Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Rolniku, nie daj się wkręcić!

Co chwila media donoszą o nieszczęśliwych wypadkach w rolnictwie. Te z udziałem maszyn należą często do tragicznych w skutkach. Potwierdzają to, niestety, niechlubne statystyki Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Nikt nie ma wątpliwości, że park maszynowy w gospodarstwie znacznie ułatwia i przyspiesza pracę, czyniąc ją lżejszą i wydajniejszą. Próżno dziś szukać gospodarstwa, które choć w części nie jest zmechanizowane. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że eksploatacja ciągników, maszyn, wszelkich narzędzi i urządzeń, wymaga odpowiednich kwalifikacji, wiedzy i… rozwagi podczas ich obsługi. Bez tego - łatwo o błąd, niebezpieczną sytuację, nieszczęście. Jak wskazują dane, w 2020 r. zgłoszono blisko 11 tys. zdarzeń wypadkowych (prawie 20% mniej niż w 2019 r., jednak - jak zastrzega KRUS - z powodu pandemii koronawirusa dane statystyczne mogą nie odzwierciedlać rzeczywistej liczby wypadków przy pracy rolniczej i chorób zawodowych rolników). Wszystkich wypadków z udziałem maszyn i urządzeń rolniczych, poddanych analizie przez KRUS, było niewiele ponad 3,8 tys., tj. 39%. Jak wskazują badania, większość zdarzeń miała miejsce podczas obsługi ciągników rolniczych, maszyn i urządzeń do pozyskiwania oraz obróbki drewna, środków transportowych - przyczep, wozów konnych i samochodów dostawczych.

Jaką część z tych zdarzeń stanowią te z kategorii „07”, czyli pochwycenia i uderzenia przez części ruchome maszyn i urządzeń? Blisko 13% (ponad 1,2 tys. wypadków).

Tylko do maja tego roku w placówkach terenowych w Garwolinie, Łosicach, Mińsku Mazowieckim, Siedlcach, Sokołowie Podlaskim oraz Węgrowie odnotowano w sumie 19 zgłoszeń o wypadkach powstałych podczas użytkowania maszyn. – Były to przede wszystkim pochwycenia i uderzenia przez ruchome elementy maszyn, pilarki i inne elementy skrawające, ale także maszyny do produkcji polowej, pochwycenie przez wały teleskopowo-przegubowe oraz urządzenia do obsługi zwierząt (służące do przygotowywania i zadawania pasz, usuwania obornika itp.) – informuje Marek Zając, kierownik samodzielnego referatu prewencji, rehabilitacji i orzecznictwa lekarskiego w placówce terenowej KRUS w Siedlcach. Jak wskazuje mój rozmówca, głównie czynnik ludzki przyczyniał się do nieszczęśliwego zdarzenia (m.in. niewłaściwe operowanie kończynami w strefie zagrożenia, nieodpowiednie uchwycenie narzędzi czy użycie urządzeń niezgodnie z ich przeznaczeniem). Nie bez znaczenia pozostaje również niewłaściwy stan techniczny maszyn, brak napraw i konserwacji, środków ochrony osobistej oraz urządzeń zabezpieczających. W statystykach ogólnopolskich również się to potwierdza. A sezon żniw z udziałem kosiarek rotacyjnych, kombajnów, pras, belarek, dopiero przed nami…

 

Chwila nieuwagi

To mogło skończyć się tragicznie. Była sobota, późne popołudnie, dzień jak co dzień na jednej z mazowieckich wsi, rutyna… Pan Wojciech, od kilku godzin pracujący w polu, podłączał opryskiwacz do ciągnika rolniczego, kiedy jego odzież została wciągnięta przez nieosłonięty wałek przekaźnika mocy. Gdy 38-latek zorientował się, że wałek pochwycił i zaczął wciągać jego kurtkę, natychmiast próbował się wyrwać. Jednak pracująca maszyna nie pozwoliła mężczyźnie szybko wyswobodzić się z uścisku. Na szczęście ciągnik pracował na wolnych obrotach, a nieustanne próby uwolnienia się rolnika doprowadziły do zatrzymania silnika maszyny i wyswobodzenia się 38-latka. Pan Wojciech był wówczas na polu sam, z obrażeniami ciała dostał się do kabiny ciągnika i wezwał pomoc. Mężczyzna został przetransportowany śmigłowcem ratunkowym do szpitala. Na szczęście jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Mniej szczęścia miał jednak pan Julian, który spieszył się ze zbiórką siana przed deszczem. Niewiele mu już zostało, zmęczony pracą chciał jak najszybciej ukończyć sianokosy i wracać do domu. Podczas wykonywania prac zauważył, że w maszynie rolującej zerwał się sznurek. Mężczyzna postanowił sam usunąć usterkę, w pośpiechu włożył dłoń do pracującej belarki… Maszyna wciągnęła jego prawą rękę. Pomimo udzielenia szybkiej pomocy medycznej poszkodowanemu, obrażenia były tak poważne, że, niestety, konieczna była amputacja całej ręki.

