Od 1 marca na terenie gminy Mokobody obowiązuje bezwzględny nakaz
segregacji odpadów komunalnych. Wzrasta także miesięczna stawka opłat
za ich wywóz: zamiast 12 zł mieszkaniec zapłaci o 5 zł więcej.
Muzeum Regionalne w Siedlcach zaprasza 2 marca, o 18.00, na
uroczystość z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Obchody będą poświęcone problematyce żołnierzy górników.
Ruszyła rejestracja sztabów uczestniczących w Operacja Czysta
Rzeka zaplanowanej na marzec. W jej trakcie - w ogólnopolskim cyklu
lokalnych akcji - wolontariusze będą sprzątać koryta rzek, brzegi
oraz najbliższe otoczenie z zalegających tam śmieci.
Akcję zainicjowało i zorganizowało w ubiegłym roku Wydawnictwo 5 Strona - wydawca magazynu Kraina Bugu. Pierwsza w historii skoordynowana akcja społecznego sprzątania rzeki Bug na całej jego długości, z uwzględnieniem dopływów, a także brzegów i okolicy, zakończyła się sukcesem. Szczytna idea spodobała się - udział w akcji wzięło prawie 1,5 tys. wolontariuszy zrzeszonych w 70 sztabach, dołączyły do nich lokalne samorządy. Zebrano ponad 45 ton śmieci. Tegoroczna Operacja Rzeka ma charakter akcji ogólnopolskiej. Sprzątane będą rzeki w linii brzegowej oraz korycie, a także w bezpośredniej okolicy. Wielkie porządki trwać będą od 1 marca do 30 kwietnia. Na 18 kwietnia zaplanowano akcję główną. Podsumowanie Operacji Czysta Rzeka nastąpi 2 maja. W akcji może wziąć udział każdy, komu na sercu leży czystość polskich rzek. Włączyć się można, zakładając swój sztab lub dołączając jako wolontariusz w sztabie już istniejącym. Rejestracja odbywa się on-line za pomocą formularza dostępnego na stronie internetowej www.operacjarzeka.pl.
Akcję zainicjowało i zorganizowało w ubiegłym roku Wydawnictwo 5 Strona - wydawca magazynu Kraina Bugu. Pierwsza w historii skoordynowana akcja społecznego sprzątania rzeki Bug na całej jego długości, z uwzględnieniem dopływów, a także brzegów i okolicy, zakończyła się sukcesem. Szczytna idea spodobała się - udział w akcji wzięło prawie 1,5 tys. wolontariuszy zrzeszonych w 70 sztabach, dołączyły do nich lokalne samorządy. Zebrano ponad 45 ton śmieci. Tegoroczna Operacja Rzeka ma charakter akcji ogólnopolskiej. Sprzątane będą rzeki w linii brzegowej oraz korycie, a także w bezpośredniej okolicy. Wielkie porządki trwać będą od 1 marca do 30 kwietnia. Na 18 kwietnia zaplanowano akcję główną. Podsumowanie Operacji Czysta Rzeka nastąpi 2 maja. W akcji może wziąć udział każdy, komu na sercu leży czystość polskich rzek. Włączyć się można, zakładając swój sztab lub dołączając jako wolontariusz w sztabie już istniejącym. Rejestracja odbywa się on-line za pomocą formularza dostępnego na stronie internetowej www.operacjarzeka.pl.
O wzajemnej relacji Prymasa Tysiąclecia i Papieża Polaka mówi dr
Ewa K. Czaczkowska, dziennikarka, historyk, autorka książki
„Kardynał Wyszyński. Biografia” oraz „Prymas Wyszyński. Wiara,
nadzieja, miłość”, która ukaże się w kwietniu.
