28 grudnia w Kościele Katolickim obchodzimy Święto Świętych
Młodzianków, Męczenników, upamiętniające rzeź niewiniątek dokonaną na
rozkaz namiestnika Galilei Heroda w Betlejem (Mt 2,16).
Aktualności
8 grudnia na kodeńskiej kalwarii poświęcono instalację z kopią
Całunu Turyńskiego. Jej obecność przy granicy nie jest przypadkowa.
Inicjatorką tego przedsięwzięcia jest świecka misjonarka dr Anna Krogulska. Montaż kopii Całunu w Kodniu to element większego projektu. - Całun Turyński jest największą relikwią chrześcijaństwa. Tak o Całunie mówił Jan Paweł II. Jeżdżę z jego kopią po Polsce i świecie. Wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe, głoszę katechezy o Całunie Turyńskim. Odwiedziłam już pięć kontynentów z wierną kopią tego niezwykłego płótna. Kilka lat temu postanowiłam postawić kopie Całunu przy granicy z państwami, z którymi sąsiaduje Polska. Do dziś udało się zainstalować sześć takich kopii - mówi A. Krogulska. Pierwsza kopia stanęła w 2017 r., w liturgiczne wspomnienie św. Hildegardy, w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Nowej Białej (od strony słowackiej). Drugą ustawiono w dniu Matki Bożej Różańcowej w kościele św. Anny w Ustrzykach Górnych (przy granicy z Ukrainą).
Inicjatorką tego przedsięwzięcia jest świecka misjonarka dr Anna Krogulska. Montaż kopii Całunu w Kodniu to element większego projektu. - Całun Turyński jest największą relikwią chrześcijaństwa. Tak o Całunie mówił Jan Paweł II. Jeżdżę z jego kopią po Polsce i świecie. Wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe, głoszę katechezy o Całunie Turyńskim. Odwiedziłam już pięć kontynentów z wierną kopią tego niezwykłego płótna. Kilka lat temu postanowiłam postawić kopie Całunu przy granicy z państwami, z którymi sąsiaduje Polska. Do dziś udało się zainstalować sześć takich kopii - mówi A. Krogulska. Pierwsza kopia stanęła w 2017 r., w liturgiczne wspomnienie św. Hildegardy, w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Nowej Białej (od strony słowackiej). Drugą ustawiono w dniu Matki Bożej Różańcowej w kościele św. Anny w Ustrzykach Górnych (przy granicy z Ukrainą).
8 grudnia dobiegł końca Rok św. Józefa ogłoszony przez papieża
Franciszka z okazji 150 rocznicy jego patronowania Kościołowi
katolickiemu. Obchodziliśmy go uroczyście również w parafii
Narodzenia NMP w Motwicy.
O Roku św. Józefa przypominała w naszym kościele figura św. Józefa. Wydarzeń inicjowanych przez proboszcza ks. Marka Kujdę było wiele. Tak zachęcał wiernych, by przyszli do św. Józefa: - Dziś, gdy szatan chce zniszczyć małżeństwo i rodzinę, jak nigdy dotąd potrzebujemy patrona rodzin. Św. Józef jest ratunkiem na czasy zamętu i upadku wiary, potężną bronią w walce duchowej ze wszystkimi spotykającymi nas przeciwnościami. Przez cały rok wyrazem oddania opiekunowi Syna Bożego było odmawianie w czasie każdej Mszy św. modlitwy: „Do Ciebie, św. Józefie…”. Dzięki obrazkom z wizerunkiem świętego z Nazaretu stała się ona powszechnie znana. W marcu poświęcona została również nowa figura św. Józefa ufundowana przez jedną z rodzin. Będzie ona nie tylko skłaniać do modlitwy w świątyni, ale na stałe wzbogaci procesje w czasie parafialnych uroczystości.
O Roku św. Józefa przypominała w naszym kościele figura św. Józefa. Wydarzeń inicjowanych przez proboszcza ks. Marka Kujdę było wiele. Tak zachęcał wiernych, by przyszli do św. Józefa: - Dziś, gdy szatan chce zniszczyć małżeństwo i rodzinę, jak nigdy dotąd potrzebujemy patrona rodzin. Św. Józef jest ratunkiem na czasy zamętu i upadku wiary, potężną bronią w walce duchowej ze wszystkimi spotykającymi nas przeciwnościami. Przez cały rok wyrazem oddania opiekunowi Syna Bożego było odmawianie w czasie każdej Mszy św. modlitwy: „Do Ciebie, św. Józefie…”. Dzięki obrazkom z wizerunkiem świętego z Nazaretu stała się ona powszechnie znana. W marcu poświęcona została również nowa figura św. Józefa ufundowana przez jedną z rodzin. Będzie ona nie tylko skłaniać do modlitwy w świątyni, ale na stałe wzbogaci procesje w czasie parafialnych uroczystości.
