuk, Władysławy Wójcik, Barbary Górnej, Zofii Iwaniuk, Edyty Pietrzak, Eugeniusza Daniluka, Aldona Dzięcioła, Tomasza Rolko, Krystyny Igras.
Rozmowa z ks. kan. Grzegorzem Suchodolskim, proboszczem
parafii katedralnej pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi
Panny w Siedlcach.
W katedrze trwają intensywne prace remontowe i konserwatorskie. Stanowią one kontynuację tego, co rozpoczęli moi poprzednicy. Ks. prałat E. Filipiuk odnowił całą elewację: uzupełnione zostały ubytki w cegłach i założone nowe żaluzje w oknach wież. Teraz skupiamy się na wnętrzu katedry. Są dwa główne motywy, które zadecydowały o tak szybkim tempie prac. Pierwszy związany jest z rokiem jubileuszowym diecezji siedleckiej i uroczystościami z udziałem episkopatu całej Polski, zaplanowanymi na 9 czerwca. Tego dnia w katedrze odprawiona zostanie Msza św. dziękczynna za 200-lecie istnienia naszej diecezji, kończąca Konferencję Episkopatu Polski, która wcześniej, przez dwa dni będzie obradowała w Janowie Podlaskim.
W katedrze trwają intensywne prace remontowe i konserwatorskie. Stanowią one kontynuację tego, co rozpoczęli moi poprzednicy. Ks. prałat E. Filipiuk odnowił całą elewację: uzupełnione zostały ubytki w cegłach i założone nowe żaluzje w oknach wież. Teraz skupiamy się na wnętrzu katedry. Są dwa główne motywy, które zadecydowały o tak szybkim tempie prac. Pierwszy związany jest z rokiem jubileuszowym diecezji siedleckiej i uroczystościami z udziałem episkopatu całej Polski, zaplanowanymi na 9 czerwca. Tego dnia w katedrze odprawiona zostanie Msza św. dziękczynna za 200-lecie istnienia naszej diecezji, kończąca Konferencję Episkopatu Polski, która wcześniej, przez dwa dni będzie obradowała w Janowie Podlaskim.
Już ponad 50 lat siedleckie ss. sakramentki wypiekają
wigilijne opłatki. Teoria wydaje się prosta: trochę wody i mąki.
Tymczasem praktyka jest już nieco skomplikowana. Mąka musi być
najwyższej jakości, woda bardzo zimna, temperatura pieczenia
odpowiednia, a każda porcja na wskroś omodlona. Wtedy wypiek jest
idealny.
Najczęściej są białe, zawsze kruche i bardzo cienkie. Mają kształt mniejszych i większych prostokątów. Na każdym znajduje się wizerunek nawiązujący do tematyki Bożego Narodzenia. Właściwie nie mają smaku. 24 grudnia nie może ich zabraknąć na stole. Bo to od połamania się nimi rozpoczyna się w polskich rodzinach wieczerzę wigilijną. Nazwa „opłatek” pochodzi od łacińskiego „oblatum” i oznacza to, co podarowane; dar ofiarny. Sam zwyczaj obdarowywania się chlebem wywodzi się z czasów pierwszych chrześcijan. Pieczywo specjalne, przypominające dzisiejsze opłatki, a zastępujące podczas Eucharystii przaśny chleb, pojawiło się w kościołach katolickich w X-XI w.
Najczęściej są białe, zawsze kruche i bardzo cienkie. Mają kształt mniejszych i większych prostokątów. Na każdym znajduje się wizerunek nawiązujący do tematyki Bożego Narodzenia. Właściwie nie mają smaku. 24 grudnia nie może ich zabraknąć na stole. Bo to od połamania się nimi rozpoczyna się w polskich rodzinach wieczerzę wigilijną. Nazwa „opłatek” pochodzi od łacińskiego „oblatum” i oznacza to, co podarowane; dar ofiarny. Sam zwyczaj obdarowywania się chlebem wywodzi się z czasów pierwszych chrześcijan. Pieczywo specjalne, przypominające dzisiejsze opłatki, a zastępujące podczas Eucharystii przaśny chleb, pojawiło się w kościołach katolickich w X-XI w.
We wspomnienie św. Mikołaja w kościele pw. Świętej Trójcy
został odsłonięty i zaprezentowany odrestaurowany obraz
przedstawiający świętego biskupa Miry.
- Restauracja pozwoliła odkryć mistrzostwo autora dzieła. Kolejne wspaniałe dzieło sztuki znajdzie się w naszym kościele - podsumował proboszcz parafii ks. kan. Andrzej Kieliszek. Obraz zawiśnie na ścianie kościoła. Ksiądz proboszcz odnalazł obraz przed rokiem na strychu plebanii. Znalezisko okazało się wyjątkową rewelacją ze względu na duże wartości artystyczne i zabytkowe, co potwierdzili oglądający obraz historycy sztuki. Intrygująca i tajemnicza jest również jego historia. Gdy okazało się, że święty jest przedstawiony we wschodnim stroju biskupim, prawdopodobne wydało się, że pochodzi on z radzyńskiej cerkwi unickiej pw. św. Jerzego - być może jest jedyną materialną pamiątką po niej.