Słowa o tym, że bez prymasa Wyszyńskiego, jego wiary niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, jego zawierzenia się Matce Bożej, nie byłoby Papieża Polaka, padły podczas pierwszej audiencji dla rodaków 23 października 1978 r. Papież tym samym podkreślił ogromne zasługi prymasa Wyszyńskiego dla całego Kościoła w Polsce i dla Polski. To dzięki jego działaniom, wielkiemu programowi milenijnemu, dzięki mądrości, odwadze i dalekowzroczności Kościół w Polsce nie tylko przetrwał, ale umocnił się. A dzięki temu, że polscy biskupi mogli uczestniczyć w Soborze Watykańskim II, mógł dać się poznać Kościołowi powszechnemu biskup, a potem arcybiskup Karol Wojtyła. Natomiast przyjęcie imienia poprzednika prymas Wyszyński zasugerował Karolowi Wojtyle jeszcze w Kaplicy Sykstyńskiej, kiedy szala głosów elektorskich przechylała się w stronę metropolity Krakowa. Miał to być ukłon wobec Włochów i „ich” papieża Jana Pawła I, który zmarł nieoczekiwanie miesiąc po sierpniowym konklawe.
Słowa o tym, że bez prymasa Wyszyńskiego, jego wiary niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, jego zawierzenia się Matce Bożej, nie byłoby Papieża Polaka, padły podczas pierwszej audiencji dla rodaków 23 października 1978 r. Papież tym samym podkreślił ogromne zasługi prymasa Wyszyńskiego dla całego Kościoła w Polsce i dla Polski. To dzięki jego działaniom, wielkiemu programowi milenijnemu, dzięki mądrości, odwadze i dalekowzroczności Kościół w Polsce nie tylko przetrwał, ale umocnił się. A dzięki temu, że polscy biskupi mogli uczestniczyć w Soborze Watykańskim II, mógł dać się poznać Kościołowi powszechnemu biskup, a potem arcybiskup Karol Wojtyła. Natomiast przyjęcie imienia poprzednika prymas Wyszyński zasugerował Karolowi Wojtyle jeszcze w Kaplicy Sykstyńskiej, kiedy szala głosów elektorskich przechylała się w stronę metropolity Krakowa. Miał to być ukłon wobec Włochów i „ich” papieża Jana Pawła I, który zmarł nieoczekiwanie miesiąc po sierpniowym konklawe.
Na swoim obrazku i nagrobnej płycie napisał: „Cóż masz, czego byś
nie otrzymał?...” (1 Kor 4,7). Dał się poprowadzić Jezusowi do
końca. Wszystko, co dostał od Boga, rozdał tym, których spotkał…
Znajomość z ks. kan. Józefem Kuzawińskim była dla nas zaszczytem i łaską - powtarzają ci, których poprosiłam o podzielenie się wspomnieniami. Z ich słów przebija szczerość. Wszyscy przyznają, że coś mu zawdzięczają, że wiele ich nauczył, pomógł... - Najpierw wspominam go jako kolegę z przedszkola, podstawówki, a później z liceum. Często wracaliśmy razem ze szkoły i mimo że chodziliśmy do różnych klas (on był w„A”, ja w„B”), zawsze mieliśmy o czym rozmawiać - opowiada Dorota Bojarczuk-Dziurda z Rossosza. - Różniliśmy się charakterami; ja byłam impulsywną pesymistką, on optymistą z uśmiechem na twarzy i jakimś wewnętrznym ciepłem. Zaskakującą nowiną było to, że nie poszedł na weterynarię, ale do seminarium. Zawsze był przykładnym ministrantem i lubił służbę przy ołtarzu. Kiedy już uczył się w seminarium i spotykaliśmy się na chwilkę „po kościele”, sprawiał wrażenie człowieka spełnionego, będącego na właściwym miejscu - dodaje.
Znajomość z ks. kan. Józefem Kuzawińskim była dla nas zaszczytem i łaską - powtarzają ci, których poprosiłam o podzielenie się wspomnieniami. Z ich słów przebija szczerość. Wszyscy przyznają, że coś mu zawdzięczają, że wiele ich nauczył, pomógł... - Najpierw wspominam go jako kolegę z przedszkola, podstawówki, a później z liceum. Często wracaliśmy razem ze szkoły i mimo że chodziliśmy do różnych klas (on był w„A”, ja w„B”), zawsze mieliśmy o czym rozmawiać - opowiada Dorota Bojarczuk-Dziurda z Rossosza. - Różniliśmy się charakterami; ja byłam impulsywną pesymistką, on optymistą z uśmiechem na twarzy i jakimś wewnętrznym ciepłem. Zaskakującą nowiną było to, że nie poszedł na weterynarię, ale do seminarium. Zawsze był przykładnym ministrantem i lubił służbę przy ołtarzu. Kiedy już uczył się w seminarium i spotykaliśmy się na chwilkę „po kościele”, sprawiał wrażenie człowieka spełnionego, będącego na właściwym miejscu - dodaje.
