Komentarze
Rok 2012

Rok 2012

Obserwatorium astronomiczne PAN w Warszawie poinformowało, że w nocy z 4 na 5 stycznia nasza poczciwa Ziemia znajdować się będzie rekordowo blisko Słońca. Proszę się jednak nie bać - nie grożą nam z tego tytułu rekordy upałów (choć fakt, że zima w tym roku wyjątkowo łaskawa). Otóż owa odległość to „tylko” 147 milionów kilometrów.

Zakładając, że bylibyśmy w stanie przejść pieszo dziennie 25 kilometrów (w tym w niedziele i święta, 365 dni w roku), na pokonanie tego dystansu potrzebowalibyśmy 5 milionów 880 tysięcy dni, czyli jakieś 16 tysięcy 100 lat. A i tak w skali Kosmosu jest to odległość wyjątkowo mała, w innych bowiem przypadkach podaje się ją w latach świetlnych (rok świetlny to odległość, którą przebywa w ciągu roku promień światła – zaś prędkość światła, jak wiemy, jest największą prędkością znaną w przyrodzie). Są to liczby, których wyobrażenie i ogarnięcie przekracza możliwości ludzkiego umysłu. Tak wielkie, że prawie ocierające się o nieskończoność.

Dobrze czasem zastanowić się nad takimi rzeczami. Takie zastanowienie uczy pokory. Każe postawić sobie pytanie: Kim jestem sam z siebie? Co mogę? Skoro nasza Ziemia przy tych wszystkich liczbach wygląda jak ziarnko piasku, zabłąkane gdzieś na krańcach galaktyki, to jakim pyłem jestem ja? To naprawdę dobre ćwiczenie, leczące z nieuzasadnionego przekonania o własnej wielkości, pretensji wobec Pana Boga i świata, pychy i buty…

Może warto uświadomić to sobie u progu roku 2012. Roku, w który może jak rzadko kiedy wcześniej, wchodzimy z pytaniem: jaki będzie? Co przyniesie? Tym bardziej, że ciągle jesteśmy straszeni widmem ekonomicznego kryzysu i przepowiedniami końca świata. Jak podejść do tych wszystkich informacji?

Przede wszystkim trzeba zadać sobie pytanie o przyczyny naszego lęku i obecnego stanu rzeczy. Jeśli idzie o kryzys ekonomiczny i ratowanie euro, to trochę złośliwie chciałoby się przywołać znaną z dawnych czasów definicję socjalizmu: „Socjalizm jest to ustrój, który bohatersko zmaga się z trudnościami, nieznanymi w innych systemach”. Trudnościami, dodajmy, które sam stworzył i które były wynikiem jego chorych założeń, ideologizacji działań oraz zwykłej ludzkiej nieuczciwości. I to właśnie kryzys w sferze etyki i wiary, jak przy każdej możliwej okazji przypomina papież Benedykt XVI, jest główną przyczyną kryzysu w sferze ekonomii. I bez odnowy w tych dwóch sferach wszelkie próby ratowania gospodarki i finansów będą bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.

Jeśli zaś idzie o przepowiednie… myślę, że doskonale wiemy, co mówi Pismo św. na temat wiary we wróżby, astrologię, przepowiednie… Taka wiara jest wielkim aktem nieufności wobec Boga i jego Opatrzności, która kieruje światem. Przypominają się pełne wyrzutu słowa, które Jezus skierował do św. Katarzyny ze Sieny: „Czemu nie ufasz Mnie, który jestem twoim Stwórcą? Bo ufasz sobie. Czyż nie jestem Ci wierny i oddany?… Czemu wątpisz, że jestem dość mocny, aby Ci pomóc, dość silny, aby Cię wspierać i bronić od nieprzyjaciół, dość mądry, aby oświecić oko Twojego intelektu, lub że mam dość dobrotliwości, żebym Ci zechciał dać to, co jest konieczne dla twego zbawienia. Czemu mniemasz, że nie jestem dość bogaty, abym mógł Cię wzbogacić, ani dość piękny, by Ci przywrócić piękność? Czemu boisz się, czy znajdziesz u Mnie chleb do jedzenia i szatę do przyodziania się?”.

Tak więc naszą jedyną odpowiedzią na wróżby, przepowiednie i katastroficzne wizje powinno być tylko ufne zawierzenie Bogu Ojcu i złożenie się w Jego Ojcowskich dłoniach. W świecie pełnym rozczarowań, zawodów, niespełnionych nadziei tylko Pan Bóg nie zawodzi i pozostaje wierny. 

Ks. Andrzej Adamski