Komentarze
Różne kanały, ta sama treść

Różne kanały, ta sama treść

Papież Franciszek napisał ostatnio na Twitterze: „Kochana młodzieży, Kościół oczekuje od was wiele i od waszej hojności. Nie traćcie odwagi stawiania sobie wysokich wymagań”.

Od razu przypominają się słowa Jana Pawła II sprzed 30 lat, ze słynnego Apelu Jasnogórskiego w dniu 18 czerwca 1983 r.: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Do słów tych papież z Polski nawiązał cztery lata później, 12 czerwca 1987 r., w homilii do młodzieży na Westerplatte. Z niej pochodzą słowa: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje «Westerplatte». Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można «zdezerterować». Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba «utrzymać» i «obronić», tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych”.

Jest jakimś znakiem czasu, że w 2013 r. papież, zwracając się do młodzieży, czyni to za pośrednictwem serwisu społecznościowego, w którym dodatkowo wymogi techniczne znacznie ograniczają długość wypowiedzi. To sprawia, że wpisy na Twitterze powinny być maksymalnie syntetyczne. Taka forma przekazu dobrze trafia do młodych ludzi. To ich środowisko. Nie chcę tu zaczynać dyskusji na temat „Czy Kościół powinien być obecny w nowych mediach”, bo byłoby to wyważanie drzwi, które już dawno stoją otworem. Nikt przy zdrowych zmysłach nie kwestionuje dziś takiej potrzeby. Żyjemy w społeczeństwie zmediatyzowanym, a to oznacza, że nasza komunikacja już nie tylko wykorzystuje media, ale jest od nich coraz silniej uzależniona. Telefony komórkowe, smartfony, tablety, komputery… lista urządzeń, które poszerzają nasze możliwości komunikacyjne i czynią komunikację na odległość praktycznie natychmiastową, jest coraz dłuższa. I jeśli nie zdarzy się jakiś ogólnoświatowy kataklizm, to cywilizacja będzie się w tym kierunku rozwijać. A gdzie są ludzie, tam powinien być i Kościół – nie po to jednak, by schlebiać tanim instynktom i coraz piękniej nazywanemu egoizmowi i hedonizmowi, ale po to, by przypominać o prawdach podstawowych. By ludziom przyzwyczajonym do natychmiastowego zaspokajania potrzeb mówić o potrzebie czekania, wyrzeczenia, ubóstwa, czystości, opanowania, pracy nad sobą.

I tak się właśnie dzieje! Zwróćmy uwagę: w 2013 r. papież pisze kilka słów, wykorzystując nieznany w 1987 r. kanał komunikacyjny. Te słowa skierowane są do tej samej grupy docelowej, czyli do młodzieży. A treść tego przesłania jest praktycznie taka sama jak 30 lat temu!

Już widzę zastępy „światłych wojowników postępu”, którzy wyciągną z tego wniosek, że Kościół jest wobec tego ostoją zaprzaństwa, ciemnoty; że stoi w miejscu i się nie rozwija, nie dostosowuje swej doktryny do potrzeb współczesnego człowieka. No cóż, odruch bezwarunkowy to odruch bezwarunkowy. Moim zdaniem świadczy to o czymś zupełnie innym: o tym, że prawda głoszona przez Kościół jest uniwersalna. Nie jest to prawda oparta na zmienności ludzkich potrzeb i upodobań, ale na fundamencie Ewangelii. A ten fundament – to słowo Boga – wiecznego i niezmiennego i najlepiej wiedzącego, co jest dla człowieka dobre. Boga, którego celem jest obdarzyć nas prawdziwym szczęściem, a nie jego plastikowymi namiastkami. „Trzeba umieć używać swojej wolności, wybierając to, co jest prawdziwym dobrem. Nie dajcie się zniewolić! Nie dajcie się skusić pseudowartościami, półprawdami, urokiem miraży, od których później będziecie się odwracać z rozczarowaniem, poranieni, a może nawet ze złamanym życiem” – wołał Jan Paweł II w Poznaniu w 1997 r. To kolejne słowa, które nie tracą na aktualności. Trzeba do nich stale wracać i przypominać je – także na Facebooku, Twitterze, blogach i wszędzie tam, gdzie są dziś ludzie, do których są kierowane.

Ks. Andrzej Adamski