W Polsce rośnie wiele rodzimych roślin zielarskich, część w
stanie naturalnym, część jest uprawiana. Warto je znać i z nich
korzystać, zwłaszcza że obserwujemy powrót do ziołolecznictwa.
Aby zbierać rośliny zielarskie, trzeba się na nich bardzo dobrze znać, ponieważ wiele ziół posiada mylące podobieństwa, co może skończyć się ostrym zatruciem. Taką wiedzę posiadła Aniela Leszczyńska, mieszkanka Lubienia w powiecie włodawskim, obecnie emerytka. Swoje zainteresowanie ziołolecznictwem rozpoczęła jako uczennica pielęgniarskiego studium medycznego. Do dziś pogłębia swoją wiedzę na temat dobroczynnego wpływu ziół na organizm. Osoby, które zbierają zioła, a potem ich używają, wiedzą, jak należy te rośliny zbierać, suszyć, przechowywać, podawać i łączyć z innymi. Wykorzystuje się poszczególne ich części: liście, kwiaty, korzenie, łodygi i nasiona. A. Leszczyńska wiedzę posiadła nie tylko z podręczników i licznych książek, ale także dzięki wędrówkom po łąkach i lasach. - Do Bieszczad zapraszały nas, uczennice studium medycznego, nasze dwie nauczycielki, które pochodziły z tamtych stron - mówi o pierwszych zajęciach w plenerze. - Pokazywały rośliny, np. kocankę czy babkę lancetowatą, uczyły odróżniania ziół.
Aby zbierać rośliny zielarskie, trzeba się na nich bardzo dobrze znać, ponieważ wiele ziół posiada mylące podobieństwa, co może skończyć się ostrym zatruciem. Taką wiedzę posiadła Aniela Leszczyńska, mieszkanka Lubienia w powiecie włodawskim, obecnie emerytka. Swoje zainteresowanie ziołolecznictwem rozpoczęła jako uczennica pielęgniarskiego studium medycznego. Do dziś pogłębia swoją wiedzę na temat dobroczynnego wpływu ziół na organizm. Osoby, które zbierają zioła, a potem ich używają, wiedzą, jak należy te rośliny zbierać, suszyć, przechowywać, podawać i łączyć z innymi. Wykorzystuje się poszczególne ich części: liście, kwiaty, korzenie, łodygi i nasiona. A. Leszczyńska wiedzę posiadła nie tylko z podręczników i licznych książek, ale także dzięki wędrówkom po łąkach i lasach. - Do Bieszczad zapraszały nas, uczennice studium medycznego, nasze dwie nauczycielki, które pochodziły z tamtych stron - mówi o pierwszych zajęciach w plenerze. - Pokazywały rośliny, np. kocankę czy babkę lancetowatą, uczyły odróżniania ziół.
Utrzymanie połączenia kolejowego przebiegającego przez Radzyń
Podlaski, budowa drugiego toru, elektryfikacja odcinka, przedłużenie
trasy szynobusu z obecnej linii Lublin - Parczew do Łukowa - to
postulaty samorządowców z powiatów radzyńskiego, parczewskiego,
łukowskiego, bialskiego, lubartowskiego.
