Rolnicy odzyskają pieniądze?
Batalia o zwrot należności między plantatorami a władzami spółki trwa od dawna. Czarę goryczy przelała niekorzystna propozycja układu, z jaką firma zwróciła się do rolników. Zakład zaproponował bowiem, że z uwagi na trudną sytuację, w jakiej się znalazł, zapłaci rolnikom połowę należności, ale stanie się to w 30 nieoprocentowanych ratach.
Dostawcy zaczęli protestować, czego efektem było odrzucenie przez sąd wniosku, który uznał ją jako krzywdzącą. 9 kwietnia zapadła kolejna decyzja w sprawie spółki. Sąd Rejonowy Lublin-Wchód wydał postanowienie o upadłości zakładu i wyznaczył syndyka.
Niepewna przyszłość
Jak przyznaje przewodniczący związku zawodowego pracowników, część zatrudnionych w Kampolu już złożyła wypowiedzenia. – Przed restrukturyzacją spółka zatrudniała ok. 160 osób. Natomiast w porównaniu do stanu na koniec ubiegłego roku z pracy odeszło już ok. 30 osób – mówi Andrzej Jędrych. – Ci, którzy zostali, nie wiedzą, ile wyniesie ich wynagrodzenie, gdy stawka minimalna rośnie. Cały czas więc oczekują, co zrobi syndyk – dodaje.
Rzecznik syndyka uspokaja emocje. – Syndyk prowadzi produkcję i sprzedaż, wobec czego nie dokonuje zwolnień grupowych. Będzie zmierzał do sprzedaży działającego przedsiębiorstwa inwestorowi w celu jego zachowania, bowiem ten wariant likwidacji najpełniej realizuje cele postępowania upadłościowego – mówi Dariusz Szmytt, a odnosząc się do odejść pracowników, podkreśla, że nie jest to nowa sytuacja. – Ten proces rozpoczął się co najmniej na początku 2023 r., kiedy sąd odmówił zatwierdzenia układu – zauważa rzecznik syndyka.
Pierwszeństwo mają instytucje
Sytuacji w Kampolu przyglądają się także rolnicy, którym spółka winna jest pieniądze. Według szacunków wierzytelności firmy (ZUS, banki) mogą wynosić 80 mln zł. Tylko dostawcom z powiatów łęczyńskiego i ryckiego przetwórnia powinna zapłacić ponad 9,5 mln zł. Czy ogłoszenie upadłości otwiera im drogę do odzyskania pieniędzy? Plantatorzy realnie podchodzą do sprawy i nie liczą, że otrzymają 100% zwrotu. – Wierzycieli spółki jest bardzo wielu, a majątek Kampolu nie wystarczy na spłatę wszystkich zobowiązań. Pierwszeństwo będą miały instytucje państwowe – ocenia Ireneusz Janczak, rolnik. Potwierdza to rzecznik syndyka. – Największe zaspokojenie otrzymają wierzyciele, którzy posiadają zabezpieczenia na majątku, a następnie ZUS, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolników – za wypłaty odszkodowań rolnikom za ich produkty z gospodarstw rolnych, i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – za wypłacone świadczenia pracownikom Kampolu, a dopiero potem pozostali – tłumaczy D. Szmytt.
Światełko w tunelu
Na szczęście dla dostawców takich jak I. Janczak pojawiło się pewne światełko w tunelu. – Należę do rolników indywidualnych i mogę skorzystać z funduszu ochrony rolnictwa w ramach KOWR. Z takiej pomocy są wykluczeni dostawcy należący do grup producenckich i zrzeszeń – wyjaśnia I. Janczak.
Fundusz rolnictwa ma jednak swoje wady. Chodzi o procedury. Aby skorzystać z pieniędzy jeszcze w tym roku, rolnicy powinni byli złożyć wnioski do końca marca. Tymczasem ogłoszenie upadłości Kampolu nastąpiło tydzień po tym terminie. – Muszę czekać i skorzystam z naboru dopiero w przyszłym roku – rozkłada ręce I. Janczak. Ale czy trzeba będzie czekać aż tak długo?
LIR interweniuje
Na razie nic nie jest przesądzone. Z pomocą rolnikom stara się przyjść Lubelska Izba Rolnicza. Jej prezes 25 kwietnia złożył przed sejmową komisją rolnictwa postulat, by wnioski o pieniądze z funduszu rolnictwa mogły być przyjmowane przez cały rok. – Nie zetknąłem się na komisji z oponentami. Moim zdaniem wprowadzenie takich zmian w prawie uchroniłoby wielu rolników przed bankructwem. A w przypadku dostawców Kampolu takie odszkodowanie byłoby zdecydowanie lepsze niż propozycja układu, która zakładała, że dostaną oni tylko połowę swej należności i to przez tylko trzy lata – akcentuje Gustaw Jędrejek, prezes LIR.
Tomasz Kępka