Nie tworzyłem pieśni z myślą o koncertach, ale o katechezie.
Chciałem wyśpiewać Dobrą Nowinę i chyba mi się to udało - mówi Leon
Głuchowski z Białej Podlaskiej, laureat tegorocznej nagrody
Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej Diecezji Siedleckiej.
Statuetkę „Zwiastuna Dobrej Nowiny” przyznawaną przez DIAK odebrał 21 listopada, w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, podczas gali na zakończenie święta patronalnego Akcji Katolickiej i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, w Siedlcach. Urodził się 11 listopada 1932 r. w Zembrach. Uczył się w Liceum Biskupim w Siedlcach. Dzięki prywatnym lekcjom muzyki już w 1955 r. podjął obowiązki organisty w parafii Gęś. Potem były Wojcieszków i Trzebieszów. Przez cztery lata dojeżdżał do szkoły muzycznej w Lublinie. Nowy rozdział jego życia otworzyło w 1969 r. rozpoczęcie pracy w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Białej Podlaskiej (gdzie pracował do emerytury) i studiów z zakresu muzykologii w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. - We wszystkich parafiach, w których byłem, prowadziłem chóry dorosłych, schole młodzieżowe i dziecięce.
Statuetkę „Zwiastuna Dobrej Nowiny” przyznawaną przez DIAK odebrał 21 listopada, w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, podczas gali na zakończenie święta patronalnego Akcji Katolickiej i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, w Siedlcach. Urodził się 11 listopada 1932 r. w Zembrach. Uczył się w Liceum Biskupim w Siedlcach. Dzięki prywatnym lekcjom muzyki już w 1955 r. podjął obowiązki organisty w parafii Gęś. Potem były Wojcieszków i Trzebieszów. Przez cztery lata dojeżdżał do szkoły muzycznej w Lublinie. Nowy rozdział jego życia otworzyło w 1969 r. rozpoczęcie pracy w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Białej Podlaskiej (gdzie pracował do emerytury) i studiów z zakresu muzykologii w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. - We wszystkich parafiach, w których byłem, prowadziłem chóry dorosłych, schole młodzieżowe i dziecięce.
O wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego mówił cały świat. Ale nie
wszystkie wydarzenia są tak dobrze znane, jak protesty w kopalni
„Wujek” czy na Wybrzeżu. Obrona krzyży we Włodawie to piękna karta
naszego Kościoła.
Tamte dni doskonale pamięta ks. prałat Roman Wiszniewski, dziekan dekanatu radzyńskiego, kustosz sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. W tamtym czasie, od 24 kwietnia 1980 r. do 18 sierpnia 1982 r., był wikariuszem parafii św. Ludwika we Włodawie. - Po sierpniu 1980 r. zaistniała wyjątkowa rzeczywistość. Serdeczność ludzi, ogromna życzliwość, wzrastająca pobożność i poczucie odpowiedzialności za ojczyznę. Taka była atmosfera tamtych dni - wspomina, dodając, że naród potrzebował mocy ducha, poczucia jedności i Bożego błogosławieństwa. - To, że „Pan da siłę swojemu ludowi”, było powszechnym przeświadczeniem i tej siły szukano w świątyni, przy ołtarzu i w wierności krzyżowi - podkreśla. 41 lat temu powstała Solidarność, niosąc Polakom cień nadziei. W narodzie pojawiła się myśl, że wolność znów będzie możliwa.
Tamte dni doskonale pamięta ks. prałat Roman Wiszniewski, dziekan dekanatu radzyńskiego, kustosz sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. W tamtym czasie, od 24 kwietnia 1980 r. do 18 sierpnia 1982 r., był wikariuszem parafii św. Ludwika we Włodawie. - Po sierpniu 1980 r. zaistniała wyjątkowa rzeczywistość. Serdeczność ludzi, ogromna życzliwość, wzrastająca pobożność i poczucie odpowiedzialności za ojczyznę. Taka była atmosfera tamtych dni - wspomina, dodając, że naród potrzebował mocy ducha, poczucia jedności i Bożego błogosławieństwa. - To, że „Pan da siłę swojemu ludowi”, było powszechnym przeświadczeniem i tej siły szukano w świątyni, przy ołtarzu i w wierności krzyżowi - podkreśla. 41 lat temu powstała Solidarność, niosąc Polakom cień nadziei. W narodzie pojawiła się myśl, że wolność znów będzie możliwa.
Z wiekiem człowiek staje się sentymentalny. Poszukuje wszystkiego,
co kojarzy mu się z obrazami świąt z dziecięcych lat.
