Opinie
9/2021 (1335) 2021-03-03
Pandemia obnażyła smutną prawdę: to kobiety odpowiadają za większość obowiązków w domach, ale też tę pozytywną: panie potrafią pokonać każdą przeszkodę.

Ubiegły rok był bardzo trudny dla wielu samotnych matek, które straciły pracę lub znacznie ograniczono im możliwość zarobkowania. - W mojej firmie był przestój i szef zaproponował 1/8 etatu lub rozwiązanie umowy - wspomina Teresa, mama trójki dzieci w wieku szkolnym. - Wiedziałam, że nowej pracy nie znajdę w tym trudnym czasie, poza tym musiałam zająć się dziećmi, które zaczęły nauczanie zdalne. Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej, wpadłam w długi i musiałam poprosić o pomoc. Na szczęście wokół jest tyle osób dobrej woli i z ogromną wrażliwością, że jakoś udało mi się wyjść na prostą. Ale tylko ja wiem, ile nieprzespanych nocy, ile wylanych łez mnie to kosztowało... Tym, co stanowiło dla pań największe wyzwanie, był brak bezpośredniego kontaktu z innymi kobietami. Zgodnie przyznają, iż rozmowa telefoniczna nigdy nie zrekompensuje osobistego spotkania z mamą, siostrą, przyjaciółką. - Kocham swoją rodzinę, uwielbiam z nimi spędzać czas, ale w czasie zdalnej nauki i pracy zabrakło pewnego wentylu bezpieczeństwa - tłumaczy Kamila, dla której spotkanie z dwiema siostrami zawsze stanowiło formę darmowej terapii psychologicznej.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Zamiłowanie do czytania książek, pielęgnowane od dzieciństwa, czasami zamienia się w twórczą pasję - tak jest w przypadku mieszkanki gminy Wyryki.

Książka wychowuje i kształtuje człowieka od najmłodszych lat - jest o tym przekonana emerytowana nauczycielka i wieloletni dyrektor Szkoły Podstawowej w Kaplonosach Walentyna Kuszpa, która w lutym otrzymała nagrodę główną w kategorii „dorośli”, dyplom i złote pióro wójta gminy Wyryki za najciekawsze hasło promujące bibliotekę i czytanie. Zwycięska sentencja wyraża treść życia i postępowania jej autorki: „Biblioteka - kochać i żyć! Człowiek nieczytający książek to człowiek pozbawiony drogi do świętości, mądrości i wrażliwości”. Zamiłowanie do czytania, rozbudzone zazwyczaj we wczesnym dzieciństwie, nie zawsze utrzymuje się przez całe życie. U pani Walentyny jest inaczej - z książkami nie rozstaje się nigdy. - Chęć do czytania wyniosłam z domu, a w piątej klasie szkoły podstawowej zaczęły się rozwijać moje zainteresowania literackie - mówi W. Kuszpa. Potem była studentką filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej i z racji wybranego kierunku studiów zapoznawała się z obszerną literaturą.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Z farbami i sztalugą nie rozstaje się nawet na jeden dzień. Marcin Jędrzejewski we własnym, małym atelier przelewa na płótno wyobraźnię i otaczający świat.

Pozornie zwykłe mieszkanie na jednym z ryckich osiedli od roku stało się pracownią miejscowego artysty. Epidemia koronawirusa spowodowała, że wrócił w rodzinne strony po kilku latach spędzonych w Norwegii. Teraz to w Rykach tworzy dzieła, które rozchodzą się na lokalnym i nieco szerszym, krajowym rynku. A kto wie, może niedługo znów trafią zagranicę... Obok pasji M. Jędraszewskiego trudno przejść obojętnie. Nie ma w tym nic dziwnego, bo już od najmłodszych lat przejawiał artystyczne uzdolnienia. - Moja mama do dziś ma rysunek, na którym jest portret jej i taty. Narysowałem go w wieku pięciu lat. Gdy teraz na niego patrzę, nie mogę uwierzyć, że jest dziełem tak małego dziecka - wspomina artysta. Z biegiem lat postanowił rozwijać swoje zainteresowania. Ale gdy zaczęły powstawać kolejne malarskie dzieła, pojawiło się i wyzwanie. - Miałem duże problemy z alkoholem. Coraz bardziej się w nim zatracałem, a to zaczęło przekładać się na relacje z rodziną - przyznaje M. Jędrzejewski. W kryzysie otrzymał jednak wsparcie od najbliższej osoby.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Zdarzyło mi się tankować auto w Środę Popielcową. No cóż, samochód nie pości… Sprzedawca obsługujący kasę jednej ze stacji benzynowych rutynowo zaproponował mi zakup popularnego hot doga. Odmówiłem, tłumacząc się, że dzisiaj post, co on dowcipnie zripostował: proszę nie mieć obiekcji - mówią, że w tych parówkach w ogóle już nie ma mięsa.

