Rozmaitości
Źródło: LA
Źródło: LA

Rodzicielstwo to misja

Liczymy, że świadomość nt. zdrowia prokreacyjnego wpłynie na zwiększenie zdrowia naszej populacji, a jednocześnie - zdrowia prokreacyjnego kolejnych pokoleń - mówił prezes zarządu Fundacji Świętych Joachima i Anny, rozpoczynając konferencję „Zadbaj o swoje dzieci, dbając o siebie, czyli zdrowie prokreacyjne”, która odbyła się w Siedlcach 17 listopada.

Na konferencję organizowaną przez Fundację Świętych Joachima i Anny, działającą przy Centrum Medyczno-Diagnostycznym, z udziałem Instytutu Ochrony Zdrowia, przybyli przedstawiciele wielu instytucji, stowarzyszeń i szkół. Nie brakowało młodych ludzi, którzy byli adresatami wielu poruszanych tematów. Uczestników powitali przedstawiciele Fundacji, informując o swoich działaniach, tj. konferencjach oraz spotkaniach warsztatowych organizowanych w celu zwiększenia świadomości nt. zdrowia prokreacyjnego dla osób w wieku 18-45 lat.

– Głównym celem projektu jest podkreślenie ryzyk, czynników, które wpływają na niepłodność: jak są diagnozowane, jak im przeciwdziałać i leczyć niepłodność. Chcielibyśmy, aby uczestnicy zmniejszyli lęk przed szukaniem pomocy, wiedzieli, gdzie ją uzyskać. Liczymy, że zwiększenie zdrowia prokreacyjnego wpłynie na zwiększenie zdrowia naszej populacji i jednocześnie na zwiększenie zdrowia prokreacyjnego kolejnych pokoleń – sygnalizował prezes zarządu Fundacji Damian Chaciak.

 

Prywatna sprawa

Spotkanie rozpoczęła wykładem „Zdrowie prokreacyjne a planowanie rodziny” dr Bożena Bassa z wydziału studiów nad rodziną Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

– Prokreacja to rodzicielstwo, a rodzicielstwo stanowi urzeczywistnienie miłości małżeńskiej – definiowała, podkreślając, że obok zdrowia niezmiennie zaliczane jest do cenionych wartości. – Współcześnie dokonują się istotnie przemiany kulturowe, które zmieniają odniesienie do rodzicielstwa – mówiła, omawiając przyczyny załamania sytuacji demograficznej, m.in. w Polsce. – Panuje przekonanie, że rodzicielstwo jest prywatna sprawą, sprawą wyboru małżonków. Nie patrzy się na nie jak na misję. To prawo wyboru obwarowane jest przez prawa reprodukcyjne i seksualne, które próbuje się zaliczyć do podstawowych praw człowieka – wyliczała prelegentka. Zapewnienie – w imię tak pojętych praw – edukacji seksualnej nastolatkom, dostępu do antykoncepcji czy aborcji, stosowania technik sztucznego rozrodu, jak też rozwój technik wspomaganego rozwoju, tj. planowanie płci i wyglądu dziecka – zmienia nastawienie do dziecka i do rodzicielstwa.

 

Potrzebna rzetelna wiedza

Dr B. Bassa zwróciła też uwagę na kwestię stosowanie środków antykoncepcyjnych jako jednej z podstawowych propozycji w zakresie planowania rodzicielstwa. – Spotykam kobiety, które przez wiele lat stosowały antykoncepcję hormonalną. „Czujemy się oszukane” – mówią dzisiaj, nie mogąc począć dziecka – dzieliła się spostrzeżeniem. Przedstawiła również skutki uboczne metody in vitro, przynoszącej cały szereg komplikacji zdrowotnych – zarówno w odniesieniu do zdrowia kobiety, jak i dziecka.

Dr Bassa zwróciła też uwagę, że – według badań – to nie służba zdrowia czy dostępność do leczenia mają wpływ na zdrowie człowieka. W 60-70% determinuje je styl życia i zachowania zdrowotne. – Łono mamy jest pierwszym środowiskiem życia dziecka. Trzeba, by łona kobiet były zdrowe, żeby dzieci miały dobry start życiowy – podkreślała znaczenie świadomości ról rodzicielskich, praw biologicznych warunkujących płodność, jak też kwestii moralnych.

– Troska o zdrowie prokreacyjne jest troską o dziecko – podkreślała, mówiąc, jak ważne jest promowanie piękna macierzyństwa, wiedzy o płodności, wiedzy o czynnikach zagrażających zdrowiu, w tym szkodliwości środków antykoncepcyjnych.

 

Wolimy chować głowę w piasek?

Uczestnicy konferencji mieli następnie okazję wysłuchanie wielogłosu w ramach panelu dyskusyjnego pt. „Promocja zdrowia a zdrowie prokreacyjne” prowadzonego przez dziennikarkę Halinę Pilonis. Uczestnicy – dr Ewa Frodis z Breast Cancer Unit w Szwecji, położna Ewa Prokurat, duszpasterz rodzin ks. dr Jacek Sereda, dr Ewa Jówko z Instytutu Edukacji na wydziale humanistycznym UPH – odnieśli się do kwestii „sukcesu prokreacyjnego” z różnej perspektywy. Jednogłośnie zwrócili uwagę na fakt, że zapewnienie dzieciom podstaw edukacji w zakresie zdrowia prokreacyjnego to rola rodziców.

