Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Rolnicy kontra niszczące pola zwierzęta

W przyszłym roku zostaną wprowadzone nowe zasady finansowania odszkodowań za szkody wyrządzone przez zwierzęta łowne w uprawach i płodach rolnych. Wnioski w sprawie szkód składane będą do wojewody, który ustali wysokość rekompensat.

W ostatnich kilkunastu latach nastąpił w Polsce znaczny wzrost powierzchni upraw gatunków roślin, które stanowią pożywienie dla zwierzyny łownej. Zwierzęta niszczą lokalnie plantacje zbóż, roślin okopowych, strączkowych czy motylkowych, często w momencie siewu, a później w kolejnych fazach rozwoju roślin, aż do zbiorów. Na polach uprawianej w dużej ilości kukurydzy czy rzepaku - a także innych roślin - żerują dziki, które ponadto tratują rośliny, tworzą ścieżki i legowiska. Na pola przybywają również łosie, jelenie czy sarny.

W stosunku do zwierząt, które powodują szkody w uprawach rolniczych i leśnych, zaleca się – w myśl Ustawy o ochronie roślin z 2003 r. – metody bezpieczne dla środowiska, jak i dla sprawców szkód. Zmianom ulegają akty prawne regulujące odpowiedzialność za wyrządzane przez zwierzęta szkody. Część unormowań prawnych zawiera ustawa Prawo łowieckie z 1995 r., a także rozporządzenie ministra środowiska z 2010 r. w sprawie sposobu postępowania przy szacowaniu szkód oraz wypłat odszkodowań za szkody w uprawach i płodach rolnych.

Zgodnie z nową ustawą, która będzie obowiązywała od 1 stycznia 2018 r., wnioski w sprawie szkód w uprawach i płodach rolnych składane będą do wojewody, który także ustali wysokość odszkodowania w drodze decyzji administracyjnej. Oględzin oraz szacowania szkód dokonywać będą przedstawiciele wojewody, a nie – jak do tej pory – sami myśliwi. Rolnicy wielokrotnie skarżyli się, że wyceny dokonywane przez koła łowieckie, są żenująco niskie. Gospodarz często był na pozycji przegranej w porównaniu z kołem łowieckim i słyszał od myśliwych odpowiedź, że może ubiegać się większego odszkodowania na drodze sądowej. Większość odrzucało jednak takie rozwiązanie.

 

Skomplikowane procedury

Mariusz Wrześniak, współwłaściciel rodzinnego gospodarstwa rolnego o areale 1 tys. ha w Korolówce Osadzie, postanowił w tym roku wziąć sprawę w swoje ręce. Rolnik od lat notował duże straty na łąkach, polach zbóż, kukurydzy i rzepaku. – Dziesięć lat temu nie było takich szkód, jak w ostatnich latach. Dotąd nie ubiegaliśmy się o odszkodowania, ale w związku z olbrzymimi stratami i uzyskiwaniem mniejszej ilości paszy z naszych pól, postanowiłem zawalczyć o swoje – mówi M. Wrześniak. –

Na pewno zwiększyła się liczba zwierząt, w pasie przygranicznym pojawiają się np. migrujące łosie zza wschodniej granicy, nie podlegające ochronie na Białorusi. Ponadto nowe odmiany rzepaku, tzw. niskoerukowe są smaczniejsze, stąd chętniej zjadane przez dzikie zwierzęta – tłumaczy gospodarz.

M. Wrześniak przyznaje, że procedura uzyskania odszkodowania jest bardzo skomplikowana, dlatego pomocą służą szkolenia oraz wsparcie merytoryczne specjalistów z Ośrodka Doradztwa Rolniczego. – Rolnicy nie znają się na prawie łowieckim, są zbywani, a cała procedura opiera się na podaniu ręki i podpisaniu protokołu, co skutkuje uzyskaniem śladowego odszkodowania za poniesione straty. Nieraz szkody spowodowane przez dzikie zwierzęta są tak wysokie, iż dorównują zyskowi gospodarstwa – zauważa. – Udało mi się nie tylko poznać ścieżkę dotarcia do osób, które mogą mi pomóc, ale i sam pomogłem koledze rolnikowi, który przyszedł do mnie załamany, kiedy zauważył straty na polach rzepaku – dodaje rolnik.

 

Jest o co walczyć

M. Wrześniak zauważa, że jeśli rolnik gospodaruje na niewielkim areale ziemi, koszt wynajęcia specjalisty do oszacowania strat może być zbyt wysoki w stosunku do wypłaconego później odszkodowania, dlatego często rolnicy rezygnują z całej procedury. – A jest o co walczyć – podkreśla. – Mimo tego, że rekompensaty są bardzo niewielkie – ja na przykład otrzymałem zaledwie ok. 10% odszkodowania od kół łowieckich, a pozostałe środki, o które ubiegam się, zostaną wypłacone z urzędu marszałkowskiego – myślę, że warto łączyć się z innymi rolnikami. Gdyby grupowo porozumiewali się, koszty rzeczoznawcy zostałyby podzielone na kilka, a nie jedną osobę – precyzuje.

M. Wrześniak wystąpił z inicjatywą m.in. do kierownika Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego we Włodawie, aby zorganizować spotkanie z udziałem specjalisty, który zaprezentowałby rolnikom możliwości uzyskania wsparcia i przejścia przez drogę ubiegania się o odszkodowania. Kierownik PZDR Norbert Hoefler uznał tę propozycję za dobrą i wstępnie ustalono, że najlepszym okresem na spotkanie rolników z rzeczoznawcą od spraw odszkodowań spowodowanych przez zwierzynę łowną będą miesiące zimowe. Rolnicy dysponują wtedy wolnym czasem, a tematyka wzbudzi na pewno duże zainteresowanie.

Joanna Szubstarska