Sondażownie dowodzą, jakoby z roku na rok coraz więcej Polaków świadomie decydowało się na 40-dniową wstrzemięźliwość od alkoholu, mięsa, słodyczy, chemii itd. Jedni mają pościć z pobudek religijnych, inni dla oczyszczenia organizmu po zimie. Niestety, duszpasterskie obserwacje zdają się temu przeczyć, przynajmniej jeśli chodzi o zdeklarowanych katolików. W miarę zwiększania się dobrobytu, a z nim konsumizmu, radykalnie stygnie gorliwość wielu polskich katolików nie tylko w zachowywaniu ścisłego postu w takie dni jak Popielec czy Wielki Piątek, ale i zwykłej piątkowej wstrzemięźliwości od mięsa. O ile starsze pokolenie, które mogłoby się już od tej praktyki dyspensować, generalnie przestrzega obowiązku postu i rozumie jego sens, o tyle wśród młodzieży poszczą jednostki. W miejsce postu religijnego pojawia się moda na różnego rodzaju oczyszczające głodówki, które współczesna medycyna pochwala, o ile - rzecz jasna - stosuje się je z głową. Już w starożytności posty traktowano jako metodę leczniczą. Głodówką leczył słynny Hipokrates i średniowieczny uczony Awicenna.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Gdy doznajecie przykrości lub gdy cierpienie was przygniata, złóżcie to czym prędzej w Moje Rany, a ból się uciszy - to jedna z 12 obietnic, jaką Jezus złożył s. Marii Marcie Chambon, której zawdzięczamy kult Ran Jezusa i koronkę ku ich czci. Ci, którzy regularnie odmawiają tę modlitwę, zapewniają, że jest ona wyjątkowym darem dla człowieka.

M.M. Chambon przyszła na świat w ubogiej, chłopskiej rodzinie. W 1862 r., mając 21 lat, wstąpiła do Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Chambèry jako świecka pomoc kuchenna. Dwa lata później złożyła tam śluby zakonne. Z posłuszeństwem i pokorą wypełniała wszystkie powierzone jej obowiązki. Choć nie posiadała żadnego wykształcenia, prowadziła bogate życie duchowe. Już w dzieciństwie obdarzona została łaską widzenia w hostii Dzieciątka Jezus, Ukrzyżowanego Chrystusa czy Najświętszej Maryi Panny. Odwiedzali ją również święci i dusze czyśćcowe. To właśnie jej Pan Jezus zlecił niezwykłą misję: przypomnienie ludziom o wartości nabożeństwa do Jego Świętych Ran. Stało się to podczas ekstatycznego widzenia we wrześniu 1867 r. Jezus powiedział wówczas do s. Marii: „To jest mi najcięższym, że są dusze, które mniemają, że nabożeństwo do Moich Ran jest czymś niegodnym uwagi i dla nich nieodpowiednim. Dlatego to nabożeństwo ostyga i zaciera się.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Trudno w to uwierzyć, ale 4 marca minęła pierwsza rocznica, kiedy media z przerażeniem doniosły, że w Polsce pojawił się tzw. pacjent zero.

Przestraszeni ludzie natychmiast rzucili się do sklepów, by ogołocić półki z papieru toaletowego, oliwy z pierwszego tłoczenia i spirytusu. Kilka dni później, po ogłoszeniu stanu epidemii na terytorium całego kraju, rozpoczął się formalnie pierwszy lockdown. Od tamtej pory Polacy zostali zmuszeni do diametralnej zmiany stylu życia. Stracili poczucie bezpieczeństwa i uświadomili sobie, że nie są już kowalami własnego losu. Nasze podstawowe prawa, w tym do wolności i własności, zaczęły być coraz bardziej ograniczane. Każdy, kto ma choć odrobinę zdrowego rozsądku i umiejętność samodzielnego myślenia, doskonale to widzi i rozumie. Widzi, co dzieje się z psychiką młodzieży zmuszonej do siedzenia przed ekranami komputerów. Dostrzega samotność starszych ludzi, których od miesięcy nie odwiedzają własne dzieci, bo im wmówiono, że są zagrożeniem dla seniorów. Widzi upadek kolejnych branż i gałęzi gospodarki. Odczuwa wzrost cen. Zauważa postępującą laicyzację. Pyta, co stało się z katolikami, których skutecznie przekonano, że kościół jest największym źródłem zarazy, a księża siewcami wirusa.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Rzeczywistość społeczna, która coraz bardziej wyłania się z opanowanego epidemią świata, wygląda coraz rozpaczliwiej. Dominującym uczuciem większości ludzi jest po prostu zmęczenie, zniechęcenie i wściekłość.