E. Frodis omówiła różnice w podejściu do badań profilaktycznych w Polsce i w Szwecji. Polak woli nie poddawać się im w obawie, że przy ich okazji „coś się znajdzie”. Szwed wierzy w skuteczność służby zdrowia, profilaktyki, szczepień i autorytet lekarza. – To ważne, by człowiek, dowiadując się, że jest chory, uzyskał informację, gdzie ma się udać po pomoc – diagnozowała polskie bolączki dr Frodis.

Dr E. Jówko scharakteryzowała wyniki badań przeprowadzonych przez studenckie koło naukowe pedagogiki zdrowia nt. profilaktyki. Badaniu poddano grupę studentów UPH. – O ile świadomość dotycząca wiedzy nt. nowotworów piersi jest zadowalająca, to jeśli chodzi o samobadanie piersi – kobiety wiedzą, że trzeba je robić, ale nie potrafią – referowała dr Jówko. Druzgocące okazują się wyniki ankiety dotyczącej badań ginekologicznych i cytologii. Blisko 70% respondentek – młodych kobiet nie robiło cytologii. Gros studentek nigdy w życiu nie było u ginekologa.

 

Dorastanie do prokreacji

– Podlegamy pewnemu napięciu. Liczy się to, co jest dziś, a mało myślimy o tym, co będzie – ks. J. Sereda rozpoczął od ogólnej refleksji nt. tendencji odsuwania od siebie myślenia o skutkach braku troski o własne zdrowie. Dowodził również, że spojrzenie na kwestie związane z przygotowaniem do prokreacji tylko od strony fizjologii organizmu człowieka – to za mało. – Tam, gdzie jest miłość, jest też doświadczenie zdrowia – przekonywał. – Tajemnica życia jest… tajemnicą. Rozmawiamy o zdrowiu prokreacyjnym od strony medycznej, ale musimy się pochylić nad tym, że tajemnica życia nie zależy od nas do końca. My możemy w niej tylko współuczestniczyć – mówił. – Dorastanie do odpowiedzialnej prokreacji to dorastanie do miłości – mówił, przestrzegając przed odnoszeniem pojęcia „miłość” – do seksu. Przyznał zarazem, że tematy związane z seksualnością to ciągle temat tabu. – Młode dziewczyny pracujące z doradcą życia rodzinnego są zaskoczone, że zależność troski o właściwe dorastanie w wymiarze seksualnym ma przełożenie na prokreację – odwołał się do konkluzji płynącej z kursów dla kandydatów do małżeństwa. Równie ważne jak kwestia „wtajemniczenia” jest – kto uczy zrozumienia seksualności i jakim językiem o tym mówi. Ks. Sereda, pytany o to, w jaki sposób Kościół zachęca do tego, by rodziny były dzietne, stwierdził: – Otwartość na życie jest ściśle powiązana z tajemnicą wiary człowieka w Boga. Cała Europa zachodnia dba o styl życia, jednak dzieci rodzi się mało. Tajemnica rodzicielstwa zakrzewia się więc w tajemnicy Bożych planów. Człowiek jest wezwany do otwartości na życie. Prokreacja jest czymś więcej niż tylko spełnianiem swoich marzeń – uwrażliwiał duszpasterz rodzin.

 

Dziecko z miłości

E. Prokurat, mierząc się z pytaniem o to, w jaki sposób położna może wesprzeć podjęcie decyzji o kolejnym dziecku, wyjaśniła, że stara się pokazać rodzicom, z którymi współpracuje m.in. w ramach kursów przygotowujących do porodu, piękno rozwijającego się dziecka. Skutek? Zmiana ich spojrzenia na przebieg ciąży. Odsunięcie obaw kobiety o swoje ciało, o ból związany z porodem, na rzecz dziecka. – Cała medycyna skupia się dzisiaj na tym, by zapobiegać bólowi, a odchodzi od tego, by poród traktować jako zjawisko naturalne – przekonywała. Podzieliła się też spostrzeżeniem, że przyczyny rezygnacji z kolejnego dziecka zwykle związane są ze sferą egzystencjalną i ekonomiczną. – Małżonkowie twierdzą często, że posiadanie dziecka to: ciężka praca, odpowiedzialność, poświęcenie, duże wydatki, zobowiązanie na całe życie, rezygnacja z siebie – cytowała argumenty przytaczane przez jej rozmówców. – Jeśli kobieta rodzi dzieci z miłości, nie jest to poświęcenie, tylko życie, które kocha – zaznaczyła położna, dzieląc się swoim doświadczeniem bycia mamą, co nigdy nie zmusiło jej do rezygnacji z własnych pasji.

LA