Komentarze
Schronienie w Twierdzy

Schronienie w Twierdzy

Od dłuższego czasu patrzymy z niepokojem na Ukrainę i to, co się tam dzieje. Zdarza się, że spotykam ludzi, którzy z niepokojem w głosie pytają: „Czy będzie wojna?”. Na pewno lęk ten pogłębiają niezbyt mądre wypowiedzi polityków straszących nas, że - jeśli na nich nie zagłosujemy i nie zatrzymamy władzy w ich rękach - to, kto wie, może znów 1 września dzieci nie pójdą do szkoły.

Pomijając skrajną nieodpowiedzialność owych polityków, trudno dziwić się ludzkim niepokojom i lękom. Wiadomo też, że w takich chwilach doświadczamy jakoś mocniej naszej bezradności i małości wobec mechanizmów rządzących tym światem. Czy jednak naprawdę jesteśmy bezradni tak całkowicie, zdani tylko na bezczynne czekanie? Oczywiście, że nie. Co więc możemy zrobić?

Z wielką radością i nadzieją przeczytałem informację, że Ukraina zawierzyła się Niepokalanemu Sercu Maryi. Najpierw zrobili to biskupi rzymskokatoliccy – 19 marca w katedrze w Charkowie podczas 43 sesji plenarnej Konferencji Episkopatu Ukrainy. Następnie w niedzielę, 23 marca, ten akt został ponowiony we wszystkich parafiach po każdej Mszy św. „Podobnie jak Sercu Twojego Boskiego Syna został poświęcony Kościół i cała ludzkość, która w Nim złożyła swoją nadzieję, by stał się dla niej niewyczerpalnym źródłem zwycięstwa i zbawienia, tak i my poświęcamy się na zawsze Tobie i Twojemu Niepokalanemu Sercu, Matko nasza i Królowo, aby miłość Twoja i opieka zapewniły zwycięstwo królestwa Bożego oraz by nasza Ukraina i wszystkie narody, pojednane między sobą i z Bogiem, Ciebie błogosławiły i wysławiały” – modlono się.

Trudno nie sięgnąć myślami do innego aktu zawierzenia, dokonanego niemal dokładnie 30 lat temu – 25 marca 1984 r. Tego dnia na Placu św. Piotra Jan Paweł II uroczyście zawierzył świat Niepokalanemu Sercu Maryi, czyniąc tym zadość prośbie, jaką Maryja wyraziła w Fatimie. Siostra Łucja, najdłużej żyjąca z fatimskich dzieci (zmarła w 2005 r., kilka tygodni przed Janem Pawłem II), była głęboko przekonana, że właśnie ten akt zawierzenia przyczynił się do uratowania świata przed wybuchem wojny atomowej. Akt ten ponowił Ojciec Święty Franciszek 13 października 2013 r.

Czym jest akt zawierzenia? Może na początek napiszę (i mocno podkreślę), czym na pewno nie jest. Na pewno nie jest aktem magicznym, nie jest zaklęciem, które można wypowiedzieć w trudnej chwili. Czym więc jest? Aby lepiej to przedstawić, posłużę się porównaniem z dziedziny wojskowej: gdy nie można stawić czoła wrogowi na otwartym polu, trzeba schronić się w twierdzy… a dla nas taką Twierdzą jest Niepokalane Serce Maryi. Serce Maryi jest twierdzą, która nigdy nie została zdobyta przez szatana, nigdy nie otwarła swych bram grzechowi. Zawierzyć się Jej opiece, uciec do Jej Serca – to poprosić Maryję, by Ona sama była naszą pomocą i obroną. To zgoda, aby Ona sama działała w naszym życiu – strzegła przed niebezpieczeństwami, swym wstawiennictwem wypraszała uleczenie skutków grzechu i otoczyła swoją miłością.

Jednak zawierzenie się Maryi to nie tylko jednorazowy gest – to również pewien styl życia, w którym chcemy naśladować Jej życie i Jej postawę wobec Boga. Jan Paweł II, zawierzając świat Niepokalanemu Sercu Maryi, odwoływał się do mocy poświęcenia, jakiego dokonał za cały świat na krzyżu Jezus Chrystus. „O, jakże głęboko czujemy potrzebę poświęcenia za ludzkość i świat: za nasz współczesny świat w jedności z samym Chrystusem! Odkupieńcze dzieło Chrystusa ma się stawać przecież udziałem świata przez Kościół. O, jakże nas przeto boli wszystko, co w Kościele, w każdym z nas, jest przeciwne świętości i poświęceniu!” – wołał. Zawierzenie Maryi – to szczera i praktycznie wprowadzana w życie chęć naśladowania Tej, która była całkowicie i doskonale zjednoczona ze swym Synem. To wyrażane życiem pragnienie bycia z Bogiem. To postawa nawrócenia, modlitwy, pokuty za grzechy – postawa, która otwiera serca na działanie łaski Bożej; to pragnienie i pozwolenie, by Bóg sam działał tam, gdzie ludzkie możliwości już się wyczerpały.

Ks. Andrzej Adamski