Historia
Rozdział sił w obozie powstańczym

Rozdział sił w obozie powstańczym

8 lutego oddział Gustawa Zakrzewskiego obozował w Annopolu k. Radzynia, skąd zabrał siedem koni i zaopatrzył się w żywność. Różański natomiast przebywał w Stoczku Łukowskim, gdzie ogłosił Manifest Rządu Narodowego. Tego też dnia na teren powiatu łukowskiego przybył oddział płk. Marcina Borelowskiego - Lelewela.

8 lutego, po bitwie siemiatyckiej, „Zameczek” – Cichorski odszedł w województwo łomżyńskie, zabierając z Mystkowskim zaledwie 700 ludzi. Oddział Jabłonowskiego i Matlińskiego skierował się na południe. Na wieść o klęsce siemiatyckiej – jak zapisał Jabłonowski – w oddziale ,,niepraktykowany dotąd popłoch powstał… Kto, jak mógł, tak się wymykał, podążając ku wybrzeżu Bugu, by na razie przycupnąć gdzieś pośród ludności okolicznych wiosek”. Przy przejściu przez Bug oddział stopniał do ok. 150 osób. Za Bugiem Jabłonowski zatrzymał się we dworze w Klimczycach, przekazując cały oddział Matlińskiemu, sam zaś udał się do Warszawy, następnie w rejon Dąbrowy Górniczej.

8 lutego oddział Gustawa Zakrzewskiego obozował w Annopolu k. Radzynia, skąd zabrał siedem koni i zaopatrzył się w żywność. Różański natomiast przebywał w Stoczku Łukowskim, gdzie ogłosił Manifest Rządu Narodowego. Tego też dnia na teren powiatu łukowskiego przybył oddział płk. Marcina Borelowskiego – „Lelewela”. Dowódca ten uważał się nieprawnie za ,,naczelnego wodza wojsk podlaskich’’. Tymczasem powstańcze władze centralne skierowały go na Podlasie jedynie z zadaniem tworzenia – po odejściu Lewandowskiego za Bug – dużego oddziału i koordynacji mniejszych grup powstańczych. 8 lutego – relacjonował Karpowicz, który walczył w kawalerii Rogińskiego – ,,dzięki miejscowej ludności zostałem ukryty w piecu smolarskim w puszczy nadbużańskiej w dobrach Kuczyńskiej. Pieców tych było kilkanaście i wszystkie zostały zajęte przez rannych powstańców. Doglądały nas po kryjomu zakonnice i lekarz z Siemiatycz”.

Tego dnia inny podlaski dowódca – pochodzący ze wsi Liwki w parafii Huszlew Leon Frankowski doznał ciężkiej klęski w bitwie pod Słupczą. Frankowskiego, który, choć został ciężko ranny, wytrwał w walce do końca, wynieśli z placu boju ocaleni z pogromu powstańcy, przewożąc go następnie do Sandomierza.

8 lutego resztki oddziałów Lewandowskiego i Rogińskiego, liczące łącznie ok. 250 ludzi, ruszyły na wschód. Rogiński zanotował: ,,Przenocowaliśmy w karczmie, zabrawszy swój oddział i resztki innych ruszyłem na powrót ku Wysokiemu Litewskiemu. Na kilka wiorst przed majątkiem Ponikwickich… dowiaduję się, że Rosjanie pod dowództwem Nostitza tam biwakują… Schodzę z drogi i zatrzymuję się o trzy wiorsty od gen. Nostitza, tak, że tylko niewielkie błota i brzezina nas rozdzielały, a pikiety mogły ze sobą rozmawiać… Odbieram kartkę od Ponikwickiej, że były oficer armii rosyjskiej, niejaki Janiszewski, Tatar spod Białej, który był u mnie w oddziale, a ranny pod Niemirowem, w powrocie do domu wzięty został przez gen. Nostitza, jest u niego i jako oficer będzie zapewne rozstrzelany, bo już wtedy rząd takową odezwę ogłosił. Ja zaś miałem u siebie dwóch oficerów wziętych pod Białką do niewoli. Na taką wiadomość powziąłem myśl zaproponować gen. Nostitzowi zamiany. Sadzam więc na brykę jednego z tych oficerów, kosyniera na kozioł i posyłam do generała z listem: ,,Jenerale, proponuję zamianę, wypuść Janiszewskiego, a odeślę ci drugiego oficera. Jeśli nie, to rozstrzelam!”. W parę godzin wraca oficer, przywozi list od Janiszewskiego, że jest wolny, że jedzie do domu i kartkę Nostitza w tych słowach: ,,Proszę dotrzymać słowa!”. Ma się rozumieć, że dotrzymałem. Sadzam drugiego oficera na brykę i odsyłam obu. Kosynier z bryką powrócił, odwiózłszy jeńców do obozu”.

Płk Lewandowski przypisał tę akcję sobie, chcąc zapewne poprawić swoją reputację wobec Rosjan. W późniejszych, złożonych w niewoli, zeznaniach tak o tym powiedział: ,,Na pierwszym spoczynku po tej bitwie [siemiatyckiej – JG] spotkałem w oddziale Rogińskiego dwóch oficerów, jednego majora, a drugiego porucznika. Wypytawszy się ich, jakim sposobem oni się tutaj znajdują i nie mając w moim przekonaniu żadnego zamiaru trudzenia ludzi nadaremno, zwolniłem ich”. 9 lutego – opowiadał później Rogiński – „postanowiłem ruszyć ku Białowieży, krainy żubrów i tych strzelców, co jeszcze 1830 r. pamiętali. Zwinąłem więc obóz i ruszyłem ku puszczy. Na noc dotarłem do wsi Dołbizna należącej do Wincentego Śnieżki. W domu go nie zastałem. Przyjechał dopiero w nocy. Był on jakimś urzędnikiem ziemskim. Był wdowcem i miał ładnego chłopca wieku lat 12-14. Tu u Śnieżki chciałem zdać główne dowództwo Lewandowskiemu, jako wyznaczonemu przez Rząd Narodowy, by dać przykład posłuszeństwa. Lecz wszyscy, co byli ze mną od początku, jak również inni, jak doktor Czarkowski z Łosic, powstali przeciw temu, prosząc, bym ich prowadził nadal”. Natomiast płk Lewandowski zeznał o tym zdarzeniu w słowach: ,,Po bitwie pod Siemiatyczami złożyłem komendę. Ja chciałem, żeby oddziały z woj. podlaskiego wróciły do województwa. Komendanci zaś oddziałów, jedni chcieli udać się do Białowieskiej Puszczy i tak się uorganizować, drudzy zaś nie byli zdecydowani, co przedsięwziąć. Musiałem więc w takim razie, jeżeli nie inaczej, to przynajmniej dla siebie osobiście zapewnić wolność powrotu do Królestwa w każdym czasie, co stało się powodem złożenia mojej komendy. Gdy jednak przez wojsko rosyjskie został nam utrudniony powrót, musiał cały oddział udać się do Białowieskiej Puszczy”.

Mimo złożenia dowództwa Lewandowski prowadził w zgrupowaniu Rogińskiego akcję za powrotem na południowe Podlasie i ostatecznie zdołał przekonać część ludzi. Rogiński zeznawał później: ,,Ciągłe były sprzeczki między Szaniawskim a Golianem, Songinem i Lewandowskim”. Jak wynika ze źródeł, część dowódców, m.in. Szaniawski i Czarkowski, skłaniała się ku argumentacji Lewandowskiego i chciała wrócić na południowe Podlasie. Następnego dnia dojdzie w tym zgrupowaniu do rozdziału sił powstańczych.

Józef Geresz