Sami się trujemy
Od pewnego czasu świat walczy z zanieczyszczeniem powietrza. Choć samochody mamy coraz nowsze i lepsze, okazuje się, że wybieramy te, które emitują sporo szkodliwych związków. To jeszcze nic złego. Problemy zaczynają się, gdy w grę wchodzi oszczędność i pomysłowość Polaków.
Mimo wprowadzenia licznych ograniczeń czy proekologicznych rozwiązań, stężenie cząstek stałych i tlenków azotu w powietrzu nadal znacznie przekracza normy Unii Europejskiej. Za winowajcę, zwłaszcza w Polsce, w dużej mierze mogą być odpowiedzialne samochody z silnikami dieslowymi. Po pierwsze: wytwarzają znacznie więcej azotu niż te na benzynę, po drugie – w ramach „oszczędności” niektórzy nie montują specjalnych filtrów DPF.
Mają pomagać
Specjalne filtry DPF wprowadzono po to, by diesle mogły spełnić normy wypracowane w 2005 r. Ich zadaniem jest oczyszczenie spalin z cząstek sadzy, która jest jednym z najbardziej uciążliwych zanieczyszczeń powietrza. Niestety są bardzo drogie (nawet do kilkunastu tysięcy zł) i zawodne, w związku z czym polscy kierowcy świadomie z nich rezygnują. Dość szybko zapychają się i tracą wydajność. Kiedy to nastąpi, na desce rozdzielczej auta zapala się kontrolka, zaś silnik zaczyna tracić moc i przechodzi w tzw. tryb awaryjny. W całej Europie za usunięcie takiego filtra grożą surowe kary. Prawie w całej, bo nie w Polsce!
Bezkarność zachęca
Nasi kierowcy je usuwają, bo w ten sposób mogą zwiększyć moc silnika, a skupy złomu płacą za jeden filtr ok. 1 tys. zł. Choć przepisy mówią, że pracownicy stacji diagnostycznych mają za zadanie sprawdzić, czy pojazd posiada wszystkie elementy, w które powinien być wyposażony pojazd zgodnie z homologacją dla swojego rocznika i rodzaju, kierowcy świadomie rezygnują z montowania filtrów DPF. W konsekwencji pojazd taki może nie otrzymać przeglądu, a jego właściciel zostać ukarany. Praktyka pokazuje jednak coś zupełnie innego. Wiele punktów oferuje usuwanie filtrów, a na brak klientów nie narzekają.
Naprawdę szkodliwe
W 2012 r. Światowa Organizacja Zdrowia oraz Agencja Badania Raka ogłosiły, że spaliny diesli powodują raka płuc i przyczyniają się do raka pęcherza w o wiele większym stopniu niż spaliny aut benzynowych. W USA Narodowy Instytut Raka opublikował wyniki badań przeprowadzonych na grupie 12,5 tys. osób narażonych na spaliny diesli. Okazało się, że liczba zachorowań na astmę, alergię, zawały i nowotwory jest u nich kilkukrotnie większa. Powód to osadzające się głęboko w płucach cząstki stałe i tlenki azotu.
Coraz popularniejsze
Popularność diesli w ostatnich latach wzrosła – na początku lat 90 ubiegłego wieku tylko co piąty samochód osobowy zasilany był olejem napędowym, dziś – co drugi. Oznacza to, że w ciągu niewiele ponad 20 lat nastąpił dwuipółkrotny wzrost udziału aut z dieslami w sprzedaży nowych samochodów.
JAG