Rycerz bez miecza?
Wielki mistrz Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie, kard. Fernando Filoni, podjął decyzję, by podczas obrzędu pasowania na rycerza zrezygnować z używania miecza. „Wspomniany zakon założony został w 1099 r. w Ziemi Świętej przez Gotfryda de Bouillon i od tamtego czasu istnieje nieprzerwanie do dziś. Przez 922 lata podczas uroczystego rytu inwestytury zawsze korzystano z miecza. Teraz jednak ma się to zmienić” - pisał kilka dni temu Grzegorz Górny („Rycerze bez miecza, Kościół bez mężczyzn. Czy da się wygrać wojnę kulturową bez żołnierzy?”, www.wpolityce.pl).
„Oficjalnym uzasadnieniem porzucenia jednego z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych symboli stanu rycerskiego jest chęć dostosowania się do współczesnych zmian, które nie mogą ominąć także Kościoła. Szczególnie mocno wybrzmiał argument, iż rytualne użycie miecza jest aktem dyskryminacji kobiet. W obrzędach inwestytury gest pasowania oznaczał bowiem «przejście do kawalerii», zaś jak wiadomo kawalerzysta (tak jak kawaler) może być tylko rodzaju męskiego”. Tyle publicysta.
Być może nie ma o co kruszyć kopii, może trzeba decyzję przyjąć ze zrozumieniem – wszak mamy XXI w. Świat przyspieszył. Być może pamięć wojen jest wystarczającym argumentem, by wykluczyć militaria z porządku duchowego. Ale… coś tu zgrzyta.
Znak kapitulacji?
„Należy pamiętać, że każdy znak ma swoje symboliczne znaczenie, które odsyła nas do innego, niematerialnego świata pojęć” – czytamy w cytowanym wyżej tekście. ...
Ks. Jacek Świątek