Aktualności
Rozważanie na III Niedzielę Wielkanocną

Rozważanie na III Niedzielę Wielkanocną

Usłyszałem kiedyś historię mężczyzny, który uległ bardzo poważnemu wypadkowi, w wyniku którego znalazł się on w głębokiej śpiączce. Rany jakie doznał były liczne i rozległe.

Na szczęście mężczyzna po kilku tygodniach odzyskał przytomność, jednak – jak się okazało – stracił pamięć. Nie rozpoznawał nawet swojej żony, która czuwała przy szpitalnym łóżku. Taktował ją jak zupełnie obcą osobę. Kobieta była załamana stanem męża. Postanowiła wbrew przeciwnościom losu zająć się nim i przypominać mu krok po kroku piękne lata ich małżeństwa. Czuwała także nad jego rehabilitacją. Karmiła go, czule się uśmiechała. Pewnego dnia zdobyła się na odwagę, aby zadać mężowi pytanie czy cokolwiek sobie przypomina. Mąż odpowiedział: „Nie pamiętam twojej twarzy, nie pamiętam twojego głosu, ale przypominam sobie twoją miłość”.

W tej przejmującej historii możemy dostrzec lustrzane odbicie dzisiejszej perykopy ewangelicznej. Oto widzimy dwóch uczniów podążających z Jerozolimy do Emaus. Idą pogrążeni w rozpaczy; przytłoczeni ciężarem śmierci swego Mistrza, w którym pokładali wielkie nadzieje. Ich myśli mącą ponadto dziwne plotki o Jego rzekomym zmartwychwstaniu. Są ogarnięci traumą. Tę podróż do oddalonej o 60 stadiów miejscowości możemy śmiało nazwać dezercją, a stan serc uczniów – duchową amnezją. Opuszczają bowiem Jeruzalem – miasto, które winno być dla nich źródłem wiary, a stało się przekleństwem. Zapomnieli też jak ma wyglądać misja Sługi Jahwe – Mesjasza: że droga do Jego chwały wiedzie przez cierpienie. Uświadamia ich w tym wszystkim dopiero sam Jezus, który towarzysząc uczniom incognito, wyjaśnia im Pisma. Kiedy rozpoznają go przy łamaniu chleba, znika. Przyznają jednak, że wcześniej doświadczali „pałania w sercach”, gdy prowadzili z Nim rozmowy. Być może instynktownie wyczuwali, że to właśnie On? Dlaczego? Bo pamiętali Jego miłość.

My również zapominamy o Bogu w swojej codzienności. Najczęściej odgradza Go od nas przywiązanie do naszych wyobrażeń. „A myśmy się spodziewali…” – powtarzamy po wielokroć, gdy Bóg nas rozczaruje, gdy coś pójdzie nie po naszej myśli. Tracimy wtedy zdolność rozpoznawania Go, gdy naprawdę jest blisko nas. Najdrobniejszy impuls miłości może być sygnałem Jego obecności. Potrzeba nam wielkiej wrażliwości na łaskę, by Go nie przegapić. Jak ją osiągnąć? Poprzez SŁOWO i ŁAMANIE CHLEBA, w nich ukryta jest miłość Zmartwychwstałego – one skutecznie wybudzają nas z amnezji.

Ks. Rafał Soćko