Sarmaccy oryginałowie
W połowie XV w. Siedlce były już sporą wsią. Pierwsza pisana wzmianka o tej miejscowości pochodzi z 1448 r. Dokument z tą datą wydał w Krakowie sławny kardynał Zbigniew Oleśnicki, protektor nie mniej sławnego kronikarza Jana Długosza. Pod koniec XV w. Siedlce wchodziły w skład parafii Pruszyn wraz z wsiami Golice, Żabokliki, Stok, Grabianów, Cielemęc i Wielgorz. Wtedy to Siedlce, Grabianów, Żabokliki i Golice kupił od właściciela rozległych dóbr Pruszyńskich Jana Pruszyńskiego niejaki Daniel Gniewosz, przedstawiciel możnego rodu wywodzącego się z okolic Radomia, a pieczętującego się herbem Rawicz. Wieś Siedlce była największą spośród nowo nabytych miejscowości, dlatego też jej nowy właściciel pisał się najpierw jako Gnyewosch de Syedlcze, a następnie po prostu Siedlecki.
O Danielu Siedleckim posiadamy nieco przekazów, jako że prowadził liczne procesy sądowe z sąsiadami. Przedmiotem sporów były tereny leżące nad brzegami rzeczki Żytniej, dziś zwanej Muchawką. Rzeczka ta rozgraniczała dobra Daniela od dóbr właściciela Niwisk, sędziego liwskiego Gotarda, oraz od ziem dziedzica wsi Wołyńce Mikołaja Zaliwskiego. Spory miały charakter niemal międzynarodowy, bowiem ziemie po drugiej niż dobra Siedleckiego stronie rzeki Żytniej należały już do Księstwa Mazowieckiego. Stąd też mediacji pomiędzy zwaśnionymi stronami podjęło się wiele ważnych osobistości z Lubelskiego i Mazowsza, m.in. wojewoda lubelski Mikołaj Firlej oraz podkanclerzy Księstwa Mazowieckiego Jakub z Karczewa. Spierał się także Daniel Siedlecki z okoliczną drobną szlachtą: Grzegorzem z Jastrzębia, Mikołajem z Tworki, Bartłomiejem z Moszczybrodów, Maciejem z Radomyśla, Jakubem Jastrzębskim ze Śmiary oraz Jakubem z Kosiorki.
Procesy graniczne z sąsiadami nie były jedynymi osiągnięciami, które zapisały nazwisko Daniela Siedleckiego dla potomności. Autor „Herbów rycerstwa polskiego” Bartłomiej Paprocki pisze, że Siedlecki był to mężczyzna „barzo libidinosus”, czyli bardzo chutliwy. Jego słabość do płci pięknej wyrażała się w tym, że trzy razy wchodził w związki małżeńskie, natomiast dzieci miał ponoć aż 50 (słownie pięćdziesięcioro!), z tym że nie wszystkie pochodziły z prawego łoża.
Daniel Siedlecki był możnym panem. Oprócz Siedlec, Golic, Grabianowa i Żaboklik posiadał również leżące za Łukowem wsie Gułów, Wola Gułowska oraz Dąbrowica. Dzierżawił także należącą do starostwa łukowskiego królewską wieś Wiśniew.
Innym oryginałem był władający dobrami siedleckimi w połowie XVII w. Tomasz Olędzki, kasztelan zakroczymski. Opisał go znany pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek, który w 1660 r. kwaterował z oficerami swojej chorągwi jazdy w pobliskiej Strzale, we dworze żony kasztelana (małżonkowie mieszkali bowiem osobno).
T. Olędzki miał opinię dzielnego żołnierza, słynącego z siły i odwagi. W 1660 r. Pasek również wspominał wojenne przewagi Olędzkiego. Pisał jednak także, że pan na włościach siedleckich miał nieco pomieszane w głowie.
Pasek przypadł chyba do serca pani Olędzkiej. Bywał często w jej domu, gdzie ucztował wśród wesołej kompanii złożonej z towarzyszy spod swojej chorągwi oraz nadobnych panien dworskich. Wesołe pobyty u pani Olędzkiej zakłócały jednak wizyty jej męża, który zachowywał się nieco dziwnie. Był niezwykle pobożny, nigdy się nie śmiał, ale miał zwyczaj potańczyć sobie czasem. Z tym że jego partnerką nie była żadna pani ani panna, a własna szabla, z którą się nigdy nie rozstawał. Szablę tę nosił za Olędzkim specjalny pachołek. Pan Pasek obawiał się nieco szabli Olędzkiego, gdy ten odwiedzał dwór żony, i widział tam wciąż tę samą kompanię biesiadującą przy muzyce. Szczególnie że Pasek cieszył się wyjątkowymi względami pani na Strzale. Nawet po wyjeździe Paska do obozu wojskowego w Kozieradach (dziś Konstantynów) wysyłała mu Olędzka wozy pełne jadła i napojów.
Informacje o Olędzkim, które Pasek podał w swych pamiętnikach, niekoniecznie muszą być zgodne z prawdą. Kasztelan pełnił bowiem w tym czasie funkcje publiczne, do których zazwyczaj potrzebny jest trzeźwy umysł. Być może uwieczniony przez Paska pan Olędzki był pierwowzorem sienkiewiczowskiego Rocha Kowalskiego, dla którego szabla była „panią Kowalską”. Autor „Potopu” obficie bowiem korzystał z zapisków XVII-wiecznego pamiętnikarza.
Grzegorz Welik