 

Wypadek to nie przypadek

Czego tu zabrakło? Wyobraźni, zdrowego rozsądku? A może zadziałał brak wiedzy, zasad bezpieczeństwa? Pośpiech, rutyna? Przyczyn może być wiele. Marek Zając nie ma wątpliwości, że wielokrotne apele KRUS oraz innych instytucji i organizacji społecznych dbających o bezpieczeństwo pracy rolników, podnoszenie świadomości mieszkańców wsi i innych pracowników środowiska wiejskiego, przynoszą pozytywne efekty. – Wypadków jest mniej, nadal jednak za dużo. Wszelkie zdarzenia udowadniają bowiem, że niestosowanie się do zasad bezpieczeństwa podczas prac w gospodarstwie może kosztować utratę zdrowia, a nawet życia. – Wypadek to nie przypadek – ocenia M. Zając. – Bo choć większość z nas pamięta o zasadach bhp, to w nawale prac łatwo o błąd. Tym bardziej, że wchodzimy w okres intensywnych prac na roli. Do wykonywania swoich obowiązków nie należy jednak podchodzić w sposób niedbały i rutynowy – apeluje pracownik terenowej placówki KRUS.

 

Akcja: edukacja

Czy u rolników zauważalny jest wzrost świadomości zagrożeń, jakie może nieść ich codzienna praca? – Zdecydowanie tak. W części gospodarstw przekłada się to na próby usunięcia zaniedbań, zmianę metod pracy. To tylko utwierdza nas w przekonaniu, że nasza praca jest poniekąd misją, a wszelkie akcje edukacyjne mają sens – przekonuje M. Zając. I wymienia chociażby kolejne edycje ogólnopolskich kampanii prewencyjnych ph. „Mądrze postępujesz, wypadku nie spowodujesz” czy „Nie daj się wkręcić!”. Ostatnia z wymienionych ma na celu wskazywać rolnikom zagrożenia wypadkowe z udziałem maszyn, ale również je eliminować. Stąd m.in. zorganizowana akcja wymiany osłon na wałach przegubowo-teleskopowych, w której chętni rolnicy partycypowali tylko w połowie kosztów wymiany. – Praca z wałami przekazu mocy bez osłon lub z uszkodzonymi tarczami prowadzi do groźnych wypadków kończących się ciężkim kalectwem lub śmiercią – przekonywali organizatorzy inicjatywy.  

 

O bezpieczeństwie raz jeszcze

– Aby praca z maszynami była bezpieczna, należy pamiętać o kilku zasadach. Każde urządzenie ma swoje określone przeznaczenie, korzystając z niego, musimy stosować się do instrukcji i symboli ostrzegawczych. Jesteśmy zobowiązani dbać o park maszynowy (przeprowadzamy regularnie konserwację sprzętu, sprawdzamy kompletność wyposażenia, nie demontujemy osłon i zabezpieczeń zainstalowanych przez producenta maszyny). Obsługę urządzeń powierzamy tylko i wyłącznie osobom dorosłym, zdrowym, posiadającym uprawnienia do ich eksploatacji – wylicza pracownik siedleckiej PT KRUS. Jak dodaje M. Zając, operator urządzenia stale musi zachowywać zdrowy rozsądek. Przed uruchomieniem maszyny – upewniamy się, że nikomu nie zagraża niebezpieczeństwo; w czasie postoju – zabezpieczamy urządzenie przed niekontrolowanym przemieszczeniem lub stoczeniem; zachowujemy bezpieczną odległość od pracującej maszyny, a przede wszystkim – przed przystąpieniem do regulacji bądź usuwania awarii – wyłączamy napęd i upewniamy się, że urządzenie jest unieruchomione!

Nie bez znaczenia pozostaje również nasz ubiór. – Do pracy w gospodarstwie oraz z wykorzystaniem maszyn i narzędzi rolniczych należy zakładać ubrania przylegające do ciała, bez zwisających lub luźnych części, które mogłyby zostać pochwycone przez elementy mechaniczne. Rolnicy powinni stosować odpowiednie obuwie i środki ochrony indywidualnej. Odpoczywać, kiedy to tylko możliwe, i powstrzymywać się od pracy w przypadku złego samopoczucia. Dla bezpieczeństwa swojego i innych – dopowiada kierownik referatu prewencji, rehabilitacji i orzecznictwa lekarskiego.

Iwona Zduniak-Urban