Poluje na te same smaki, przetrząsa sklepy i internet w poszukiwaniu ozdób jako żywo kojarzących się z choinką, na którą jeszcze patrzył do góry, wspomina zwyczaje i obyczaje, jakich wymagali od niego rodzice w dzień wigilijny i w same święta. Być może jest to efekt starości, a może jednak pewna mądrość. W świecie ciągnącym nieustannie za nowościami, nowinkami i nakazem bycia oryginalnym poszukiwanie dzieciństwa staje się poszukiwaniem źródła i pewności. Nic nie jest w stanie zmienić w nas dziecięcych marzeń. One tkały świat. A czy nie jest tym samym nasze świętowanie? Bo po cóż wspominać tamten czas, gdy stajnię w Betlejem rozświetliło światło, chóry aniołów zwołały pospolite ruszenie pasterzy, a gwiazda za rączkę prowadziła mędrców, bo im nie wystarczyły już uczone księgi. Czy nie po to, by stanąć mocno na gruncie Prawdy? Niektórzy chcieliby zamknąć tamten świat w ideach jasnych i poukładanych, byle tylko nie mówił, że jest rzeczywisty.
Poluje na te same smaki, przetrząsa sklepy i internet w poszukiwaniu ozdób jako żywo kojarzących się z choinką, na którą jeszcze patrzył do góry, wspomina zwyczaje i obyczaje, jakich wymagali od niego rodzice w dzień wigilijny i w same święta. Być może jest to efekt starości, a może jednak pewna mądrość. W świecie ciągnącym nieustannie za nowościami, nowinkami i nakazem bycia oryginalnym poszukiwanie dzieciństwa staje się poszukiwaniem źródła i pewności. Nic nie jest w stanie zmienić w nas dziecięcych marzeń. One tkały świat. A czy nie jest tym samym nasze świętowanie? Bo po cóż wspominać tamten czas, gdy stajnię w Betlejem rozświetliło światło, chóry aniołów zwołały pospolite ruszenie pasterzy, a gwiazda za rączkę prowadziła mędrców, bo im nie wystarczyły już uczone księgi. Czy nie po to, by stanąć mocno na gruncie Prawdy? Niektórzy chcieliby zamknąć tamten świat w ideach jasnych i poukładanych, byle tylko nie mówił, że jest rzeczywisty.
Przed nami kolejne święta Bożego Narodzenia. Jeszcze Bożego
Narodzenia, gdyż - jak się okazuje - coraz większej grupie
ultranowoczesnych środowisk określenie to (podobnie jak istota samego
wydarzenia) kojarzy się źle i jest sprzeczne z globalnym „postępem”.
Jednym z celów „nowej normalności” - która niczym małe dziecko po etapie raczkowania coraz stabilniej utrzymuje się na nogach - jest laicyzacja i sekularyzacja państw, które swój byt od wieków opierają na wartościach chrześcijańskich. W opublikowanym kilkanaście dni temu przez Komisję Europejską tzw. przewodniku komunikacji inkluzywnej, znalazł się m.in. pakiet terminów związanych z Bożym Narodzeniem, których nie należy stosować, gdyż „dyskryminują niewierzących i nie służą budowaniu tolerancji”. Twórcy unijnej nowomowy proponowali m.in., aby zamiast określenia „Boże Narodzenie” używać sformułowania „okres świąteczny” albo „okres zimowy”, a kojarzone z religią chrześcijańską imiona Maria i Jan zastępować „Maliką i Juliuszem”.
Jednym z celów „nowej normalności” - która niczym małe dziecko po etapie raczkowania coraz stabilniej utrzymuje się na nogach - jest laicyzacja i sekularyzacja państw, które swój byt od wieków opierają na wartościach chrześcijańskich. W opublikowanym kilkanaście dni temu przez Komisję Europejską tzw. przewodniku komunikacji inkluzywnej, znalazł się m.in. pakiet terminów związanych z Bożym Narodzeniem, których nie należy stosować, gdyż „dyskryminują niewierzących i nie służą budowaniu tolerancji”. Twórcy unijnej nowomowy proponowali m.in., aby zamiast określenia „Boże Narodzenie” używać sformułowania „okres świąteczny” albo „okres zimowy”, a kojarzone z religią chrześcijańską imiona Maria i Jan zastępować „Maliką i Juliuszem”.
Po raz kolejny przychodzi nam świętować Boże Narodzenie z
obostrzeniami. Także wizyta duszpasterska, czyli tzw. kolęda, znów
odbędzie się na zmienionych zasadach.
W tym roku Episkopat nie zdecydował się na udzielenie dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Mimo wprowadzenia nowych limitów w kościołach od 15 grudnia, kapłani naszej diecezji są pewni, że każdy będzie mógł wziąć udział w świątecznej czy niedzielnej Eucharystii. - W tej kwestii decyzję pozostawiono roztropności księży proboszczów, ale z pewnością dla nikogo nie zabraknie miejsca w kościele - zapewnia ks. M. Zaniewicz, dyrektor wydziału duszpasterskiego Kurii Diecezjalnej Siedleckiej. - Być może będą dodatkowe Msze św., nabożeństwa. Myślę, że nikt nie będzie żądał okazania certyfikatu szczepień, bo nie mamy do tego prawa. Każdy ma za to prawo przyjść do kościoła, a my na pewno ich nie zamkniemy - podkreśla.