- Restauracja pozwoliła odkryć mistrzostwo autora dzieła. Kolejne wspaniałe dzieło sztuki znajdzie się w naszym kościele - podsumował proboszcz parafii ks. kan. Andrzej Kieliszek. Obraz zawiśnie na ścianie kościoła. Ksiądz proboszcz odnalazł obraz przed rokiem na strychu plebanii. Znalezisko okazało się wyjątkową rewelacją ze względu na duże wartości artystyczne i zabytkowe, co potwierdzili oglądający obraz historycy sztuki. Intrygująca i tajemnicza jest również jego historia. Gdy okazało się, że święty jest przedstawiony we wschodnim stroju biskupim, prawdopodobne wydało się, że pochodzi on z radzyńskiej cerkwi unickiej pw. św. Jerzego - być może jest jedyną materialną pamiątką po niej.
23 sierpnia 1915 r. maszerował już do I Brygady na rozkaz
Józefa Piłsudskiego batalion warszawski POW pod dowództwem por.
Tadeusza Żulińskiego. 320 zmobilizowanych ochotników zbliżało się
już do granic byłej guberni siedleckiej.
Nocleg wypadł za Kołbielą, w Dłużniewie. Uczestnik tego baonu i marszu Wacław Jędrzejewicz zapisał: „Zapadał wieczór, gdyśmy wchodzili do wsi. Patrzymy, przy drodze oddział kilkunastu chłopców z komendantem na czele. Wołają: «Niech żyje Polska!» (…). Siostrzeniec dziedzica zgłasza się do szeregów i chce iść z nami do Brygady. Rozdajemy odezwy Konfederacji z 5 sierpnia. Oficerowie zatrzymują się we dworze, żołnierze w obejściach. Przyjęcie gospodarzy chłodno-uprzejme. Żołnierze po drugim dniu marszu czuli się znacznie lepiej, nogi się pogoiły, odparzeń wyraźnie mniej, jednak od ciężkich plecaków i karabinów, ból szedł w plecy i ramiona”.
Nocleg wypadł za Kołbielą, w Dłużniewie. Uczestnik tego baonu i marszu Wacław Jędrzejewicz zapisał: „Zapadał wieczór, gdyśmy wchodzili do wsi. Patrzymy, przy drodze oddział kilkunastu chłopców z komendantem na czele. Wołają: «Niech żyje Polska!» (…). Siostrzeniec dziedzica zgłasza się do szeregów i chce iść z nami do Brygady. Rozdajemy odezwy Konfederacji z 5 sierpnia. Oficerowie zatrzymują się we dworze, żołnierze w obejściach. Przyjęcie gospodarzy chłodno-uprzejme. Żołnierze po drugim dniu marszu czuli się znacznie lepiej, nogi się pogoiły, odparzeń wyraźnie mniej, jednak od ciężkich plecaków i karabinów, ból szedł w plecy i ramiona”.
Zdrapuję złoto. Zbyt mocno oblepiliśmy nim Dzień Narodzenia.
Nawet żłób w stajni przemieniliśmy w tron dla Wszechmocnego, a
raczej niepachnący oddech zwierząt - w nawiew perfumy.
Teologicznie poprawnie uczyniliśmy z Betlejem pępek tamtego
świata, sądząc, że oni myśleli jak my.
A przecież nawet Herod w swojej fanatycznej zawiści nie pomyślał o nim w pierwszym przypływie knowań nad zagładą. I jeszcze musiał matematycznie obliczać czas Narodzenia z dokładnością do dwóch lat. Dla niego, dla rzymskich władców, greckich myślicieli, babilońskich magów, nomadzkich plemion i dla samego Izraela pole pod Betlejem to była ziemia nieważna. I Narodzone też było nieważne. A może… boję się pociągnąć tę myśl… czy tylko było… a może nadal jest? Zdrapuję więc złoto, miraż teologicznej poprawności i uciszacz sumienia. Muszę dotrzeć do samego rdzenia jak najbardziej żywego ludzkiego ciała, wyczuć puls krwi, tętno serca, spazm oddechu, łapczywość uczucia, błysk myśli choćby w powijakach… Czy uda mi się zdrapać złoto?
