Samorządy deklarują pomoc
Jak podkreśla Sławomir Kostjan, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników, w Białej Podlaskiej sytuacja jest poważna, gdyż niemal każdy dzień przynosi straty. - Zmniejszenie kursów, spadek cen za przewozy oraz brak dostępu do rosyjskiego rynku - to wszystko składa się na kryzys będący wyzwaniem nie tylko dla branży, ale małych, rodzinnych firm. Ogromnym zmartwieniem są też tzw. raty leasingowe.
Prawie każde przedsiębiorstwo ma samochody w leasingu, bo to najłatwiejsza forma uzyskania środka transportu – tłumaczy S. Kostjan, dodając, iż obecna sytuacja to dramat dla wielu rodzinnych interesów, obciążonych kredytami, które jeśli zbankrutują, to nie wyjdą z długów przez pokolenia.
Redukują kursy i pracowników
Embargo uderzyło przede wszystkim w firmy z taborem chłodniczym. Pojazdy te zaczynają transportować towar przemysłowy, co z kolei powoduje konkurencję i zaniżanie stawek. – Niektórzy decydują się wozić towary zastępcze, ale ekonomicznie słabo na tym wychodzą. Dlatego indywidualni przedsiębiorcy zmniejszają liczbę kursów albo redukują zatrudnienie. Są też tacy, którzy próbują zmieniać trasę. Jednak wejście na nowe rynki zbytu wcale nie jest proste. Bo trzeba obniżyć stawkę, a to odbija się ekonomicznie na firmie – wyjaśnia wiceprezes bialskiego OSP, zaznaczając, iż sytuacja w branży jest naprawdę trudna i przewoźnicy potrzebują wsparcia.
Otwarci na rozmowy
Przedsiębiorcy oczekują zawieszenia podatków od środków transportowych. W spotkaniu zorganizowanym w tej sprawie przez posła PiS Adama Abramowicza wzięli udział przedstawiciele gmin powiatu bialskiego. Wszystkie samorządy zgodziły się pomóc.
Podobna deklaracja padła w Łukowie. Jednak zarówno wójt gminy Mariusz Osiak, jak i burmistrz miasta Dariusz Szustek podkreślili, iż żaden z przewoźników nie zwrócił się do nich po pomoc. Nie słyszeli też o problemach łukowskich transportowców. Niemniej są otwarci na rozmowy i gotowi do pomocy.
Wsparcie obiecali też politycy. 23 października na posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury rozmawiali o renegocjowaniu umowy z Rosją, stworzeniu przez Komisję Europejską programu dla branży transportowej, zawieszeniu podatków i składek ZUS.
MOIM ZDANIEM
Adam Abramowicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości
Embargo na polską żywność wprowadzone przez Federację Rosyjską spowodowało kłopoty nie tylko rolników, ale także przewoźników. Powiaty południowego Podlasia to zagłębie transportowe w znacznym stopniu nastawione na kursy na Wschód. W regionie jest zarejestrowanych kilkanaście tysięcy samochodów ciężarowych, zatem podlaskie firmy zatrudniają pokaźną liczbę pracowników. Spowodowane embargiem zredukowanie liczby przewozów grozi wzrostem i tak już ogromnego bezrobocia. Problemy mają zwłaszcza przedsiębiorstwa świadczące usługi za pomocą chłodni, ale nie tylko, ponieważ zawężenie rynku sprawiło, iż więcej samochodów wozi ten sam wolumen towarów przemysłowych.
Z inicjatywy posłów odbyła się w sejmie debata na temat pomocy, jakiej państwo polskie powinno udzielić przedsiębiorcom dotkniętym embargiem. Niestety, rząd nie podał żadnych konkretów. Dlatego przewoźnicy zwrócili się do mnie w tej sprawie. Jednym ze sposobów pomocy transportowcom jest odroczenie płatności podatku od środków transportu, który pobierają samorządy. Zwróciłem się w tej sprawie do prezydenta, burmistrzów i wójtów powiatów bialskiego oraz łukowskiego. Odbyły się spotkania w Białej Podlaskiej i Łukowie, na które licznie przybyli włodarze i przedsiębiorcy. Samorządowcy, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, zadeklarowali pomoc w zakresie swoich kompetencji. Taka postawa cieszy. Jednak kiedy firmie grozi likwidacja, przesunięcie płatności czy umorzenie podatku nie załatwia problemu. Klucz do uratowania polskich firm i miejsc pracy leży w rękach rządu. Przedsiębiorcy oczekują przede wszystkim uruchomienia środków Banku Gospodarstwa Krajowego na umożliwienie przesunięcia w czasie spłat rat leasingowych oraz podjęcia środków odwetowych wobec rosyjskich firm transportowych, które, korzystając z embarga, zaczęły przejmować rynek.
MD