Rozmaitości
Rolnik na dopalaczach

Rolnik na dopalaczach

Najpierw pojawiły się bóle głowy. Potem stracił przytomność, choć miał zaledwie 25 lat. Lekarze nie mieli wątpliwości - przedawkował. Tylko co?

Maciek trafił na oddział ratunkowy w poniedziałek. Skarżył się na zawroty głowy, nudności, roztrzęsienie. Miał zwężone źrenice. Diagnoza lekarza była natychmiastowa: zażywał środki odurzające. Nie pomagały żadne tłumaczenia. Dla lekarza było oczywiste, że młody chłopak z takimi objawami, który na dodatek przyjechał do szpitala po weekendzie, to efekt całonocnej zabawy z zakazanymi substancjami. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że przyczyna była zupełnie inna.

Łut szczęścia

– Żona się uparła i kazała lekarzom szukać przyczyny, choć oni uważali mnie za ćpuna – opowiada pan Maciek. – Ale ona nie dawała za wygraną i dopiero po jakimś czasie ktoś zapytał, czy nie miałem kontaktu z jakimiś chemikaliami. A przecież z teściem całą sobotę robiliśmy opryski w sadzie i na polu – wspomina.

Okazało się, że tym razem brak maseczek miał fatalne skutki. Na szczęście skończyło się na kilku dniach pobytu w szpitalu i kroplówkach. Ale efekty nieostrożności podczas oprysków mogą być o wiele poważniejsze.

– Objawy są bardzo różnorodne, w zależności od środka i czasu ekspozycji na jego działanie – mówi dr Joanna Macech-Smużewska, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. – Od niewielkiej niedyspozycji, przez ślinotok, potliwość lub suchość, drgawki, do nawet omdleń i utraty przytomności – wylicza.

Jajko mądrzejsze od kury

Często zatrucia to efekt ludzkiej ignorancji. Bo kto wie lepiej od nas, jak stosować dany preparat? Producent? A co tam on może wiedzieć? Takie myślenie często daje tragiczny efekt. Bo zatrucia to najczęściej wyniki niewłaściwego stosowania środków ochrony roślin, np. sposobu opryskiwania niezgodnego z zaleceniami producenta, a także zbyt dużych dawek, błędnie dobranego typu środka chemicznego do danych roślin. Niektórzy w ogóle nie sprawdzają zaleceń producenta, ile musi upłynąć czasu od oprysku, zanim będzie można zjeść opryskiwane warzywa czy owoce. Albo o takim zaleceniu nawet nie wiedzą.

Jest lepiej

Jednak dr Joanna Macech-Smużewska pytana o liczbę osób zgłaszających się do szpitala z objawami zatrucia pestycydami, mówi, że z roku na rok jest ich coraz mniej, ale – niestety – wciąż trafiają tu dzieci. – Częściej to one są hospitalizowane, zazwyczaj po przypadkowym spożyciu substancji, które bez zabezpieczenia pozostawili dorośli – dodaje.

Ale, jak przyznaje, dorośli też się zgłaszają, najczęściej rolnicy i sadownicy. Niektórzy odczekują i liczą, że objawy same przejdą, inni od razu szukają fachowej pomocy. – Sama świadomość jest jednak większa niż jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu – podkreśla J. Macech-Smużewska.

Jak pomóc?

Rolnicy, sadownicy czy ogrodnicy – wszyscy pracujący z chemikaliami do uprawy i ochrony roślin powinni wiedzieć, jak pomóc osobie, która uległa zatruciu pestycydami. A lekarze podkreślają, że najważniejsze jest wezwanie karetki i jak najszybsze przewiezienie chorego do szpitala.

– Ponieważ są różne rodzaje zatrucia, ważne, by podać lekarzowi nazwę środka, który był stosowany – zaznacza dr J. Macech-Smużewska. – To pomoże nam dobrać odpowiednie leki i pozwoli działać. Jeśli mamy do czynienia z cięższymi przypadkami, konsultujemy się ze specjalistycznymi placówkami toksologicznymi lub kierujemy pacjenta do nich – dodaje.

Włącz myślenie

Czasy wymuszają na rolnikach stosowanie środków, które często zawierają szkodliwe dla zdrowia substancje. Dlatego tak ważna jest świadomość konieczności zachowania daleko idących środków ostrożności podczas ich stosowania. Po pierwsze – zapoznanie się z załączonymi przez producenta sposobami stosowania i odpowiednie zachowanie podczas ich używania. Po drugie – zabezpieczenie narzędzi i opakowań po stosowanych środkach. I po trzecie – zdrowy rozsądek.


Uwaga: dzieci!

 

Do zatruć pestycydami najczęściej dochodzi w wyniku przebywania w miejscu, gdzie prowadzone były opryski lub poprzez kontakt z używanymi do tego maszynami bądź opakowaniami po tych środkach. O ile dorośli mają wiedzę, jak się zabezpieczyć, dzieci już nie, stąd są o wiele bardziej narażone na ryzyko zatrucia. Bardzo często w ferworze pracy zapomina się o zabezpieczeniu opakowań po środkach chemicznych, co najmłodsi chętnie wykorzystują i bawią się nimi, obrzucają, polewają, a nawet próbują jeść. Może też się zdarzyć, że dziecko spożyje opryskane produkty rolne lub napije się wody, w której znalazły się pestycydy. 

Monika Grudzińska