
Rzeźbił po polsku
A. Zamoyski uznawany jest za jednego z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy, porównywany do Xawerego Dunikowskiego. W okresie PRL-u mówiło się o nim niewiele. Bardziej niż życie na emigracji zadecydowało o tym jego arystokratyczne pochodzenie. - Odnoszę wrażenie, że Zamoyski jest ciągle odkrywany, zarówno jako artysta, jak i rodowity mieszkaniec Jabłonia - mówi Barbara Wikło, twórca i dyrektor jedynego na świecie muzeum powstałego z inspiracji jego postacią.
Tutaj wszystko się zaczęło
August urodził się w 1893 r. w Jabłoniu. Od najmłodszych lat podpatrywał pracę folwarcznych rzemieślników: kowala i stolarza, ucząc się podstaw rzeźbiarstwa. Ukończył gimnazjum w Warszawie, studiował za granicą. Po wybuchu wojny 1914 r. trafił do niewoli niemieckiej, skąd udało mu się wydostać dzięki rodzinnym koneksjom. Mieszkał, pracował i tworzył w Berlinie, Monachium i Zakopanem, gdzie związał się z grupą Ekspresjonistów Polskich. Do rodzinnego gniazda wrócił dopiero w 1935 r., po śmierci ojca. Zajmował się majątkiem i tworzył. Twierdził, że tutaj powstały jego najlepsze prace. Pozowały mu białoruskie dziewczyny, jednak najważniejszą z modelek była Franka – jabłonianka z pochodzenia. Po wybuchu II wojny światowej August opuścił kraj. Przez 15 lat mieszkał w Brazylii, prowadząc szkoły rzeźby w San Paulo i w Rio de Janeiro. Do Europy wrócił dopiero w roku 1955. W 1958 r. ożenił się z Hèlén Peltier, osiadł na południu Francji i tam spędził ostatnie 12 lat życia. Jabłoń odwiedził kilka razy. ...
LI