Zastanawiającym w ostatnich tygodniach są błagalne wręcz stwierdzenia polityków w różnych krajach, już nie świętujące zwartości społecznej wobec zagrożenia czy też przekonanych o zwycięskim marszu współczesnej nauki w walce z wirusem, ale po prostu błagające społeczności poszczególnych państw o kilka miesięcy jeszcze wytrwałości i znoszenia ograniczeń. Wskazują one na dominujące wśród elektorów wrzenie, które może zaowocować wybuchami społecznymi. W tym względzie nasze społeczeństwo nie odbiega w niczym od innych, zarówno na kontynencie europejskim, jak i na innych. Lecz ta sytuacja ma jeszcze jeden aspekt. Pod wpływem ograniczeń pandemicznych i ich przeżywania przez poszczególnych ludzi rodzi się nowy typ społeczeństwa, a właściwie jego hybryda. Człowiek z natury swojej nie może istnieć bez socjalnych odniesień. Fakt, iż żyjemy w społecznościach, a nie w stadach, wynika z naszej istoty. Z tego, że jesteśmy ludźmi.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Budynek po byłej pralni, która kiedyś wykorzystywana była przez żołnierzy stacjonującego w mieście 1 Pułku Strzelców Konnych, od kilkunastu lat spędza sen z powiek władzom Garwolina.

Obiekt niszczeje, a chętnego na jego zakup i odnowienie nie było. Blisko dwa lata temu sąd rejonowy zaproponował przejęcie budynku w zamian za inną działkę Skarbu Państwa na terenie miasta. Radni miejscy zaakceptowali rekomendowaną przez burmistrz propozycję sądu, ale przy okazji powróciła inicjatywa zorganizowania w obiekcie... muzeum. - Na chwilę obecną nie potrafię odpowiedzieć, co będzie: czy muzeum, czy archiwum sądu - mówi Albert Baran, zastępca burmistrza Garwolina. - Sprawa przekazania i zagospodarowania budynku po byłej pralni na terenie osiedla mieszkaniowego Koszary toczy się od 2007 r. Pasjonaci historii zwrócili się wówczas do władz miasta o przekazanie tego budynku na cele utworzenia muzeum lub izby pamięci. Nie doszło jednak do przekazania lokalu stowarzyszeniom. Po przedyskutowaniu przez komisje i radę miasta tematu zagospodarowania tego terenu z budynkiem w 2016 r. podjęto uchwałę o przeznaczeniu działki wraz z obiektem na sprzedaż - wyjaśnia A. Baran.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Dawniej w czasie Wielkiego Postu nie spożywano mięsa, słoniny, mleka ani masła. Zastępował je kwaśny żur, ziemniaki w łupinach, kiszona kapusta, śledzie i olej.

Wielkopostne menu w dawnej Polsce nie było zbyt urozmaicone. Żur, kapusta i ziemniaki dominowały od Środy Popielcowej. W związku z tym, że nie używano tłuszczu pochodzenia zwierzęcego, dania omaszczano olejem lnianym. Mieszkający w okolicach rzek i jezior jadali w tym czasie również ryby. Wiele osób na cały post dobrowolnie rezygnowało z picia alkoholu czy palenia tytoniu. Wstrzemięźliwość od pokarmów często wymuszona były nie tylko przez względy religijne, ale również konieczność - następował wówczas tzw. przednówek, tj. okres, w którym kończyły się zapasy żywności. Do niedawna zachowywano jeszcze ścisły post przez wszystkie dni Wielkiego Tygodnia. Dziś wiele osób nie przyjmuje pokarmów przez cały Wielki Piątek, posilając się tylko chlebem i wodą. - Podstawą do sporządzania posiłków w okresie Wielkiego Postu były ziemniaki oraz kasze: gryczana, jaglana, pęczak - wyjaśnia Maria Kozłowska z Woli Wereszczyńskiej w gminie Urszulin w powiecie włodawskim. Potrawy przygotowywało się głownie z warzyw: kapusty, grochu, fasoli, cebuli, marchwi, pietruszki, buraków, pasternaku czy brukwi. Kapusta z grochem i tak była syta; na niedzielny obiad omaszczano ją dodatkowo skwarkami z zasmażką przygotowywaną na tłuszczu z mąką, zaś w dni postne, czyli we środy i piątki - podawano z olejem.
9/2021 (1335) 2021-03-03
27 lutego w sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim odbył się VI Kongres Różańcowy Diecezji Siedleckiej. Spotkanie zorganizowano pod hasłem „Św. Józef - wzór cnót i patron na trudne czasy”.

Pierwszym punktem kongresu była konferencja wygłoszona przez o. Bogusława Jaworskiego ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny. Zakonnik tłumaczył, na czym polega fenomen św. Józefa. Podkreślał, że o tym wielkim patronie nie można mówić inaczej, niż w kontekście Świętej Rodziny. - Józef odsłania się nam jako obrońca ludzkiego życia. Gdyby wystawił Maryję na publiczne zhańbienie i śmierć, to równocześnie wystawiłby na śmierć życie, które się w Niej poczęło, a to życie nie było przecież niczemu winne. Nie można obwiniać dziecka o to, że poczęło się pod sercem matki! Bóg znał serce Józefa i wiedział, że on tak zrobi. Dziś Opiekun Jezusa i Matki Bożej, patrząc na naszą rzeczywistość, powiedziałby: „Ludzie, opamiętajcie się! W większości krajów świata doprowadziliście do tego, że najbardziej przerażającym miejscem dla maleńkiego dziecka jest łono jego własnej matki”. W wielu krajach nienarodzone dzieci nie mają bowiem już żadnych praw - głosił o. Bogusław.