W połowie lutego na prośbę starosty powiatu radzyńskiego Szczepana Niebrzegowskiego w urzędzie marszałkowskim odbyło się spotkanie dotyczące inwestycji kolejowych na Lubelszczyźnie, które będą realizowane w ramach unijnych programów. Uczestniczyli w nim członek zarządu województwa lubelskiego Zdzisław Szwed, wicewojewoda Robert Gmitruczuk, prezes zarządu Stowarzyszenia Ekspertów i Menedżerów Transportu Szynowego Józef Marek Kowalczyk, starosta S. Niebrzegowski i wójt gminy Radzyń Podlaski Wiesław Mazurek. Przedstawiono koncepcję inwestycji na terenie północnej części województwa lubelskiego w obrębie wschodniej magistrali kolejowej. Rozmawiano m.in. o linii nr 631. Patrząc od południa, jej początek będzie w Milanowie kolo Parczewa, gdzie rozgałęzi się od linii nr 30 Łuków-Lublin. Dalej na północ przejdzie przez Białą Podlaską, by dojść do linii nr 31 Siedlce-Czeremcha-Hajnówka w okolicach Fronołowa - informuje starosta powiatu radzyńskiego.
W połowie lutego na prośbę starosty powiatu radzyńskiego Szczepana Niebrzegowskiego w urzędzie marszałkowskim odbyło się spotkanie dotyczące inwestycji kolejowych na Lubelszczyźnie, które będą realizowane w ramach unijnych programów. Uczestniczyli w nim członek zarządu województwa lubelskiego Zdzisław Szwed, wicewojewoda Robert Gmitruczuk, prezes zarządu Stowarzyszenia Ekspertów i Menedżerów Transportu Szynowego Józef Marek Kowalczyk, starosta S. Niebrzegowski i wójt gminy Radzyń Podlaski Wiesław Mazurek. Przedstawiono koncepcję inwestycji na terenie północnej części województwa lubelskiego w obrębie wschodniej magistrali kolejowej. Rozmawiano m.in. o linii nr 631. Patrząc od południa, jej początek będzie w Milanowie kolo Parczewa, gdzie rozgałęzi się od linii nr 30 Łuków-Lublin. Dalej na północ przejdzie przez Białą Podlaską, by dojść do linii nr 31 Siedlce-Czeremcha-Hajnówka w okolicach Fronołowa - informuje starosta powiatu radzyńskiego.
Poruszanie się po wiadukcie warszawskim to jazda ekstremalna -
zwraca uwagę Maciej Nowak, wiceprzewodniczący rady miasta Siedlce, i
apeluje o remont znajdującej się na nim ścieżki rowerowej.
Wiadukt warszawski to jedno z miejsc w mieście o największym natężeniu ruchu, co widać szczególnie w godzinach szczytu. Jakiś czas temu wprowadzono na nim nowe rozwiązania komunikacyjne dla rowerzystów i pieszych. Amatorzy dwóch kółek jadący od osiedla Warszawska w stronę centrum poruszają się po chodniku stanowiącym ścieżkę rowerową. Ci, którzy zmierzają w przeciwnym kierunku, pokonują wiadukt, jadąc pasem dla rowerzystów wydzielonym w jezdni. Dla pieszych przeznaczono chodnik po stronie północnej. - Kiedy zmieniono oznakowanie i sposób poruszania się pieszych i rowerzystów, faktycznie był chaos. Dochodziło do wielu zdarzeń, bo wszyscy jeździli i chodzili odwrotnie - przyznaje kom. Agnieszka Świerczewska, rzecznik prasowy komendy miejskiej policji. I przypomina o akcji „Bezpieczny rowerzysta”, podczas której policjanci edukowali siedlczan w kwestii odpowiedniego poruszania się po wiadukcie i stosowania się do znaków poziomych i pionowych. - Nasi mieszkańcy się przyzwyczaili i coraz więcej z nich porusza się zgodnie z oznakowaniem. Nie odnotowujemy w tym miejscu zwiększonej liczby zdarzeń z udziałem pieszych i rowerzystów czy większej liczby kolizji - stwierdza A. Świerczewska.
