Sekret świętości i szczęścia
Nie wiem, co byśmy zrobili i kim byli bez Ducha Świętego. Jak wyglądałoby nasze życie bez Jego światła i mocy? Jest wielki, ale jednocześnie tak bardzo zapomniany i pomijany przez ludzi. Kojarzony najczęściej z tymi, którzy przygotowują się do bierzmowania. Ale czy tylko oni powinni wołać o Ducha Pańskiego? Zdecydowanie nie! Potrzebujemy Go wszyscy, młodzi i starzy, duchowni i świeccy, grzeszni i nawróceni. Przecież to On nas oczyszcza, uświęca i oświeca. Nie ma sytuacji w naszym życiu, której nie można by było zawierzyć Duchowi Świętemu. Jego działaniu warto poddać swoje duchowe życie, ale też własne powołanie, pracę, naukę i odpoczynek. Znam ludzi, którzy - kiedy tylko otworzą oczy - zaraz wołają do Ducha Świętego. - Hymn do Ducha Świętego jest moją pierwszą modlitwą, która wypowiadam zaraz po przebudzeniu. Znam siebie i swoje słabości. Wiem, ile kosztuje niesienie moich trudów, dlatego potrzebuję pomocy z nieba. Nikt inny nie pomoże mi tak, jak Pocieszyciel.
To On sprawia, że przysłowiowo „jeszcze się trzymam” i wewnętrznie nie rozpadam, nie poddaję rozpaczy i beznadziei, mimo tego, co przeżyłam i ciągle przeżywam – opowiada Ola, moja dobra znajoma.
Wbrew ludzkiej logice
Dla Grześka Aleksandrowicza z zespołu Porzumienie modlitwa do Ducha zawsze jest modlitwą ruchu, posłania i zaufania, często wbrew ludzkiej logice.
– To modlitwa dynamiczna, związana z różnymi inicjatywami. Modlitwa, która objawia się też w konkretnym działaniu, czasem po ludzku szalonym, ale przesyconym wiarą w prowadzenie, w opiekę, w głębszy sens podejmowanych kroków. Dlatego do Ducha Świętego zawsze wołam, gdy potrzebuję sił do działania w rodzinie, w ewangelizacji, w pracy, w tym żeby zmieniać świat wokół siebie, kształtować relacje… A owoce? Duch Święty prowadził mnie 16 lat temu, gdy wbrew ludzkiej logice poprosiłem żonę o rękę. Prowadził nas od 15 lat w małżeństwie, np. w podjęciu decyzji o powrocie z rodziną z dużego miasta w rodzinne strony (choć wielu ciągle się temu dziwi). ...
Agnieszka Wawryniuk