W tym roku Episkopat nie zdecydował się na udzielenie dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Mimo wprowadzenia nowych limitów w kościołach od 15 grudnia, kapłani naszej diecezji są pewni, że każdy będzie mógł wziąć udział w świątecznej czy niedzielnej Eucharystii. - W tej kwestii decyzję pozostawiono roztropności księży proboszczów, ale z pewnością dla nikogo nie zabraknie miejsca w kościele - zapewnia ks. M. Zaniewicz, dyrektor wydziału duszpasterskiego Kurii Diecezjalnej Siedleckiej. - Być może będą dodatkowe Msze św., nabożeństwa. Myślę, że nikt nie będzie żądał okazania certyfikatu szczepień, bo nie mamy do tego prawa. Każdy ma za to prawo przyjść do kościoła, a my na pewno ich nie zamkniemy - podkreśla.
Znaki rozpoznawcze to metrowy kapelusz udekorowany kwiatami z
bibuły, maska z długą lnianą brodą, barani kożuch i słomiane maty
obwiązane wokół nóg. Tak wygląda brodacz. Ten barwny obrzęd decyzja
ministra kultury i dziedzictwa narodowego został wpisany na krajową
listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Sławatycze - nadbużańska miejscowość ma wyjątkową i wielowiekową tradycję żegnania starego roku. Przez trzy ostatnie dni grudnia ulicami rządzą brodacze, czyli lokalni przebierańcy, którzy w specjalnych strojach kolędują, zaczepiają mieszkańców, a panny biorą „na hocki”. To jedyni tacy kolędnicy w Polsce, a może i na świecie. Nikt nie wie, skąd wziął się ten zwyczaj, ale bez niego trudno sobie wyobrazić pożegnanie starego i powitanie nowego roku. Zgodnie z tradycją wybierany jest też brodacz roku. Kryterium stanowi strój, który uczestnicy przygotowują własnoręcznie. Ten barwny zwyczaj został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Sławatycze - nadbużańska miejscowość ma wyjątkową i wielowiekową tradycję żegnania starego roku. Przez trzy ostatnie dni grudnia ulicami rządzą brodacze, czyli lokalni przebierańcy, którzy w specjalnych strojach kolędują, zaczepiają mieszkańców, a panny biorą „na hocki”. To jedyni tacy kolędnicy w Polsce, a może i na świecie. Nikt nie wie, skąd wziął się ten zwyczaj, ale bez niego trudno sobie wyobrazić pożegnanie starego i powitanie nowego roku. Zgodnie z tradycją wybierany jest też brodacz roku. Kryterium stanowi strój, który uczestnicy przygotowują własnoręcznie. Ten barwny zwyczaj został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Pięknym koncertem filmowo-musicalowym zakończyła się dziewiąta
edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów „Sztuka plus Komercja”.
Podczas gali nie tylko poznaliśmy laureatów trwającego od września
wydarzenia. Towarzyszy mu bowiem - oprócz artystycznego - inny
szczytny cel.
Zgodnie z charytatywną ideą, jaka od początku przyświeca festiwalowi, nagrody pieniężne przeznaczone dla zwycięzców, ufundowane przez lokalne firmy, zostały bowiem przekazane na rzecz chorych dzieci. W tym roku finansowym wsparciem objęci zostali siedleccy podopieczni Fundacji Siepomaga: Natasza Żółkowska, Marysia Jędrzejewska oraz Lenka Marciniak. Gala wieńcząca festiwal odbyła się 17 grudnia. - W trudnych realiach, ale cieszymy się, że udało się festiwal zorganizować w całości. Razem z nami cieszą się aktorzy, artyści, producenci spektakli. Dla nich wartością najwyższą jest możliwość spotykania się z widzami.
Zgodnie z charytatywną ideą, jaka od początku przyświeca festiwalowi, nagrody pieniężne przeznaczone dla zwycięzców, ufundowane przez lokalne firmy, zostały bowiem przekazane na rzecz chorych dzieci. W tym roku finansowym wsparciem objęci zostali siedleccy podopieczni Fundacji Siepomaga: Natasza Żółkowska, Marysia Jędrzejewska oraz Lenka Marciniak. Gala wieńcząca festiwal odbyła się 17 grudnia. - W trudnych realiach, ale cieszymy się, że udało się festiwal zorganizować w całości. Razem z nami cieszą się aktorzy, artyści, producenci spektakli. Dla nich wartością najwyższą jest możliwość spotykania się z widzami.