Wiadukt warszawski to jedno z miejsc w mieście o największym natężeniu ruchu, co widać szczególnie w godzinach szczytu. Jakiś czas temu wprowadzono na nim nowe rozwiązania komunikacyjne dla rowerzystów i pieszych. Amatorzy dwóch kółek jadący od osiedla Warszawska w stronę centrum poruszają się po chodniku stanowiącym ścieżkę rowerową. Ci, którzy zmierzają w przeciwnym kierunku, pokonują wiadukt, jadąc pasem dla rowerzystów wydzielonym w jezdni. Dla pieszych przeznaczono chodnik po stronie północnej. - Kiedy zmieniono oznakowanie i sposób poruszania się pieszych i rowerzystów, faktycznie był chaos. Dochodziło do wielu zdarzeń, bo wszyscy jeździli i chodzili odwrotnie - przyznaje kom. Agnieszka Świerczewska, rzecznik prasowy komendy miejskiej policji. I przypomina o akcji „Bezpieczny rowerzysta”, podczas której policjanci edukowali siedlczan w kwestii odpowiedniego poruszania się po wiadukcie i stosowania się do znaków poziomych i pionowych. - Nasi mieszkańcy się przyzwyczaili i coraz więcej z nich porusza się zgodnie z oznakowaniem. Nie odnotowujemy w tym miejscu zwiększonej liczby zdarzeń z udziałem pieszych i rowerzystów czy większej liczby kolizji - stwierdza A. Świerczewska.
Post staje się praktyką, którą podejmuje coraz więcej osób. I
dobrze. Jednak pojmowanie go głównie jako umartwienia może być
niebezpieczne. Jak nie wypaczyć postu?
Przyzwyczajeni do traktowania głodu jako sposobu leczenia i odmładzania zapominamy o jego duchowym charakterze. Bywa, że tylko w okresie Wielkiego Postu przypominamy sobie, iż oczyszcza nie tylko ciało, ale i duszę. Jednak w chrześcijańskim poście nie chodzi o osiągnięcie duchowej anoreksji, będącej oznaką umartwienia do granic możliwości, czy uczynkiem zasługującym na nagrodę, „przepustką” do nieba za poniesione wyrzeczenia. Post ma się dokonywać w tajemnicy, w pokorze, w konkretnym celu: sprawiedliwości, dzielenia się, miłości do Boga i do bliźniego (Iz 58,4-7; Mt 6,1-18). Nie zapominajmy, że „post jest daremny, a nawet szkodliwy dla tego, kto nie zna jego cech i warunków”, jak mawiał św. Jan Chryzostom. - Biblia wielokrotnie wspomina o ludziach, którzy pościli, przy czym post nie ograniczał się jedynie do powstrzymywania się od jedzenia. Był to szczególny czas zbliżenia do Boga poprzez zdystansowanie się do codziennych potrzeb i przyjemności. Okazje i motywy do podjęcia praktyki postu były różne - mówi dr Roman Zając, biblista i demonolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, podkreślając, iż Biblia mówi o poście wstawienniczym, np. kiedy Mojżesz pościł, prosząc o przebaczenie dla swego ludu, który popadł w bałwochwalstwo.
Przyzwyczajeni do traktowania głodu jako sposobu leczenia i odmładzania zapominamy o jego duchowym charakterze. Bywa, że tylko w okresie Wielkiego Postu przypominamy sobie, iż oczyszcza nie tylko ciało, ale i duszę. Jednak w chrześcijańskim poście nie chodzi o osiągnięcie duchowej anoreksji, będącej oznaką umartwienia do granic możliwości, czy uczynkiem zasługującym na nagrodę, „przepustką” do nieba za poniesione wyrzeczenia. Post ma się dokonywać w tajemnicy, w pokorze, w konkretnym celu: sprawiedliwości, dzielenia się, miłości do Boga i do bliźniego (Iz 58,4-7; Mt 6,1-18). Nie zapominajmy, że „post jest daremny, a nawet szkodliwy dla tego, kto nie zna jego cech i warunków”, jak mawiał św. Jan Chryzostom. - Biblia wielokrotnie wspomina o ludziach, którzy pościli, przy czym post nie ograniczał się jedynie do powstrzymywania się od jedzenia. Był to szczególny czas zbliżenia do Boga poprzez zdystansowanie się do codziennych potrzeb i przyjemności. Okazje i motywy do podjęcia praktyki postu były różne - mówi dr Roman Zając, biblista i demonolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, podkreślając, iż Biblia mówi o poście wstawienniczym, np. kiedy Mojżesz pościł, prosząc o przebaczenie dla swego ludu, który popadł w bałwochwalstwo.