A przecież nawet Herod w swojej fanatycznej zawiści nie pomyślał o nim w pierwszym przypływie knowań nad zagładą. I jeszcze musiał matematycznie obliczać czas Narodzenia z dokładnością do dwóch lat. Dla niego, dla rzymskich władców, greckich myślicieli, babilońskich magów, nomadzkich plemion i dla samego Izraela pole pod Betlejem to była ziemia nieważna. I Narodzone też było nieważne. A może… boję się pociągnąć tę myśl… czy tylko było… a może nadal jest? Zdrapuję więc złoto, miraż teologicznej poprawności i uciszacz sumienia. Muszę dotrzeć do samego rdzenia jak najbardziej żywego ludzkiego ciała, wyczuć puls krwi, tętno serca, spazm oddechu, łapczywość uczucia, błysk myśli choćby w powijakach… Czy uda mi się zdrapać złoto?
Kiedy już powieczerzaliśmy i wszystkie kolędy całą rodziną
zostały odśpiewane, przychodził czas na solówkę babci. - No,
babciu - namawialiśmy jedno przez drugie.
– Teraz wy zaśpiewajcie. - A gdzie mnie tam śpiewać, jak ani już dechu, ani melodii u mnie. - Zaśpiewajcie, zaśpiewajcie - ponaglaliśmy. - Bez waszego śpiewania Wigilia może nie być ważna. - A jużci?! - dziwiła się wtedy z przestrachem w oczach babcia i czym prędzej usta po jedzeniu chusteczką specjalnie na tę okoliczność przygotowaną wycierała. - A co śpiewać?
– Teraz wy zaśpiewajcie. - A gdzie mnie tam śpiewać, jak ani już dechu, ani melodii u mnie. - Zaśpiewajcie, zaśpiewajcie - ponaglaliśmy. - Bez waszego śpiewania Wigilia może nie być ważna. - A jużci?! - dziwiła się wtedy z przestrachem w oczach babcia i czym prędzej usta po jedzeniu chusteczką specjalnie na tę okoliczność przygotowaną wycierała. - A co śpiewać?
Rozmowa z ks. prof. Józefem Naumowiczem, historykiem wczesnego
chrześcijaństwa, kierownikiem Katedry Historii Starożytnej na
Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, autorem
książek: „Historia świątecznej choinki” czy „Prawdziwe początki
Bożego Narodzenia”.
W dobie globalizacji pewne symbole stają się uniwersalne i powszechne. Dla niewierzących choinka to po prostu znak świętowania. Jednak my, chrześcijanie, powinniśmy nadawać i przywracać temu drzewku właściwie znaczenie. Ma ono nie tylko upiększać i rozświetlać nasze domy, ale przypominać o treści i przesłaniu, a mianowicie, że wraz z narodzinami Chrystusa raj utracony przez Adama i Ewę jest znowu dla nas dostępny, że Jezus przynosi nam życie.
W dobie globalizacji pewne symbole stają się uniwersalne i powszechne. Dla niewierzących choinka to po prostu znak świętowania. Jednak my, chrześcijanie, powinniśmy nadawać i przywracać temu drzewku właściwie znaczenie. Ma ono nie tylko upiększać i rozświetlać nasze domy, ale przypominać o treści i przesłaniu, a mianowicie, że wraz z narodzinami Chrystusa raj utracony przez Adama i Ewę jest znowu dla nas dostępny, że Jezus przynosi nam życie.
„Jeżeli wszystkie inne demony podobne są do wschodzącego i
zachodzącego słońca, gdyż obejmują tylko część duszy, to demon
południa zwykł chwytać całą duszę i dusić umysł” - pisał w IV w.
Ewagriusz z Pontu. Co kryje się pod tak zagadkową deklaracją? O
jakim okrutnym demonie pisał starożytny mnich?
Dziś mówienie o demonach jest passé. Mamy do dyspozycji szereg zwrotów medycznych, przy pomocy których dość precyzyjnie da się opisać stan człowieka, nazwać chorobę, określić procedurę leczenia. Można się zastanawiać, czy Ewagriusz z Pontu, pisząc o „demonie południa”, miał na myśli pospolitą, znaną nam dziś doskonale depresję (ponoć antydepresanty to najczęściej wybierane w aptekach leki)? Nie znając podstaw wiedzy medycznej, próbował w obrazowy sposób określić jej symptomy? Trudno powiedzieć. Wydaje się jednak, że chodzi o coś innego, bardziej skomplikowanego, głębszego.
Dziś mówienie o demonach jest passé. Mamy do dyspozycji szereg zwrotów medycznych, przy pomocy których dość precyzyjnie da się opisać stan człowieka, nazwać chorobę, określić procedurę leczenia. Można się zastanawiać, czy Ewagriusz z Pontu, pisząc o „demonie południa”, miał na myśli pospolitą, znaną nam dziś doskonale depresję (ponoć antydepresanty to najczęściej wybierane w aptekach leki)? Nie znając podstaw wiedzy medycznej, próbował w obrazowy sposób określić jej symptomy? Trudno powiedzieć. Wydaje się jednak, że chodzi o coś innego, bardziej skomplikowanego, głębszego.